James Harden w 76ers, Ben Simmons w Nets. Analiza wymiany

James Harden, po zaledwie 80 meczach w barwach Brooklyn Nets, w tym po zaledwie 16 (!) meczach razem z Kevinem Durantem i Kyrie Irvingiem, przenosi swoje talenty do Filadelfii 76ers. W przeciwnym kierunku wędruje, a jakże, Ben Simmons. Jeśli chodzi o szczegóły, to wygląda to następująco: Obok Hardena do Filadelfii jedzie także Paul Millsap. Na Brooklyn z kolei, obok Bena Simmonsa, wędrują Seth Curry, Andre Drummond oraz dwa wybory w pierwszej rundzie draftu. Będzie to niezastrzeżony pick tegorocznego naboru z możliwością przesunięcia go o rok oraz zastrzeżony pick w roku 2027. Wybór ten jest zastrzeżony w top 8 w roku 2027 i ewentualnie także i w roku 2028. Jeśli Nets nie uda się go zdobyć w tych dwóch latach, wtedy w roku 2029 zamienia się w dwa drugorundowe wybory oraz $2 mln w gotówce. Przy okazji transferu James Harden wszedł w swoją opcję zawodnika na rozgrywki 2022-23, której wartość wynosi $47.3 mln.

32-letni Harden gra w tym sezonie na poziomie 22.5 punktu, 8 zbiórek, 10.2 asyst oraz 1.3 przechwytu.
37-letni Millsap zagrał tylko 24 mecze dla Nets, z różnych przyczyn, nie zdołał przebić się do regularnej rotacji drużyny (tylko 11 minut na mecz). Jego średnie sięgnęły 3.4 punktu, 3.7 zbiórki oraz 1 asysty.
28-letni Drummond, jako zmiennik Joela Embiida, notował do tej pory po 6.1 punktu, 8.8 zbiórki, 2 asysty oraz 1.1 przechwytu.
31-letni Curry notuje w tych rozgrywkach po 15 punktów 3.4 zbiórki oraz 4 asysty.


Komentarz
: Za parę miesięcy, lub później, tak z czystej ciekawości, z chęcią wrócę do tej analizy. Na dziś, na gorąco, według mnie, Nets są wielkimi wygranymi tegorocznego trade deadline. I już piszę dlaczego. Bena Simmonsa zostawię sobie na koniec.
W wymianie nie wziął udziału Patty Mills. Uważam to za negocjacyjny sukces Seana Marksa. W ostatnich 48 godzinach mówiło się, że jeśli Seth Curry ma przyjść w pakiecie z Simmonsem, to Mills, dla równowagi, powędruje w odwrotnym kierunku razem z Hardenem. Nets mają zatem jeszcze więcej spacingu! I jeszcze więcej spacingu! Curry gra jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) sezonów w swojej karierze. W Nets na brak otwartych rzutów narzekać nie będzie.
Po drugie, w pakiecie z Hardenem, odszedł tylko Paul Millsap, który i tak był poza rotacją Nets. W 76ers może się przydać, ale dla Nets, to żadna strata.
Nets nie oddali też absolutnie żadnych wyborów w drafcie, żadnego Bruce’a Browna, Cama Thomasa, Nica Claxtona czy kogokolwiek z rotacji. To też wielki negocjacyjny sukces Marksa. Odszedł tylko Harden i kropka (Nets, by zrobić miejsce w składzie, zwolnili DeAndre Bembry’ego).

Po trzecie Nets dostali dwa wybory w drafcie. Nawet dla ekip obrzydliwie bogatych, z mistrzowskimi aspiracjami, to ważna rzecz. Ciekawie brzmi możliwość przesunięcia tegorocznego wyboru na przyszły rok. A ten wybór z roku 2027 (lub 2028) rozbudza wyobraźnię. Jak podpowiada prosta matematyka, Harden będzie mieć wtedy 37 lat, a Embiid 32. Jeden z nich może być już poza zawodową koszykówką, drugi poza Filadelfią, obaj poza swoim prime. Ten wybór, już niedługo, może mieć dużą wartość. Dla Nets też ma to znaczenie, bo przy pozyskiwaniu Hardena z Rockets, oddali do Teksasu całą furę picków (trzy wybory i aż cztery możliwości zamiany miejsca).
Drummondem może i nie będzie się dało grać w play-offach, ale to nie jest problem. Po pierwsze gra na mocy minimalnego kontraktu, więc nie należy już na niego patrzeć jak na gracza, któremu się coś należy. To raczej jemu musi zależeć na pokazaniu się z jak najlepszej strony, zmazaniu plamy po zeszłorocznych play-offach w Lakers. Play-offy, play-offami, ale przecież mamy jeszcze trochę sezonu, żeby do nich wejść. A tutaj, w takich meczach, w lutym, marcu i kwietniu duże ciało Drummonda może być jak łyk wody na pustyni. Tutaj wrzucam Dre do worka z Montrezlem Harrellem. Duże ciało, dobra energia, intensywność, to prawdziwe złoto na trudy sezonu. OK, może nie złoto, ale jakbym napisał brąz, mosiądz czy nawet srebro, to by dziwnie brzmiało.

