Wolni agenci 2020, cz. 1

Tegoroczna wolna agentura będzie wyjątkowa z kilku względów. Po pierwsze nie będzie odbywać się latem, tylko jesienią. Wolni agenci, którzy do Orlando nie jadą, lub zagrają tam źle, będą musieli przypominać swoim aktualnym lub przyszłym pracodawcom występy i formę sprzed wielu miesięcy. Dlatego też to, co wydarzy się w „bańce” w Orlando, może mieć kluczowe znaczenie dla wielu z nich. Po drugie, sezon regularny był dawno, dawno temu. Zakończył się przymusowo w marcu. Potem świat przestał myśleć o koszykówce. Przypomni sobie znów o niej za miesiąc. Wtedy też wolni agenci będą mieli narzędzia do podbudowywania swojej wartości. Po trzecie, być może czekają nas niepewne finansowo czasy w NBA. Liga będzie musiała podliczyć wszystkie ewentualne straty i z tą nową wiedzą, w nowych realiach, przystąpić do kolejnych rozgrywek. Zawodnicy spoza pierwszych stron gazet będą brać „wróbla w garści” chętniej, niż w latach wcześniejszych. Zapraszam do mojego przeglądu wolnych agentów. Zaczynam od zawodników mniejszego kalibru.

Aron Baynes. W grudniu, gdy zacznie się nowy sezon, Baynes zdmuchnie z urodzinowego tortu 34 świeczki. Będzie to zatem ostatni moment, by spieniężyć jedne z ostatnich sezonów swojej kariery. Latem 2018 roku, Australijczyk podpisał z Celtics dwuletnią umowę za $10.6 mln. W czasie tegorocznej wolnej agentury, będzie liczył na więcej. Po swojej stronie ma kilka argumentów, które będą mogły mu w tym pomóc. Po pierwsze, ma za sobą dwa niezłe sezony w Bostonie. Był ważną częścią rotacji Brada Stevensa, a Celtics z nim w składzie zagrali siódmy mecz Finałów Wschodu w 2018 roku oraz awansowali do drugiej rundy sezon później. Po przenosinach do Phoenix, zagrał statystycznie najlepsze rozgrywki w karierze. W Arizonie notował średnio po 11.5 punktu, 5.6 zbiórki oraz 1.6 asysty. Poza tym nauczył się rzucać z dystansu. Przez pierwszych siedem lat swojej kariery, Baynes trafił tylko 25 trójek. W tym, skróconym przez pandemię sezonie, zdążył trafić 59 razy w 42 rozegranych meczach. Zawodnik, który w obronie nie boi się włożyć głowy tam, gdzie inni nie włożyliby ręki, który w ataku potrafi zapewnić odpowiedni spacing i nie zależy mu na indywidualnych popisach, nie powinien mieć problemu z podpisaniem nowej umowy.

Malik Beasley. 23-latek będzie zastrzeżonym wolnym agentem tego lata. Po trzech pełnych sezonach w Denver, gdzie pełnił rolę zmiennika, w trakcie tych rozgrywek przeniósł się do Minnesoty. Wstawiony do wyjściowego składu Wolves, niemal z miejsca, zaczął produkować. Za 14 meczów w nowym klubie zanotował średnie na poziomie 20.7 punktu (skok z 7.9), 5.1 zbiórki (z 1.9) oraz 1.9 asysty. Trafiał średnio po 3.5 trójki na mecz przy niezłej skuteczności (42%). W Kolorado dość szybko dotarło do nich z jakiego typu strzeleckim talentem mają do czynienia. Problemem dla Nuggets zawsze była nieuchronna wizja kontraktowych negocjacji z nim i jego agentem. Stąd właśnie ten transfer. Czy to była dobra decyzja, czy nie, to już osobne rozważanie. Teraz to Leśne Wilki będą musiały zastanowić się czy „zaklepać go sobie” za satysfakcjonujące obie strony stawki, czy ryzykować i pozwolić, żeby to rynek podyktował za niego cenę. Historia pokazuje, że ten drugi scenariusz bywa ryzykowny. Drużyny z wolnymi środkami do wydania potrafią często słono przepłacić za danego gracza. Tak, czy inaczej, spodziewam się, że pan Beasley będzie miał nieźle zapłacone podczas tej wolnej agentury.

