Trade Deadline 2021. Wszystkie wymiany i słowo komentarza

Zapraszam do mojej analizy wczorajszego trade deadline w NBA. Zaczynam od ruchów największych i najciekawszych.

 

– Chicago Bulls ściągają do siebie Nikolę Vucevica i Al Farouqa Aminu, a w zamian, do Orlando, oddają za Otto Portera, Wendella Cartera Jra oraz dwa wybory w pierwszych rundach draftów 2021 oraz 2023 roku.

Mój komentarz: Bulls chcą zrobić run do play-offs, a Magic idą w pełną przebudowę. Ta wymiana podoba mi się z obu stron. Notowania 30-letniego Vucevica nigdy nie były tak dobre, i pewnie lepsze już nie będą. Z nim w roli lidera, szczytem możliwości Orlando była walka o play-offy. Podkreślam – walka o play-offy, a nie pewny w nich udział, nie mówiąc o jakichkolwiek wyższych celach. Magic spieniężają więc jego wartość w momencie, kiedy jest ona w swoim najwyższym punkcie. Nie zapominajmy, że Vucevic ma 30 lat, gra dziesiąty sezon w NBA. To nie jest tak, że jego trajektoria rozwoju ma jeszcze nie wiadomo ile przestrzeni. Myślę, a raczej jestem przekonany, że to będzie wypłaszczać, by następnie zacząć schodzić w dół.
Magic dostają w zamian dwa wybory w drafcie – w tym oraz za dwa lata. Jeśli Bulls wejdą do play-offs, to ten najbliższy wybór będzie w drugiej dziesiątce, to może jakoś super atrakcyjne nie jest, ale to ma być mocny nabór. Poza tym wybór w pierwszej rundzie dla przebudowujących się ekip, to zawsze jest duża wartość.
Wendell Carter Jr jest niespełna 22-latkiem, więc idealnie wpisuje się w oś czasu tego, gdzie są i co chcą zrobić Magic. Bez żadnej presji może spokojnie się rozwijać w meczach bez większego znaczenia. Jest pod debiutanckim kontraktem jeszcze przez cały następny sezon, dopiero po nim zostanie zastrzeżonym wolnym agentem. Magic będą teraz sobie spokojnie tankować i rozwijać swoich młodych graczy z nim na czele. Miałem wrażenie, że zmiana otoczenia to coś, czego Carter potrzebował, żeby ruszyć ze swoją karierą. Otto Porter ma tu marginalne znaczenie. Jego kontrakt wygasa z końcem sezonu. Wtedy też pewnie pożegna się z Magic.
Wracając do Bulls, do tego, co na parkiecie. Jestem bardzo ciekawy, jak to im wyjdzie. Stają się drużyną dwóch All-Starów, dwóch przedstawicieli gatunku „dobre statystyki w słabych drużynach.” Zobaczymy, co wyjdzie ze sparowania dwóch takich charakterystyk w grze o coś, w organizacji, która ma ambicje, żeby wyjść z przeciętności. Ani Vucevic, ani LaVine nie są dobrymi obrońcami. Billy Donovan będzie musiał kombinować z rotacjami, żeby zawsze na boisku byli ludzie, którzy będą łatać defensywne dziury Bulls. Tutaj przyjście z Bostonu Daniela Theisa może mieć kluczowe znaczenie dla oceny ruchów, które Bulls wczoraj poczynili. Także zdrowy Aminu może się przydać po bronionej stronie parkietu. Ma za sobą 40-meczowe doświadczenie w play-offach. Gdybym był fanem Bulls, to bym się cieszył, ale też jakoś specjalnie nie skakałbym w euforii. Byki są obecnie na dziesiątym miejscu na Wschodzie (19:24). Z ewidentnie wzmocnionym składem mogą spokojnie zrobić atak na play-offy. Tym bardziej, że nie licząc Sixers, Nets i Bucks, środek Wchodu jest bardzo wyrównany. Do czwartych obecnie Hornets Bulls mają tylko trzy mecze straty. Dla organizacji, która od 2016 roku nie miała dodatniego bilansu, a od 2018 roku nie wygrała więcej, niż 27 meczów, sam awans do postseason będzie czymś dużym. Ale gdzieś tam w dalszej perspektywie, kolejnym pytaniem, które trzeba tu sobie zadać, będzie pytanie co dalej? Vucevic i LaVine, to nie są filary, na których stać będzie mistrzowski skład. Za rok Bulls będą musieli znać odpowiedź na pytanie czy chcą dać LaVine’owi ogromny kontrakt. Niby jest to melodia przyszłości, ale jest to fundamentalna rzecz dla tej organizacji – czy chcą przez najbliższe cztery lata tylko wchodzić do play-offów i odpadać w pierwszej, maksymalnie drugiej rundzie, czy po roku, dwóch nasycenia się byciem drużyną plusową, będą chcieli pójść poziom wyżej i poważnie włączyć się do gry o tytuł. Ale to już nie z Vucevicem i LaVine’em jako opcjami A i B.

