Śliwki vs Robaczywki w Bańce vol. 4

Dzień dobry! Mam tu dla Ciebie garść świeżych Śliwek prosto z bańki w Orlando! Zapraszam!

– Kawhi Leonard. My tu gadu gadu o tematach zastępczych, a tymczasem Kawhi gra kolejne potężne play-offy, o których zdecydowanie za mało się mówi. Mówmy o tym, bo przecież sam Kawhi tego nie zrobi, znasz go przecież. Za serię z Mavs, czyli sześć meczów, lider Clippers tylko raz nie przekroczył progu 30 punktów (29). Jego średnie z serii z Dallas, to 32.8 punktu (54% z gry), 10.2 zbiórki, 5.2 asysty oraz 2.3 przechwytu. W obliczu niestabilnej formy Paula George’a (34.6% z gry, 27% zza łuku, tylko dwa mecze 20+, oraz jeden na 9 punktów) Leonard wziął na swoje umięśnione plecy ciężary tej serii. A było z kim i o co walczyć, bo dział się pan Luka Doncic, któremu ewidentnie nie spieszyło się na wakacje. W serii z Nuggets, która najprawdopodobniej zakończy się w meczu pięć (to stwierdzenie, źle się zestarzało), Kawhi, mam wrażenie, chce jak najmniejszym nakładem sił, przejść dalej. Przejmuje mecze, gdy czuje że musi. Daje na luz, kiedy tylko się da. Zresztą z Dallas robił tak samo, albo nawet bardziej. Leonard, w wieku 29 lat, w dziewiątym sezonie w karierze, będąc dwukrotnym MVP Finałów, posiadł tę niezwykłą umiejętność skrajnego szanowania swojego ciała, swojej energii i wysiłku. Nawet i w tu, w postseason, potrafi w trakcie danego meczu wywiesić białą flagę, by w następnym zdominować grę na obu końcach parkietu. Pewnie zmieni się to w Finałach Konferencji, ale teraz Kawhi potrafi sobie dryfować na fali i mieć tak bardzo gdzieś, co ludzie o tym sądzą. Owszem, to może się niektórym nie podobać, to może trochę odrzucać od kibicowania Clippers. Pamiętając, że podobnie było i przed play-offami, to może sprowadzać dyskusję na temat sezonu regularnego do konkluzji, że nie jest on aż tak ważny. Wreszcie, może to frustrować niektórych kibiców, gdy zdarzy im się trafić na mecz, na który Kawhi świadomie nie dojechał, albo w jego trakcie po prostu odpuścił. Pisałem o tym kiedyś, to nie jest alarm w skali całej ligi, że nagle gwiazdy zaczną sobie „bimbać”, i bezczelnie zarządzać swoim obciążeniem, bo Kawhi odkrył dla nich receptę na wygrywanie. Tak nie jest. Leonard ze swoim problematycznym, prawym udem po prostu tak musi (swoją drogą dziwię się, że nadal ludzie obserwujący NBA z bliska, nie jest w stanie tego pojąć). I zapewne tak będzie to wyglądać do końca jego dni w NBA. Jestem bardzo ciekaw jego dalszej kariery, dyskusji na temat jego ewentualnego miejsca gdzieś tam w historii najlepszych tej gry, gdyby udało mu się sięgnąć po trzeci tytuł, z trzecią drużyną, zgarniając przy tym MVP Finałów. Jest taki jeden gość, w tej drugiej drużynie z L.A., który ugania się za tym samym, wiesz?
Czy można bez nadużycia powiedzieć, że zdrowy Kawhi w play-offach nie przegrał od trzech lat? Nadal, dość świeżo, mamy przed oczami jego ostatni run po tytuł z Raptors, ale trzeba też pamiętać, że w Finale Zachodu w 2017 z Warriors, do momentu kontuzji Leonarda, Spurs niszczyli późniejszych mistrzów NBA na obu końcach parkietu, w meczu otwarcia serii. Kawhi w 23 minuty gry, zdobył 26 punktów, a Spurs prowadzili do przerwy 62:42. Potem pod rzucającego Leonarda, stopę podstawił Zaza Pachulia, a reszta to już historia. Tak tylko przypominam.