No i na deser Benny. Zapomnij o niechlubnej serii z Atlantą Hawks. Zapomnij o rezygnacji z łatwego wsadu, który stał się karykaturą Simmonsa z zeszłorocznych play-offów. Przypomnij sobie, że jeszcze nie tak dawno temu, Simmons był elitą, podkreślam elitą, jeśli chodzi o defensywę, graczem poziomu All-NBA. Simmons przywozi do Nets to, czego ta drużyna potrzebuje, mając w składzie Kyrie Irvinga i Kevina Duranta. Przywozi im rozgrywanie piłki oraz elitarną, raz jeszcze podkreślam, obronę, w której tak normalnie, na co dzień, może bronić graczy 1-4, i bez problemu ustać w przekazaniach na centrach. Simmons w tym środowisku może, prawdopodobnie po raz pierwszy w karierze, poczuć się jak ryba w wodzie. On na środku w obronie (strefowej?) lub gdziekolwiek indziej, w ataku na rozegraniu, a wokół niego strzelcy. Gdzie nie spojrzysz, tam rzucanie. Wyobraź sobie piątkę Simmons, KD, Kyrie, Mills/Curry + ktokolwiek w zależności od matchupu.

Nie będzie musiał rzucać, będzie musiał, ale przede wszystkim będzie mógł, zmaksymalizować swoje talenty. Kontry, podania, prowadzenie piłki, branie na plecy mniejszych od siebie, (przypominam, że ten pan ma 210 cm wzrostu). Rzucanie? „A komu to potrzebne?” A tak poważnie, to w Nets będzie (może nawet nie) piątą opcją w ataku. Nawet i on dźwignie taką odpowiedzialność. Benny wprawdzie nie rzuca, ale kreuje rzuty. Odsyłam do statystyk z czasów, gdy grał w koszykówkę.
Nie wiem, bo skąd mógłbym wiedzieć, jaka jest kondycja jego psychiki. Nie wiem też co z restrykcjami w Nowym Jorku (stawiam, że do play-offów zostaną złagodzone i Kyrie będzie mógł grać też w domu, choć może się mylę), ale tak czysto na papierze, Nets są dla mnie w gronie ścisłych faworytów do tytułu.

A Sixers? Trochę szkoda Curry’ego, ale przecież ten deal nie mógł upaść przez niego. Został Maxey, to też ważna rzecz. Został Thybulle, który już od trzech (tygo)dni powinien być na stacjonarnym rowerku i robić (dodatkową) kondycję. Przyda mu się podczas łatania rzeczy, których w defensywie Harden robić nie będzie. Żarty na bok, nie mam niczego złego na myśli. Harden przyjechał tutaj zdobyć tytuł. Ani on sam, ani Rivers, ani Morey nie powinni mieć w interesie zarzynania go w sezonie regularnym, jak to miało miejsce przez wiele lat w Houston.
Trochę obawiam się tego ruchu z perspektywy Sixers. Harden ma 32 lata, lubi nocne życie. Choć schowaj między bajki tezę, że nie lubi trenować. Lubi. Widziałem na własne oczy.
Brodacz wszedł w opcję na przyszły sezon, ale później może dołożyć sobie do umowy cztery kolejne lata, za które zarobi $223 mln. Razem ponad ćwierć miliarda (!) dolarów amerykańskich za pięć lat gry w koszykówkę. Trochę bym drżał, nawet gdybym był bogatym właścicielem 76ers. A mając na uwadze, że i Embiid tytanem zdrowia nie jest, okno dla 76ers na zdobycie tytułu może być tylko uchylone, a nie w pełni otwarte. Ale, tak jak nie wiem, co ze sferą mentalną Simmonsa, tak też nie wiem, jak zdrowotnie dadzą radę Harden z Embiidem. Wydaje mi się jedynie, że w roku trzecim, czwartym i piątym ewentualnej, nowej umowy, starzenie się Hardena może nie wyglądać dobrze, skoro oznaki delikatnego spowolnienia obserwujemy już teraz.