 

Aaron Gordon (plus Gary Clark) przenosi się do Denver Nuggets. W zamian, do Orlando udają się Garry Harris, RJ Hampton i wybór w I rundzie draftu 2025 roku.

Mój komentarz: Znakomity ruch Denver! To zdanie zasługiwało na wykrzyknik. Po odejściu Jerami’ego Granta ewidentnie brakowało im atletycznego gracza na skrzydło, który obroni, pobiegnie do kontry, ostro zadunkuje, rzuci zza łuku. Teraz dostają to z powrotem w wersji tańszej ($18 mln w tym roku, $16.4 mln w następnym, do $20 mln za rok Granta), młodszej (o dwa lata), lepszej w ataku, bardziej atletycznej, jeśli gorszej w defensywie, to nieznacznie. Świetny ruch, w którym najlepsze jest to, że jeśli coś nie wyjdzie, to Gordon w przyszłym sezonie może znów wejść na giełdę nazwisk do wymiany. Jego schodzące $16.4 mln może być bardzo atrakcyjnym kąskiem. Ale zostańmy w teraźniejszości. Gordon wrzucony do roli trzeciej, a czasem nawet czwartej opcji w ataku, jeśli zaakceptuje taką rolę, może w końcu wydobyć esencję ze swojego talentu i zredefiniować siebie samego, jako gracza NBA. Już wiemy, że z nim jako liderem, czy współliderem, nie da się zdobyć tytułu, nie da się też regularnie wchodzić do play-offów. Ale to nie jest żaden problem. Jest tylko garstka graczy, z którymi da się robić te rzeczy, gdy są za sterami. W Denver będą chcieli od niego, żeby był „psem” w defensywie, żeby biegał do kontr, był mobilny w ataku i ścinał pod kosz, gdy Jokic ma piłkę. Założę się, że w maksymalnie trzecim meczu razem, Joker puści mu takie podanie, po którym będziemy łapać się za głowy, a Gordon skończy to w swoim stylu. Jego atletyzm, oraz fakt, że w ostatnim czasie grał w Orlando jako prowadzący piłkę (i robił to przyzwoicie) da atakowi Nuggets nowy wymiar. Ale wyjściowo ma bronić na LeBronie, AD, KD, Leonardzie, PG i innych przebojowych ludziach ze skrzydła. Zanim poparzysz się kawą i ruszysz do sekcji komentarzy, żeby mi napisać, że gadam głupoty, zatrzymaj się, posłuchaj – nie chodzi o zatrzymanie wyżej wymienionych ludzi. Ich zatrzymać się nie da. Gordon nie będzie niczyim stoperem. Chodzi o to, żeby utrudnić im grę tak bardzo, jak tylko się ta. A to Gordon może robić. A gdy będzie widział i czuł celowość w tym co robi, jak będą tego efekty, jego poziom motywacji skoczy tak, jak on skakał przez maskotkę Magic w konkursie wsadów 2016 roku. Inaczej podchodzi się do swoich zadań, gdy wygrywa się 38 meczów w sezonie i szybko kończy sezon, inaczej, gdy celem organizacji jest tytuł.
Jeśli chodzi o Orlando, to dostają kolejny wybór w drafcie, a tych nigdy za wiele przy przebudowie. 20-letni Hampton jest pod debiutanckim kontraktem do końca sezonu 2023-24. Magic mają więc aż trzy pełne sezony z kawałkiem na ewaluację jego przydatności za „kieszonkowe” pieniądze. Balastem jest tu Harris i jego kontrakt ($19.6 mln oraz $20.9 mln za rok), ale już nie takie rzeczy w NBA się sprzedawało. Będzie można, a nawet trzeba, trochę nim pograć teraz i w przyszłym sezonie. Być może znajdzie się ktoś chętny na schodzącą umowę. Tak to działa w tej lidze.