– Luka Doncic. Kupuję wszystko, co jest z nim związane. W wieku 21 lat, w swoim drugim sezonie w NBA, robił rzeczy, które zwykle zaczynają robić gracze, w wieku 27-29 lat po 6-8 latach gry. Coś niesamowitego! Luka przy okazji, kolejny raz zagrał na nosie tym wszystkim, którzy twierdzili, że może i talent ma, ale w NBA nie da rady fizycznie. Dał. Z Marcusem Morrisem, na co dzień uchodzącym za silnego, jechał jak z pluszowym królikiem, a wszystkich innych z Reggie Jacksonem na czele, traktował jak powietrze. 31 punktów, 9.8 zbiórki, 8.7 asysty, 1.2 przechwytu za serię z Clipps. Podoba mi się też ten jego bałkański zadzior. Niby taki uśmiechnięty, młody misiaczek, ale jak przychodzi co do czego, to pierwszy gotowy do konfrontacji. Kupuję wszystko!

– LeBron James. Statystycznie (27.6 punktu, 9.6 zbiórki, 9 asyst, 1.3 bloku, 1.4 przechwytu) gra lepiej, niż w 2016 roku, czyli w mistrzowskim sezonie z Cavs. Za trzy miesiące będzie zdmuchiwał 36 świeczek z urodzinowego tortu. Pomyśl o tym. Pomyśl i ciesz się jego grą. Za parę lat Ci go zabraknie.

– Kyle Lowry. Bardzo chciał zdobyć swój pierwszy mistrzowski tytuł. Ale mam wrażenie, oglądając go w bańce, że chyba jeszcze bardziej nakręca go marzenie obronienia tytułu. Podejrzewam, że zdaje sobie sprawę z tego, że jest to mało realne, ale jako dumny mistrz, razem z kolegami, grają tak, żeby pokazać światu, że tamten zeszłoroczny sukces, to nie był tylko model Kawhi – długo nic – reszta drużyny. I jeśli mają odpaść z Bostonem, czy dalej, to zrobią to po ostatecznej walce. Po zdobyciu mistrzowskiego tytułu, jego poziom pewności siebie poszybował w górę. W tym sezonie pozwalał sobie na rzeczy, na które nigdy wcześniej sobie nie pozwalał. Nie z taką regularnością. Ciężko mi zdefiniować to, co dokładnie chciałbym tu przekazać. Po prostu od ponad czterech lat mam okazję regularnie oglądać go na żywo, w Toronto. Zmienił się, i to bardzo. To tylko pokazuje, jak ważne jest to, co w głowie. Bo przecież 34-letniemu Lowry’emu nie ubywa lat. I pomyśleć, że w 2012 roku przychodził do Toronto, w pewnym sensie zesłany na banicję, jako problematyczny rozgrywający z tendencjami tycia. Jak pięknie z pryszczatego gnojka, stał się przystojnym mężczyzną. Sześć powołań do All-Star, olimpijskie złoto w Rio i wreszcie mistrzowski tytuł przed rokiem. Najlepszy Raptor ever!

– Miami Heat. Nie mogę ich komplementować w każdym wydaniu „ŚvsR”, a mógłbym i może nawet chciałbym. Napiszę tylko to, co napisałem w mojej zapowiedzi wznowienia sezonu “Przygotowani fizycznie, mentalnie i taktycznie. Heat zawsze świetnie się ogląda. To grupa utalentowanych, opalonych i seksownych sukinsynów. Ich się albo lubi, albo lubi się uczucie, że się ich nie lubi.”  Tyler Herro ma dopiero 20 lat, a już kończy mecze w play-offach! Pamiętacie, jak rok temu Heat i Mavs przyklepali deal wysyłający Gorana Dragica do Dallas, który ostatecznie rozbił się o detale? A teraz 34-letni Słoweniec gra wielkie play-offy.  Jae Crowder trafił 22 trójki w serii z Bucks.

