Śliwki vs Robaczywki play-offs 2019 Vol.4

Dzień dobry. “To jest ten segment polskojęzycznego internetu o NBA, którego najbardziej pożądasz.”  Dziś Robaczywki. Na warsztat nadal bierzemy drugą rundę play-offs .

Chris Paul. Niby 16 punktów, 7 zbiórek i prawie 6 asyst plus 1.7 przechwytu jako średnie za serię, to nie jest źle, ale oglądając te mecze, moje wrażenie było takie, że brakuje starego, dobrego CP3. Albo nie, bez starego, po prostu dobrego CP3. Było sporo momentów, kiedy aż prosiło się, żeby wziął trochę ciężaru gry na siebie. Pierwsze dwa mecze serii były do wyjęcia dla Rakiet. Przynajmniej jeden z nich. Paul, parę dni temu zdmuchnął 34 świeczki z urodzinowego tortu. I teraz spójrz – Rockets zapłacą mu za przyszłe rozgrywki $38 mln. Za kolejne $41 mln. W rozgrywkach 2021-22 będzie miał opcję zawodnika za $44 mln. Założymy się już dziś, że ją podejmie? Poza grą w koszykówkę, bardzo przeszkadzało mi to, co robił CP3 na boisku, co w ramach definicji gry w koszykówkę, moim zdaniem, się nie mieściło. Flopy, te różne niezrozumiałe (przy)ruchy, jakieś dziwne rzeczy, których nie umiem nawet nazwać. To trzeba (było) zobaczyć. Powiedzmy ogólnie, że jego mowa ciała nie podobała mi się za bardzo. Jasne, to jest CP3, ostateczny wojownik, który nienawidzi przegrywać. I powiem Wam, że przez lata patrząc na te rzeczy na parkiecie, wydawało mi się, że podobnego temperamentu człowiekiem jest też poza boiskiem. Bardzo pozytywnie zaskoczyłem się w marcu, kiedy miałem okazję z nim pogadać na żywo (TUTAJ). Mój szacunek do niego bardzo wzrósł. Ale to taka mała dygresja, bo seria z Warriors w wykonaniu 34-letniego Paula, to musi być ból głowy na te wakacje dla coacha D’Antoniego i Daryla Morey’a.

Zostańmy na dłużej w Houston.

Flopy. Chyba nie trzeba wyjaśniać.

Styl gry Rockets. Takim graniem nie da się zdobyć mistrzostwa. I żebyśmy się nie zrozumieli źle. Warsztat D’ Antoniego cenię od lat. W teorii, ta strategia gry przeciwko Warriors, jest wręcz genialna. Spowalniamy tempo, ograniczamy liczbę posiadań, szukamy dogodnego switchu dla Harden, staramy się atakować Stepha przy okazji. Stworzone przewagi dają całe spektrum możliwości do zaatakowania – Harden penetrujący pod kosz wybiera czy kończyć akcję samemu, czy lobować do Capeli, czy odgrywać piłki na obwód. Prawda jest jednak taka, że w koszykówkę, w taki sposób da się grać tylko w 2K. D’Antoni i Morrey za mało skupili się na czynniku ludzkim tej strategii. Wszystko zaczyna się i kończy na Hardenie. Historia ostatnich dwóch-trzech lata pokazuje, że fizycznie tak grać i wygrywać się nie da. Nie da się jechać na plecach Hardena, żeby go w końcu nie zajechać. Harden nie jest wielbłądem. Zahamowany ruch piłki powoduje, że obrońcy przez kilkanaście z 24 sekund posiadania zwyczajnie odpoczywają i czekają na uderzenie, którego scenariusze dobrze znają. Chciałbym zobaczyć od D’Antoni’ego, Hardena i CP3 coś nowego w przyszłym sezonie. Moim zdaniem talenty tej grupy nie zostały jeszcze zmaksymalizowane. Tej filozofii gry nie trzeba w całości wyrzucać do śmieci. Trzeba ją jeszcze raz przemyśleć i nanieść potrzebne poprawki.

Clint Capela. Zabrakło jego obecności pod koszem. W trzech meczach w ogóle nie istniał, w jednym był najwyżej średni. W czterech starciach nie zablokował ani jednej piłki. Z tak pasywnym Capelą, Rockets nie będą wygrywać w play-offach.