 

– Raptors oddają Normana Powella do Portland za Gary’ego Trenta i Rodney’a Hooda.

Mój komentarz: Odkładając wszystkie emocje na bok, a trochę ich w sumie jest, bo Powell był częścią najnowszej historii Raps, którą akurat miałem okazję śledzić z bliska, podczas moich wielu wypraw do Toronto. To dobry ruch dla obu stron, ze wskazaniem na Raptors. Ale zacznę od Blazers. Ci dostają niespełna 28-latka z mistrzowskim doświadczeniem, z 67 meczami w postseason za pasem. Dostają zawodnika, który gra najlepszy basket w swojej sześcioletniej karierze, który w rotacji Terry’ego Stottsa będzie mógł występować na dwóch, a być może nawet trzech pozycjach, w zależności od potrzeby. Blazers będą chcieli od niego punktów zdobywanych na różne sposoby (trójki + atakowanie obręczy) oraz defensywy. Trzeba jednak pamiętać tutaj, że jego dobra gra będzie mieć swoją cenę. Powell ma opcję gracza na najbliższe rozgrywki ($11.6 mln), z której nie skorzysta, jeśli nie wydarzy się jakaś katastrofa, z poważną kontuzją na czele. Jaką cenę wyznaczy za niego rynek? Podejrzewam, że $17-19 mln to będzie pułap, od którego on i jego agent dopiero zaczną słuchać ofert. I tu może pojawić się problem. Znam ludzi, którzy znają ludzi, którzy w wakacje trenują z Powellem. Podobno ostro przygotowywał się do tych rozgrywek. A teraz, jak widać, zbiera owoce tej pracy. Rzuca prawie po 20 punktów na mecz, trafia prawie 44% zza łuku. Gdybym był Blazers, to obawiałbym się jednak, że jego nowa, duża umowa, już w drugim roku jej trwania, może zrobić się bardzo niewygodna i brzydka. Przy całej mojej sympatii dla niego – widziałem go wiele razy z bliska, wiele też razy miałem okazję z nim porozmawiać, obawiam się, że to, co gra teraz, to jest już sufit jego możliwości. W maju skończy 28 lat. Jakoś nie widzę obszarów, w których jego gra może wejść na kolejny poziom i tam zostać na dłużej. Dlatego rozumiem doskonale Raps, że zdecydowali się nie wchodzić w kolejny wielki kontrakt, mając już podpisanych VanVleeta, Anunoby’ego i Siakama.
Skoro płynnie przeszedłem do Toronto, to w osobie Trenta dostają o pięć lat młodszą wersję Pawella, którego sufit jest moim zdaniem dużo wyżej (a nawet jeśli nie, to mają 4-5 lat, żeby się o tym przekonać). Już w swoim trzecim roku w NBA robi rzeczy, które Powell zaczyna dopiero robić w szóstym. Jemu też będzie trzeba zapłacić w te wakacje, ale jeśli już miałbym z kimś wiązać się na lata, to w tej sytuacji wolałbym chyba 22-latka, którego charakterystyka gry pasuje bardziej do trzonu Raptors. Rodney Hood ma $10.8 mln w opcji drużyny na nadchodzące rozgrywki. Jeśli więc coś miałoby tutaj nie wypalić, to Raptors bez problemu mogą się z nim rozstać.