– Jimmy „Pier..ony” Butler. Jimmy pewnie nie jest tak dobry w rzeczywistości, jak dobry jest we własnej głowie. Ale to nie jest problem. U Kyrie Irivnga jest. Tutaj nie. Jimmy przyszedł do Miami i zasiał wśród graczy Heat spokój, przekonanie, że jak się włożyło ciężką pracę w swoje rzemiosło, to nie pozostaje nic innego, jak wyjść na parkiet i żyć z rezultatami walki. Nie zawsze starcza to na wygraną, ale zawsze starcza na to, żeby bez jakiegokolwiek strachu stanąć przeciwko komukolwiek w tej lidze. Podoba mi się jako lider. Lider, który nikomu niczego nie musi udowadniać. Lider, który gdy trzeba, weźmie na siebie zdobywanie punktów, gdy trzeba, pójdzie i wejdzie do ucha ławce rywala, gdy trzeba, rzuci się na parkiet po piłkę. Jimmy, w serii z Bucks, miał występy na 40 i 30 punktów, ale miał też dwa mecze, w których oddał tylko 8 i 6 rzutów. Widzisz to, Kyrie? Trzeba podkreślić grubą kreską, że Heat wygrali oba te mecze. Ciężka praca i pozytywne myślenie. To działa. Sprawdź sobie.

– Luguentz Dort! Dam wykrzyknik, bo to piękna historia. 21-letni chłopak, którego nikt nie wybrał rok temu w drafcie, który w sezonie regularnym zagrał w 26 meczach, w ograniczonej roli, robi różnicę w play-offach i jest jedną z głównych przyczyn, dla których Rockets potrzebowali wszystkich siedmiu meczów, żeby wygrać z Thunder, a Harden schodził z parkietu po każdym z nich zmęczony jak pies. Dort świetnie bronił Hardena. Po prostu świetnie. Trzeba mieć na uwadze, że to wszystko, to póki co, atletyczne ciało plus determinacja i motywacja. Jak z roku na rok zacznie dokładać doświadczenie, jak zacznie uczyć się swoich rywali, jak zacznie czytać ich defensywę, jak gra będzie dla niego spowalniać, wtedy możemy mieć do czynienia z kimś wybitnym po bronionej stronie parkietu. Pomyśleć, że nawet za 10 lat będzie jeszcze relatywnie młody. Jeszcze jakby sukcesywnie dokładał do tego wszystkiego rzut, który pozwalałby mu być w grze w końcówkach meczów, to już będzie absolutny skarb dla drużyny, która będzie go mieć, a dla niego samego będzie to tłusty bonus do każdego jego kontraktu. Ten jego występ w meczu siódmym, to była piękna wisienka na torcie. Taki mały drogowskaz dla niego samego, ale i dla nas, kim może już niedługo się stać. 20 punktów, 6/12 zza łuku. W wieku do 21 lat, w game 7, takie zdobycze notowali przed nim tylko Kobe i LeBron! Nieźle, co? Był to też trzeci, najbardziej ofensywny występ gracza OKC w meczach siódmych. Dwa najlepsze, 39 i 33 punkty, należą do Kevina Duranta. Trochę bez echa przeszedł fakt, że już w bańce, ale jeszcze przed play-offami, 21-letni Luguentz Dort podpisał z Thunder czteroletni kontrakt warty… $5.4 mln! Ostatnie dwa lata umowy ($1.7 mln oraz $1.9 mln) są opcjami klubu.

– Houston Rockers. Za dużo jest głupiego gadania o (brakujących) centymetrach, za mało o faktach. A fakty są takie, że Rakiety znakomicie bronią. W tym składzie, to nie jest raczej materiał na mistrzowski tytuł, ale w skali ogólniej nie dzieje się tam nic głupiego. Rockets nie brzydzą się wysokimi. Rockets chcieliby mieć wartościowego wysokiego. Ale w ich systemie, trener D’Antoni nie mógł pozwolić sobie na dwóch graczy w piątce, którzy nie potrafią rzucać (Westbrook, Capela), dlatego on i Morey zdecydowali się na wymianę. Transfer po Covingtona, który trafia z dystansu, dał Westbrookowi jeszcze więcej miejsca na atakowanie. Ten system był o włos od pokonania Warriors, którzy dla wielu byli lata świetlne przed wszystkimi w lidze. Trzeba o tym pamiętać. Wiem, że para Harden i Westbrook to wdzięczny materiał do produkowania memów, ale chcąc być uczciwym, nie można zapominać, że Russ ma za sobą dopiero trzy mecze od marca. Przed wejściem do bańki zaraził się koronawirusem, a później leczył naciągnięty mięsień uda. Harden gra z Lakers na poziomie 32 punktów (52.6% z gry, 48% zza łuku) 4 zbiórek, 7 asyst i 1.3 przechwytu, ale oczywiście śmieszniej będzie pisać o tym, jak w meczu kończącym serię z Lakers zejdzie z parkietu z czymś w stylu 4/15 z gry i 6 strat, prawda?