James Harden w meczach 5 i 6. Kto wie, może ta seria jednak była do wyjęcia dla Rockets? Do średnich nie da się przyczepić – 34 punkty, ponad 6 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty. Ale już do pasywnej gry Hardena w dwóch ostatnich starciach, przyczepić się można, może nawet trzeba. Kiedy z kontuzją prawej łydki odpadł KD, aż prosiło się, żeby Harden wściekle zaatakował. Nie zrobił tego. A w meczu kończącym serię, w Houston, kiedy Steph nie zdobył ani jednego punktu w pierwszej połowie, to Harden powinien był rzucić się Warriors do gardeł i wypracować bezpieczny bufor na drugą połowę. Rozumiem, napisałem o tym wyżej, lider Rakiet mógł być zwyczajnie wypompowany fizycznie i gdyby to był jego mecz nr 19 a nie 89 w sezonie, to pewnie byłby w stanie to zrobić. Ale przecież na tym etapie rozgrywek każdego coś boli, każdy jest zmęczony.

Reakcje na płaczącego Joela Embiida. Kamery uwieczniły płaczącego Embiida po przegranej serii z Raptors. Pojawiły się memy i żarty. Że miękki, że płaczek. To jest zła interpretacja. Płacz nie jest oznaką słabości. Embiid płacze, bo mu zależy, bo chce wygrywać, bo nienawidzi porażek. Tak właśnie powinni wyglądać zawodowi sportowcy, którym kibicujesz, u których szukasz inspiracji i odniesień do własnego życia. Wolelibyście widzieć śmiejącego się Embiida, który ma wszystko gdzieś, a myślami jest już gdzieś pod palmami na wakacjach? No, chyba nie.

Boston Celtics. Byłem wśród tych, którzy uważali, że Celtics będą w stanie naprawić wszystkie swoje problemy, bo większość z nich leżała przecież w nich samych. Prawda była jednak brutalna dla tego składu. Bucks obnażyli wszystkie ich problemy, o których rozmawialiśmy na przestrzeni całego sezonu. Co nie zagrało? Zbyt wiele, by zawrzeć to jedynie we fragmencie tekstu. Wewnętrzne konflikty, których tylko echa mogliśmy usłyszeć. Nadchodząca wolna agentura dla ważnych graczy z rotacji. Rozmawiałem o tym z Terry’m Rozierem (TUTAJ) i tak czytając miedzy wierszami wywnioskowałem, że bardzo nie jest mu na rękę ograniczona rola. Brak spodziewanego progresu Tatuma i Browna, na który powszechnie liczyliśmy. I kilka innych problemów, których nawet nie poruszę tej chwili.

Kyrie Irving. Zaczęło mnie już męczyć to jego filozofowanie. Mam dość słuchania o szczęściu, o tym że gracze nie są szczęśliwi. Do diabła! Jest 28 miast, w których grają drużyny NBA. Pracujesz od października do kwietnia-czerwca i nie robisz tego za 1900 złotych brutto. Może czołowi gracze powinni przestać skupiać się na tym, gdzie nie chcą grać, czego nie chcą robić, i bardziej docenić, jak fajne mają życia. Mimo wszystko. Po dobrym meczu otwarcia, Kyrie trafił zaledwie 25 rzutów na 83 próby. Gdybym był Danny’m Ainge’em mocno zastanowiłbym się czy chcę dać supermax kontrakt chłopakowi, który za rok-dwa może uzna, że w Bostonie nie ma szczęścia i będzie chciał odejść.

Jayson Tatum. Jestem rozczarowany jego drugim sezonem w NBA. Ty pewnie też. Jeden z ojców play-offowego sukcesu sprzed sezonu, zaliczył bardzo przezroczysty postseason. Rok temu Tatum i koledzy byli o dosłownie kilka posiadań od awansu do Finałów i to on, wespół z Brownem, Horfordem i Rozierem, ciągnęli tę ekipę na swoich barkach. W serii z Bucks tylko 12 punktów na mecz, tylko 34% z gry, zaledwie 2/16 zza łuku. Swoją pierwszą trójkę trafił dopiero w meczu czwartym. Drugą i jednocześnie przedostatnią. Jest to dla mnie jedna z większych zagadek tego sezonu. Nie mogę się doczekać jego trzeciego roku w NBA.