Victor Oladipo odchodzi Houston do Miami. Do Houston jadą Avery Bradley, Kelly Olynyk oraz prawo do zamienienia się miejscami w drafcie.

Mój komentarz: Nie jestem fanem tego ruchu dla żadnej ze stron. To znaczy, dla Miami, to jest ryzyko dość małego kosztu, które może się opłacić. Ale chyba sam nie wiem, jak definiuję tutaj „opłacić”. Bo, czy ten ruch zbliża Heat do tytułu? Moim zdaniem nie. OK, na pewno też ich od niego nie oddala, ale to nie jest jakiś wielki przechwyt Pata Riley’a, który ma szansę zrobić różnicę. Oladipo za niedługo będzie miał 29 lat. Twierdzę, że byliśmy już świadkami najlepszej koszykówki w jego karierze. Było to w sezonie 2017-18, w pierwszym roku w Indianie. Wtedy podrapał, a raczej przebił, sufit swojego talentu. Potem, w styczniu 2019 roku doznał poważnej kontuzji prawego uda, po której, fizycznie, już nigdy nie wyglądał jak swoja najlepsza wersja. To są dwa czynniki, które sprawiają, że patrzę na niego podejrzliwie i surowo – wyjątkowy sezon w Pacers nieco zamazał, przeszacował jego realną wartość, a poważna kontuzja zabrała dość sporo z jego atletyzmu. Osobną kwestią jest to, że Oladipo będzie chciał nowego kontraktu tego lata. Informacje jeszcze z Indiany, a później z Houston były takie, że on i jego agent oczekują pieniędzy znacznie przekraczających $20 mln za sezon. Dla mnie jest to czerwona flaga ostrzegawcza. Ta ewentualna umowa może wyglądać fatalnie już w pierwszych miesiącach jej trwania. Ale jeszcze raz – Heat mało tutaj zaryzykowali i ostatecznie Oladipo może im się przydać w jakimś zakresie. Patrząc jednak w szerszej skali, a jest nią walka o tytuł w latach, gdy Jimmy Butler jest jeszcze w swoim prime, a Bam Adebayo zmierza do swojego własnego, ten ruch nie znaczy aż tak wiele. A gdyby w jakimś ze scenariuszy Heat dali się namówić na zatrzymanie Dipo w ramach dużej umowy, wtedy całe to czyszczenie salary w ostatnich dwóch sezonach, sprowadzenie Jimmy’ego, marsz do finałów w bańce i ustawianie się na pozycji jednego z contenderów na najbliższe sezony, cofnęłoby tę organizację o jakieś trzy lata, kiedy pod dużymi kontraktami mieli Hasana Whiteside’a, Ryana Andersona, Jamesa Johnsona i Diona Waitersa.
Jeśli chodzi o Rockets, to ten ruch był ostatnim etapem pełnej kompromitacji tego klubu. Za Jamesa Hardena mogli mieć Bena Simmonsa, czyli gościa, który jest All-Starem ocierającym się o All-NBA, który jest pod kontraktem do 2025 roku, z którym z miejsca mogliby zacząć odbudowę. Mogli mieć Carisa LeVerta i/lub Jarretta Allen. Ostatecznie wylądowali z duetem Avery Bradley i Kelly Olynyk. Wow! No tak, wybory w drafcie. Ale one są tylko losem na loterii, nie gwarantowaną wygraną. A, że dostali tak mało za Oladipo, to najlepsze świadectwo tego, o czym piszę wyżej.

