Sergio Scariolo: Bliskość mistrzostwa dodaje Gasolowi energii

Sergio Scariolo znalazł dla mnie chwilę między meczem pierwszym a drugim.

Ty i Marc Gasol znacie się od lat z reprezentacji Hiszpanii. Teraz masz okazję pracować z nim tu w Toronto Raptors. Porozmawiajmy o Waszej więzi, o tym, jak pomogło Wam to płynnie włączyć go do rotacji Nicka Nurse’a. 

Na długo przed transferem, odbyliśmy wiele intensywnych rozmów wewnątrz drużyny. O tym, że jest szansa na pozyskanie go z Memphis, o tym, jak ewentualnie moglibyśmy wykorzystywać jego atuty. Marc też miał świadomość tego, że Toronto jest nim zainteresowane, że to ostatecznie może być jego transferowa destynacja. Ja starałem się pomóc z obu stron. Opowiedziałem mu o drużynie, o mieście, o naszej filozofii gry. Z kolei tutaj w klubie wyraziłem swoją opinię na temat Marca. Profesjonalną opinię, nie emocjonalną. Czułem, że jego przyjście nas wzmocni, że wiele wniesie do drużyny. Bardzo lubiłem Jonasa Valanciunasa, Delona Wrighta i C.J. Milesa czyli zawodników, którzy zostali oddani w zamian do Memphis. Bardzo dobrzy gracze, wspaniali ludzie, ale w takich sytuacjach trzeba oddzielić emocje na bok. Uznaliśmy, że ten ruch sprawi, że będziemy lepsi. Z Gasolem prawie w ogóle nie rozmawiamy o reprezentacji Hiszpanii. Wiemy, że mamy dużo pracy do wykonania tu w Toronto i na tym się skupiamy.

Opowiedz o Waszej komunikacji przed transferem.

Marc zadzwonił do mnie. Pytał o klub, o miasto, o Kanadę. Obaj wiedzieliśmy, że coś wisi w powietrzu, że transfer jest na horyzoncie. Potrzebowaliśmy wyjaśnić sobie i jemu kilka spraw, kilka znaków zapytania. Ostatecznie wyszło dobrze.

Czy próbujecie w Raptors jakichś rozwiązań, które sprawdzały się wcześniej w reprezentacji Hiszpanii? Mam na myśli jakieś Twoje sugestie, podpowiedzi do coacha Nurse’a, że pewne rzeczy z Gasolem można robić w określony sposób, żeby zmaksymalizować jego talent, jego styl i możliwości.

Powiedziałbym, że jest odwrotnie. To Marc od samego początku starał się dopasować do nas, nie my do niego. Chciał poznać nasz system i wnieść od siebie tyle, ile będzie mógł. Jasne, zrobiliśmy kilka drobny usprawnień specjalnie pod Marca, ale w trakcje sezonu nie chcieliśmy za bardzo eksperymentować z tym, co gramy. Marc był świetny w tym całym procesie uczenia się i dostosowywania się do nas. To on bardziej dostosował się do nas, niż my do niego. W przyszłym sezonie, oczywiście jeśli z nami zostanie, będziemy jeszcze lepsi, jeśli chodzi o maksymalne wykorzystanie jego talentu. Szczególnie jeśli chodzi o jego świetne podania. W trakcie rozgrywek nie zmienia się swojej tożsamości, nie kombinuje się za bardzo z zagrywkami. Marc świetnie wkomponował się w nasz system.

Opowiedz o jego inteligencji, takiej poza boiskiem. Marc i jego brat Pau są uważani za bardzo inteligentnych i światłych ludzi.