Brook Lopez. Nie dojechał na serię z Bostonem. Tylko 5.4 punktu na mecz przy skuteczności z gry na poziomie 28.6% oraz 22.5% za trzy punkty. Był we wszystkich meczach a jakby go nie było w żadnym.

Ben Simmons. Jeżeli jesteś jednym z liderów drużyny, a przecież jesteś, to nie możesz przechodzić obok meczów. Szczególnie w play-offs. Agresywnego, atakującego obręcz Simmonsa, widzieliśmy w zasadzie tylko w meczu szóstym. W dwóch spotkaniach ani razu nie stanął na linii rzutów wolnych. W dwóch innych po jednym razie. To stanowczo za mało. 76ers muszą znaleźć sposób, żeby uwolnić jego talent i bardziej wykorzystać warunki fizyczne. Nie jestem przekonany, czy on i Embiid mogą wspólnie funkcjonować na boisku. To znaczy mogą, jeśli mówimy o samym wejściu do postseason na Wschodzie. Ale chyba nie do końca o to im chodzi. Fakt, że Simmons nie dysponuje żadnym rzutem, też nie pomaga jego sprawie. Bacznie będę się przyglądał z czym nowym przyjdzie po wakacjach.

Joel Embiid. Chyba nigdy nie byłem świadkiem serii play-off, w której lider drużyny dwa razy choruje. Nie twierdzę, że to nie była prawda. Po prostu nie widziałem czegoś takiego wcześniej. Dziwny SMS do trenera, o szóstej rano, przed ważnym meczem nr 4 (mogło być 3:1 dla 76ers!). Po co pisał trenerowi, że nie spał całą noc i nie wie czy zagra? Ja tego nie wiem i nie widzę w tym żadnej celowości. Średnia 17.6 punktu na mecz, przy fatalnej skuteczności z gry na poziomie ledwie 36%, do tego 4 straty co mecz. Hans rozsypał się w najgorszym dla 76ers momencie.

Embiid, słowa o procesie. „Ufaj w proces!” Klap, klap, klap. „Ufaj w proces!” To on stworzył ten slogan. Ludzie od reklamy znienawidzili go za to, bo zabrał im chleb. To był, jest nadal dobry slogan. Po przegranej serii z Raptors, zapytany o tenże proces Embiid, wypalił że ma to gdzieś. Błąd! To był idealny moment, żeby powiedzieć coś fajnego, coś błyskotliwego, coś nośnego. Joelu, jesteś zabawniejszy, niż to tam z konferencji.

Amerykańskie media o Nikola Jokicu. Mam serdecznie dosyć słuchania jak nieatletyczny jest Nikola, jaki to może być problem dla jego dalszej kariery. Jest gruby? Tak! Bo zjadł wszystkich centrów obecnej NBA! Ci fit Amerykanie wychodzą z założenia, że tak wyglądający, tak ruszający się Jokic, w wieku 24 lat, za jakieś 4-5 sezonów będzie fizycznie już za górką. Bzdura. On ma 213 cm wzrostu i jest silny jak tur. Tego nikt mu nie zabierze. Poza tym, jego orężem jest jego inteligencja, a tej też nie będzie ubywać. Tak (fizycznie) grający Jokic, bez dunkowania nad wszystkimi, może pograć jeszcze przynajmniej dekadę. Blake Griffin trochę polatał, potem przestał. Ten nieeksploatacyjny styl Jokica zapewni mu długowieczność w NBA. Zobaczysz.