– Boston Celtics wysłali do Orlando Magic dwa wybory w II rundach draftów za Evana Fourniera.

Mój komentarz: Sportowo, świetny ruch Bostonu. Danny Ainge miał do wykorzystania wyjątek od sprzedaży (dzięki temu nie musiał wysłać do Orlando żadnych kontraktów w zamian), którego nie dałoby się zachować na przyszłość lub rozbić na kilku graczy. W osobie Fourniera Boston dostaje sprawdzonego, doświadczonego strzelca, który w rotacji Celtics wejdzie w rolę czwartej, czasem trzeciej opcji za Tatumem i Brownem oraz Walkerem. 28-letni Francuz to inteligenty zawodnik, który może i w NBA nie ma za sobą zbyt wielu meczów o stawkę (14 spotkań w play-offs), ale za to ma tonę doświadczenia z ważnych meczów z reprezentacją Francji. Fournier przywozi ze sobą swoje 19.7 punktów oraz blisko 39% zza łuku. Brad Stevens bierze to wszystko w ciemno. Pod Stevensem C’s zawsze będą dobrze bronić. To, czego bardo brakowało im w tym sezonie, to punkty. Te Fournier zapewnia.
Osobną sprawą dla Bostonu będzie fakt, że Fournier po sezonie stanie się wolnym agentem. Za te rozgrywki zarobi $17.1 mln. Na pewno nie mniejszych pieniędzy będzie oczekiwał w wolnej agenturze. Czy dostanie je z Bostonu, to sprawa na osobne rozważanie. Choć patrząc na kolejny ruch Ainge’a wczorajszego wieczoru, można przypuszczać, że nie ma zielonego światła na wydawanie pieniędzy od właścicieli klubu.

Nemanja Bjelica przenosi się do Miami. Kings zasilą Moe Harkless i Chris Silva.

Mój komentarz: 32-letni Serb wyleciał z rotacji Kings w tym sezonie. Jeśli fizycznie jest w stanie być dla Heat tym, kim był dla Kings rok temu, to…będzie ich nowym Olynykiem, który był całkiem niezły w tym roku w Miami. Jeśli Bjelica jest usprawnieniem nad Kanadyjczykiem, to jest to usprawnienie bardzo małe. Kings potrzebowali wzmocnić ławkę o ludzi na skrzydło. Nie jestem przekonany, czy Harkless i Chris Silva, to ludzie, których szukali. Może wystarczyło odkurzyć Bjelicę?

Trójstronna wymiana. Handlują 76ers, Knicks i Thunder. Wygląda to tak:
George Hill przenosi się z Thunder do Sixers.
Tony Bradley oraz wybory w II rundach draftów 2025 i 2026 roku wędrują z Filadelfii do Oklahomy.
Terrance Ferguson przenosi się z Thunder do Knicks. Austin Rivers idzie w przeciwnym kierunku.
Ignas Brazdeikis wędruje z Knicks do Sixers.

Mój komentarz: Krajobraz NBA nie zmienił się po tym ruchu. 76ers odeszli od walki o Kyle’a Lowry’ego, gdy usłyszeli cenę. Dostali weterana na rozegranie, który może się przydać. Knicks nie grali Riversem ani Brazdeikisem. Teraz nie będą grać Fergusonem. Thunder kolekcjonują wybory w draftach. Mają ich teraz aż 34 (!) przez najbliższych sześć lat (po 17 w I i II rundzie).

– Denver Nuggets i Cleveland Cavaliers porozumieli się w sprawie wymiany, na mocy której JaVale McGee przeniesie się do Kolorado. W przeciwnym kierunku powędrują Isaiah Hartenstein oraz dwa wybory w II rundzie draftu. Będą to niezastrzeżony wybór w 2027 oraz chroniony w top 46 wybór w roku 2023.