Hmm, wielu ludzi mądrzejszych ode mnie, w naukowy sposób stara się wyjaśnić pojecie inteligencji. Marc jest bardzo utalentowanym człowiekiem. Na wielu płaszczyznach. Ma niesamowitą zdolność do gromadzenia wiedzy i informacji. Patrzy na koszykówkę w bardzo ciekawy sposób. Ogląda mecze, analizuje. Jakiś czas temu przyszedł do mnie i mówi „widziałeś co Barcelona zrobiła w meczu z Badaloną?” On śledzi różne ligi, dużo ogląda, jest na bieżąco z koszykówką. On zbiera te nowe informacje, nowe rozwiązania taktyczne, rzeczy które gdzieś widział i potem jest w stanie wprowadzić to do swojej własnej gry. By robić takie rzeczy, trzeba być niezwykle inteligentnym i błyskotliwym. Tutaj na pewno słowa uznania należą się jego rodzicom. Geny oraz to, co wyniosło się z domu. Przecież Pau to też bardzo inteligentny koszykarz i człowiek.

Czy myślisz, że transfer do Raptors i wizja gry o mistrzowski tytuł trochę go ożywiły? W ostatnich czasach mówiło się, że Marc już się kończy, że już nie jest tak dobry, jak kiedyś. A tymczasem on w pierwszej rundzie wybija koszykówkę z głowy Nikoli Vucevicowi, w drugiej spowalnia Embiida, w trzeciej jest generałem obrony przeciwko świetnym do tej pory Bucks. Dla wielu ludzi to takie trochę przebudzenie w stylu „no tak, przecież to był niedawno najlepszy defensor w lidze, nadal jeden z najlepszych wysokich w Europie.” Marc jakby na nowo przedstawia się i przypomina koszykarskiemu światu.

Wiesz co? Trzeba być odpornym na to, co mówią ludzie. Warto mieć własną wiedze, czerpać z własnych doświadczeń. No bo kim są ci ludzie, którzy mówią? Trenerzy, dziennikarze, kibice? Jest pełno różnych ludzi i każdy chce mieć swoją opinię. Oczywiście nie ma w tym nic złego. Warto mieć własne zdanie. Ale jednocześnie trzeba być odpornym na głosy opinii publicznej, słuchać wartościowych i sprawdzonych doradców. Ja byłem w tej uprzywilejowanej sytuacji, bo znam go z kadry Hiszpanii. Wiedziałem, co może wnieść do naszej gry. Wiedziałem też, że on cały czas jest głodny wygrywania. Byłem pewny, że będzie bardzo chętny schować swoje ego, ograniczyć rolę lidera, jaką zawsze miał w Memphis i przyjść do nas w takiej roli, jakiej my będziemy potrzebować. I to się dzieje. Bliskość mistrzowskiego tytułu dodaje mu energii.

Czy było coś w meczu pierwszym, co zaskoczyło Cię, jeśli chodzi o grę Warriors?

Myślę, że nie. Raczej byli oddani temu, w co wierzą od lat. Trapowali trochę mniej, niż w serii z Blazers, na co byliśmy przygotowani. Ale nadal podwajali Leonarda w wielu sytuacjach. Myślę, że świat na tyle już zna styl Warriors, że jedyną rzeczą, która cały czas zaskakuje w ich grze jest to, jak świetni są w tym, co robią na parkiecie.

58-letni Sergio Scariolo od tego sezonu pracuje w sztabie trenerskim Toronto Raptors. Z reprezentacją Hiszpanii sięgnął po srebro podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie (2012) oraz brąz w Rio (2016). Jest trzykrotnym Mistrzem Europy (2009, 2011, 2015). Z EuroBasketu 2017 przywiózł brąz. W sierpniu pojedzie do Chin powalczyć o tytuł Mistrzów Świata.

2 comments on “Sergio Scariolo: Bliskość mistrzostwa dodaje Gasolowi energii

  1. Mati

    Zdecydowanie Marc dużo dołożył do Raptors. Trafili z tą wymianą wyśmienicie. No i pewnie on jeszcze z dwa sezony rozsądne da. Ale na jego brata to już nie mogę patrzeć 😉

    Reply
  2. Pingback: Finały NBA od kuchni, czyli zaginiony tekst z wyprawy do Toronto – Karol Mówi

Skomentuj Mati Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.