– Ayesha Curry, żona Stepha. Zanim chwycisz za klawiaturę i pogwałcisz logiczne myślenie poprzez zarzut, że sfera prywatna jednych mnie interesuje, a innych, dziwnym trafem nie (czołem Kristaps), wytłumaczę Ci, jak ja chłopu na miedzy, dlaczego Twoje myślenie jest z gruntu złe. Jeśli życie prywatne danego gracza NBA bije mnie po twarzy przy okazji mojego zainteresowania samą ligą NBA, to czuję się uprawniony do zabrania głosu. Ayesha Curry zbiła mnie po twarzy, więc się wypowiem. Nie skaczę po plotkarskich portalach, nie siedzę z mikrofonem w koszu na bieliznę państwa Curry. Pozwolisz więc? Ayesha, w jakimś śniadaniowym talk-show wypaliła, że ubolewa nad tym, że mężczyźni nie piszą do niej prywatnych wiadomości na platformach społecznościowych, że nie czuje zainteresowania z ich strony. I teraz zatrzymajmy się na moment. Zanim pozwolę sobie ją skrytykować, zaznaczę, że rozumiem ją. Naprawdę. Urodziła dwoje dzieci. Ma kilka kilogramów więcej, niż przed ciążami. Zapewne też nie ma figury, o jakiej marzy, jaką miała jeszcze niedawno. W wieku 30 lat chce nadal czuć się kobieco, mieć świadomość, że nadal jest atrakcyjna. Tak dla siebie. Pokusy na jej męża czyhają na każdym kroku. Jest nieporównywalnie więcej kobiet, które mają fizyczne atuty, by zająć jej miejsce, niż mężczyzn, którzy mogliby zając miejsce Stepha. On and off the court. Wiem, że wiesz o czym mówię. Ale Ayesha nie powinna była mówić tego w mediach. Bo niby w czym jej to pomogło? Naraziła się na śmieszność. Internet zaczął tworzyć memy na jej temat. Chyba nie o taką atencję jej chodziło. Jestem więcej, niż pewny, że Steph jest w stanie sprawić, by (znów) poczuła się atrakcyjną kobietą. Takie rzeczy załatwia się w domu, nie w mediach. No bo wyobraź sobie, że dostajesz te DieMy i nagle któryś z nich budzi motyle w Twoim brzuchu. Co teraz?

Enes Kanter. Za dużo miałem Kantera w swoim komputerze. W Blazers gra trzech muzułmanów – on sam, Aminu i kontuzjowany Nurkic. Z internetu, z różnych stron, faszerowano mnie tylko tym, jak Kanter obchodzi ramadan. I nie powiem, to było całkiem interesujące zobaczyć i posłuchać jak zawodowy sportowiec przygotowuje się do meczu, kiedy przez cały dzień nie je i nie pije. Wątki religijny i kulturowy a także ten, w którym Kanter dostał rady od samego Hakeema Olajuwona, jak radzić sobie w tym wyjątkowym dla muzułmanów czasie, też było ciekawe. Ale na boga (któregokolwiek) za dużo tego było. Po prostu za dużo. Usłyszałem to raz – OK, fajne, interesujące. Za kolejnymi razami zaczęło mnie to drażnić. I tu nie chodzi o temat przewodni przekazu. Gdyby z taką samą częstotliwością, ktoś opowiadał mi, że Jake Layman uprawia nasturcje, moja reakcja byłaby taka sama. P.S. nie wiem czy Jake Layman uprawia nasturcje.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet. Opublikowany został tam kilkanaście dni temu.

3 comments on “Śliwki vs Robaczywki play-offs 2019 Vol.4

  1. Stoiczkow

    Cześć Karol. Ja też mam jedną propozycję do Kącika językowego. Na wstępie napiszę, że jestem wiernym czytelnikiem Twojego Bloga i słuchaczem Podcastu Specjalnego i w tym miejscu bardzo dziękuję za to co z Michałem robicie. jest jednak jeden drobiazg, jako miłośnikowi j.pol., mi przeszkadza. Otóż, używacie – częściej (Michał) albo rzadziej (Ty) sformułowania: „nie chcę skłamać” – w sytuacjach, gdy nie jesteście czegoś pewni/nie pamiętacie, itp. Tymczasem czasownik: „kłamać” oznacza w j.pol.: „świadomie mówić nieprawdę” (SJP). W zw. z powyższym w takiej sytuacji lepiej używać zwrotów: „Nie chcę wprowadzić w błąd”, „O ile dobrze pamiętam” itp. Ze sportowym pozdrowieniem.

    Reply
  2. Stoiczkow

    Uderzyłem do Ciebie, bo to Ty prowadzisz Kącik językowy słusznie zwracając uwagę na błędy językowe Polaków. Z pełną świadomością, że łatwiej zwracać uwagę na błędy innych niż swoje czy kolegów. A każdemu się zdarza, zwłaszcza w trakcie audycji „na żywo”. Dobrego dnia.

    Reply

Skomentuj Stoiczkow Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.