Mój komentarz: Boiskowa głupota McGee, to już od dawna jest historia. 33-latek przywozi ze sobą do Denver mistrzowskie doświadczenie z ubiegłorocznego marszu Lakers po tytuł, oraz dwóch innych mistrzowskich kampanii z Warriors. Jego obecność pod koszem to coś, co w Nuggets bardzo się przyda. Szczególnie w obronie.
Przebudowujący się Cavs dostają dwa wybory w drafcie, które zawsze są wartością dla ekip w takie sytuacji. 22-letni Hartenstein gra swój trzeci sezon w NBA. Latem będzie miał opcję gracza na kolejne rozgrywki ($1.7 mln). W NBA potrzebuje dostać minuty i szansę. Ciężko powiedzieć, czy dostanie je w rotacji, w której pod koszem ma rządzić Jarrett Allen.

Rajon Rondo odchodzi z Hawks do L.A. Clippers. W przeciwnym kierunku udaje się Lou Williams i dwa wybory w II rundzie draftu.

Mój komentarz: Czy Lou, to największy wygrany tego trade deadline? Skrzydełka z kurczaka w cytrynowym pieprzu serwowane w jednym z klubów dla dżentelmenów w Atlancie znane są w całej Georgii, a od czasów bańki na Florydzie stały się znane w całym koszykarskim świecie. Żarty na bok. Dla Hawks ruch ten ma małe znaczenie sportowo. Williams ma 34 lata, od dwóch sezonów jedzie już tylko na swojej opinii z przeszłości. Coś tam rzuci, będzie fajnie, ale ogólnie nie podnosi to sportowo Hawks.
Dla Clippers to znakomity ruch. Potrzebowali rozgrywającego, dostali rozgrywającego. A odbyło się to dość niskim kosztem. Kawhi i PG będą dostawać piłki tam, gdzie najbardziej lubią je dostawać.

– Toronto wysyła Terrence’a Davisa do Sacramento za wybór w II rundzie któregoś z draftów, a także Matta Thomasa do Utah Jazz za wybór w II rundzie draftu.

Mój komentarz: W momencie, gdy to się działo, wyglądało to na robienie przedpola pod deal z udziałem Kyle’a Lowry’ego. Ostatecznie jednak, ani Heat, ani Lakers nie sprostali wymaganiom Raptors. Thomas to znakomity strzelec, który jeśli dostanie szansę w Jazz, może pokazać, że umie w rzucanie. Davisa powinno być Raps szkoda, bo w moich oczach rozwijał się w stronę gracza nawet poziomu pierwszej piątki NBA. Ale cztery picki w drafcie, nawet w II rundzie, to dobry kapitał do działania w przyszłości.

 

– Wizards oddali Troya Browna i Moritza Wagnera do Bulls za Daniela Gafforda i Chandlera Hutchinsona. Przy czym Wagner został po chwili oddany do Bostonu za Daniela Theisa.

Mój komentarz: Dla Celtów jest to oszczędność pieniędzy (Theis $5 mln za ten sezon, Wagner $2 mln). Dla Bulls defensywnie zorientowany środkowy obok ofensywnie zorientowanego Vucevica, to prawdziwy skarb. Poza tym, Theis może też grać jako silny skrzydłowy, plus obaj potrafią rzucić zza łuku, więc nie będzie problemu w Bulls ze spacingiem. W takim pakiecie, wygląda to nieźle dla Byków. Wiem, że fani Celtów jada teraz po Danny’m Ainge’u, że oddał Theisa. Jasne, sportowo to strata do Bostonu. Wagner może i będzie kiedyś lepszy od swojego starszego rodaka, ale na pewno nie stanie się to w tym sezonie. Problem w ocenianiu tego ruchu, w kontekście kompetencji Ainge’a jest taki, że jeśli dostał sygnał z góry, że ma zaoszczędzić pieniądze, to poszedł i wykonał zadanie. Wątpię, żeby z własnej woli chciał wykonać ten ruch.

– Pelicans sprzedali JJ Redicka i Micolo Meli’ego do Dallas Mavericks. W zamian dostali Jamesa Johnsona, Wesa Iwundu oraz wybór w II rundzie tegorocznego draftu.