– Boston Celtics. Pięknie ogląda się grających Celtów. To jest koszykarska klinika na obu końcach parkietu praktycznie co wieczór. Brown i Tatum idą w dobrym kierunku.

– Daniel Theis. Czy 28-letni Niemiec, to taki trochę Marcin Gortat 2.0? Zasłony, harówka w obronie plus czasem jakieś trójki, w które Marcin nigdy na dobre nie zainwestował. Bardzo mi się podoba. Jego obecność da się zauważyć.

– Podczas, gdy ludzie wymyślają sobie rożne play-offowe przydomki, po czym do nich nie dorastają, play-off Rondo jest faktem. Nie licząc meczu otwarcia serii z Rockets, który był jego pierwszym meczem w NBA od 11 marca, Rondo w dwóch kolejnych starciach zaliczył łącznie 31 punktów, 18 asyst, 6 przechwytów, 5 zbiórek, stracił piłkę tylko cztery razy, trafił 15 z 29 rzutów z gry.

– Nie wiem, czy to fakt, że zawodnicy nie tracą czasu na podróże, że od razu po meczach mogą zacząć odpoczynek i regenerację, że nie szlajają się po mieście, ale bardzo podoba mi się ta NBA w bańce. Tak po prostu, jest dużo dobrych meczów, koszykówka stoi na naprawdę niezłym poziomie. Bez względu na to kto gra i kto wygrywa. Dzieje się dużo dobrego basketu.

– Donovan Mitchell i Jamal Murray, cała seria Jazz-Nugget. Tam było wszystko. Dużo strzelania, sporo taktyki, dobra obrona (choć nie zawsze), dogrywki, wielkie rzuty. Dobrze się to oglądało. Murray i Mitchell zaliczyli po dwa mecze 50+ w tej serii. Przed nimi tylko Allen Iverson (2001) i Michael Jordan (1988) potrafili dokonać takiej sztuki w ramach pojedynczej serii.

– Koszulki polo u trenerów. Garnitury muszą odejść! Klubowe polo z logo drużyny i jesteś gotowy do gry. Jestem na tak.

– Podobał mi się motyw z członkami rodzin poszczególnych zawodników, którzy zapowiadali ich podczas prezentacji wyjściowych piątek. Podoba mi się też, że rodziny zostały wpuszczone do bańki po zakończeniu pierwszej rundy.

Play-in. Od początku podobał mi się ten pomysł, a jak zobaczyłem starcie Blazers-Grizzlies o wejście do ósemki, to podoba mi się jeszcze bardziej. Świetny pomysł ligi, bo daje dodatkowe emocje, a drużynom spoza ósemki realne szanse na włączenie się do walki o play-offy. Liczę, że liga utrzyma ten format.

– Vince Carter zgodził się dołączyć do grona analityków meczów NBA dla stacji ESPN. I to jest news! Poza tym, TNT przygotowało znakomity wideo tribute spinający klamrą jego 22-letnią karierę.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

3 comments on “Śliwki vs Robaczywki w Bańce vol. 4

  1. Jakub

    Panie Karolu, z tym skresleniem Nuggets w 5 meczach to chyba Pan przesadzil 😉 Ale rozumiem, sam bym na to pieniadze postawil jeszcze kilka dni temu. Bardzo fajny wpis, dziekuje!

    Reply
  2. Pingback: Luguentz Dort for the win! – Karol Mówi

Skomentuj Jakub Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.