Napisawszy to wszystko, w ogóle nie będę zdziwiony, jak Harden przyjdzie do następnego sezonu z całkowicie przemodelowanym ciałem, ze zmienionymi nawykami. Na lepsze oczywiście. A to całkowicie zmieniłoby optykę patrzenia na jego długowieczność oraz szerokość otwarcia okna na tytuł dla 76ers. Lata lecą, a na szali Hardena leży jego, tak zwane, „legacy”. Z tytułem na koncie, otwiera sobie dyskusje w konwersacji o bycie trzecim najlepszym rzucającym obrońcą w historii NBA. Tak, już podpowiadam – za Jordanem i Bryantem, przed Wade’em, Drexlerem, Westem i innymi. Bez tytułu, z całą historią niedojeżdżania na ważne serie, ważne mecze w play-offach, będzie po prostu jednym z iluś tam, a nie jednym z trzech-czterech najlepszych w historii. Jeśli mu na tym zależy oczywiście, a myślę, że mu zależy.

Poza tym wątek szczęścia. Szczęścia? Tak, szczęścia, o którym tak dużo mówimy w ostatnich latach w NBA. Harden, swego czasu, ściągnął sobie do Rockets Dwighta Howarda, po czym go pogonił. Ściągnął sobie CP3, z którym wygrał raz 67 meczów i był o jeden „hamstring” Paula lub dosłownie jedną-dwie z 27 kolejnych (!) niecelnych trójek od wysłania na wakacje Golden State „lata świetlne przed wszystkimi” Warriors, a potem od sięgnięcia po tytuł w roku 2018. Warto o tym pamiętać. Zbyt często słyszę, że Moreyball, to była porażka. Przeciwnie!
Potem pogonił CP3 w jednej z najdziwniejszych wymian w historii NBA. Ściągnął Westbrooka, z którym pograł tylko rok. A potem sam zabrał się z Teksasu, „bo nie tak się umawialiśmy.” A rok po przybyciu na Brooklyn, już go tam nie ma. To jest ten moment, w którym koszykarski świat mówi „sprawdzam”. Harden wraca pod skrzydła swojego ukochanego Daryla Moreya, do wybitnego centra, którego nigdy nie miał w swojej karierze. Nie wspominając już o tych wszystkich kumplach z Filadelfii, którzy nie mogli doczekać się jego przybycia (łącznie z właścicielem klubu). Jeśli tam nie zazna szczęścia, to już nie wiem gdzie go zazna.

Sportowo, patrząc tylko na same talenty Embiida i Hardena, to nie może się nie udać. Wprawdzie Harden grał do tej pory w swojej karierze z centrami, którzy tylko stawiali zasłony i ścinali pod kosz, a ich role w ataku były poza tym, bardzo ograniczone. Ale trzeba też pamiętać, że Harden to wybitny podający i inteligentny koszykarz. Nie zapominajmy o tym. Oni znajdą sposób, żeby maksymalizować swoje atuty. Morey po wyciągnięciu Hardena z Nets może teraz zrobić wielkie uff i dalej pracować, główkować nad wzmocnieniami. I tutaj stawiam kropkę dziękując jednocześnie za dobrnięcie do końca tegoż tekstu.

6 comments on “James Harden w 76ers, Ben Simmons w Nets. Analiza wymiany

  1. Pierre D'Olony

    Fajna analiza. Ten pick z 2027 chyba nie jest taki fajny, skoro jest chroniony w top 8. Jeżeli Sixers będą wtedy tankować jest ich.

    Reply
  2. Fenix

    Można też spojrzeć na to tak:
    Phily dostało Hardena za Currego i Drummonda. Bena i tak nie mieli na boisku, Drummond to nie jest człowiek, którego się nie da zastąpić.
    Więc ogólnie to wymiana jest Curry i picki za Hardena. Ciężko powiedzieć, że Phily to przegrali.

    Reply
      1. Fenix

        niczego nie skręca. Benek grał ? Nie grał. Więc na boisku dostali tak naprawdę Hardena za Currego i picki, bo Drummond to mięso armatnie.

        Reply
  3. Misiauek

    Karolu (wybacz spouchwalosc), świetnie się czyta Twoje teksty! Nie wiemy jak bedzie, ale właśnie to jest piękne w tym oderwanym od realnego życia poletku, że pokazuje właśnie to co w życiu najcenniejsze i najważniejsze, ale też to co…najgorsze..za to kochamy sport, za to kochamy nba. Pięknie to uplastyczniadz…prawie jak Red. Borek 😉

    Reply

Skomentuj akx Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.