Mój komentarz: Dobry ruch dla Mavs. Dostają Redicka, znakomitego strzelca, który pomoże w rozciąganiu gry. Graczy tego typu, mimo że zdobywają po kilka, czy kilkanaście punktów, trzeba kryć, jakby mieli rzucić 30. Luka będzie znajdował go na wolnych pozycjach. Meli też ma szansę załapać się do rotacji. Pels, szykowali się na ewentualność wykupienia umowy Redicka, więc cokolwiek za niego, to już jest coś. Umowa Johnsona schodzi po sezonie, Iwundu zarabia grosze, a wybór w drafcie, to zawsze wybór w drafcie.

– Warriors sprzedają Marquese’a Chrissa do Spurs oraz Brada Wanamakera do Hornets.

Mój komentarz: Warriors oszczędzają pieniądze. Hornets wzmacniają ławkę po kontuzji Balla, a Spurs oddają przysługę Warriors.

LaMarcus Aldridge i Spurs dogadali się w sprawie wykupienia kontraktu. Andre Drummond i Cavs dogadają się w sprawie wykupienia reszty kontraktu. W obu przypadkach czekamy na rozwój wydarzeń. Aldridge jest łączony m.in. z Heat, Nets, Lakers i Suns. Drummond z m.in. Lakers, Celtics i Nets. Ja w przypadku Drummonda nie zdziwiłbym się gdyby wybrał jakiś mało popularny kierunek, gdzie bardziej niż o tytuł, będzie miał szansę grać o nowy kontrakt.

Wcześniej wczorajszego dnia:

– Sacramento Kings ściągnęli do siebie Delona Wrighta z Detroit. W zamian wysłali Cory’ego Josepha oraz dwa wybory w II rundzie draftu. Jeden z nich będzie tegoroczny (od Lakers), drugi w 2024 od Kings.

 

Mój komentarz: Sportowo na plus dla Kings. Dostają zawodnika na obie pozycje obwodowe, który z powodzeniem może zmieniać całą trójkę Hield, Fox, Haliburton, jak również może grać u boku któregokolwiek z nich w dowolnym ustawieniu. 28-letni Wright gra najlepszy sezon w karierze (10 punktów, 4.6 zbiórki, 5 asyst, 1.6 przechwytu). Jest pod kontraktem do końca przyszłego sezonu i jest to bardzo przyjazny kontrakt ($8.5 mln za przyszłe rozgrywki. Suma w pełni gwarantowana). Na pewno wzmacnia Kings w obronie, czyli tam gdzie najbardziej potrzebują pomocy. Ściągając Wrighta już teraz, Kings zostawiają sobie na lato dwa wyjątki – mid-level exception ($9.5 mln) oraz bi-annual exception ($3.7 mln) do wykorzystania na wolnych agentów.
Dla Pistons, to dodatkowe wybory w drafcie, a tych nigdy za wiele dla organizacji, które się przebudowują. Sportowo, 29-letni Joseph to nic więcej, niż zmiennik na 15-20 minut w meczu. W kontrakcie ma zapisane $12.6 mln na przyszły sezon, ale nie są to pieniądze w pełni gwarantowane. Myślę, że Pistons pograją nim trochę, żeby nie stracił rynkowej wartości, a latem, lub w trakcie przyszłych rozgrywek, spróbują puścić go dalej. Ewentualnie zostanie zwolniony przez rozpoczęciem kolejnego sezonu. Sportowo nic ten ruch Detroit nie daje, ale nie taki był dla nich cel tej wymiany. Dobry ruch dla obu organizacji.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

2 comments on “Trade Deadline 2021. Wszystkie wymiany i słowo komentarza

  1. Anonim

    przeczytałem sporo analiz tegorocznego trade deadline, ale na Twoją czekałem najbardziej 🙂 dzięki

    Reply

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.