Davis Bertans. Jak zapewne wiecie, 27-letni Łotysz nie pojedzie razem z Wizards do „bańki” w Orlando. Wśród decyzji politycznych, zdrowotnych i rodzinnych, moim zdaniem ta, jest decyzją czysto biznesową. Bertans ma za sobą najlepszy w karierze sezon. Przed zawieszeniem rozgrywek notował średnio 15.4 punktu (42.4% zza łuku to siódmy najlepszy wynik w NBA), 4.5 zbiórki oraz 1.7 asysty na mecz. Tak zapamiętały go kluby, które pytały o niego przed zamknięciem okna transferowego. Tak samo będą pamiętać go podczas wolnej agentury. Wizards mają znikome szanse na play-offy, ciężko też oczekiwać, żeby Bertans jakoś znacząco poprawił swoje notowania. A gdyby po czterech miesiącach przerwy jego forma nie była już tak dobra, jak w trakcie sezonu przed zawieszeniem ligi, to już z innej, gorszej pozycji, negocjowałby nową umowę z Wizards, czy kimkolwiek innym. Trzeba też pamiętać, że były grać Spurs ma za sobą dwa zerwania i dwie operacje więzadła krzyżowego przedniego w prawym kolanie. Nie pochwalam, ani nie potępiam jego decyzji o rezygnacji z wyjazdu do Orlando. Ale ją rozumiem. Jest kilka drużyn o jednego Bertansa od włączenia się do walki o tytuł. Bertans i jego agent doskonale o tym wiedzą.

Tim Hardaway Jr. 28-latek ma opcję gracza na przyszłe rozgrywki wartą $18.9 mln. Jeszcze nie wiemy, czy ją podejmie. Na wolnym rynku nie dostanie takiej stawki za rok, ale rezygnacja z niej może być dla niego rozsądniejszą i bezpieczniejszą opcją. Zawodnicy nie lubią grać na rocznych, schodzących umowach. Nigdy nie wiadomo, czy gdzieś za rogiem nie czyha jakaś poważna kontuzja, która potencjalnie zdewastowałaby rynkową wartość danego gracza. Od 2017 roku boiskową wartość Hardawaya juniora oceniamy przez pryzmat przeszacowanego kontraktu ($71 mln płatne w cztery lata), jaki dostał od Knicks (Hawks nie zdecydowali się wyrównać). Liga szybko zweryfikowała, że nie jest wart pieniędzy, jakie dostają zwykle drugie czy trzecie opcje dobrych drużyn. Teraz pytanie, czy on i jego agent, zgodzą się na pieniądze adekwatne do wartości i umiejętności, czy szukać będą jak największych do zgarnięcia stawek. Za obecne rozgrywki THJ zarobi(ł) $20 mln. Jego średnie to prawie 16 punktów na mecz, 3 zbiórki i 2 asysty. Jego 40% zza łuku, to coś co może przydać się Mavs z Porzingisem i Doncicem. Jeśli Mavs marzą o tytule w perspektywie najbliższych kilku sezonów, a na pewno tak jest, to muszą sobie znaleźć lepszą trzecią opcję. Hardaway za rozsądne pieniądze i rola czwartych-piątych skrzypieć, to coś, co niejedna ekipa chciałaby mieć. Ciekawe czy podobnie widzi to on sam.

Joe Harris. Obrońca Nets skończy we wrześniu 29 lat. To idealny moment, żeby podpisać tłusty kontrakt. Czy znajdą się oferty? Tak, ale ich „tłustość” w sporej mierze może zależeć od tego, jak Harris zaprezentuje się w „bańce”. Raczej nie powinien drastycznie obniżyć swojej wartości, ale każdy dobry mecz, może utkwić w pamięci potencjalnie zainteresowanych nim drużyn. Harris, to idealny gracze na te czasy w koszykówce. Więcej, niż poprawny defensor, znakomity strzelec dystansowy. Za ten sezon notował średnio 13.9 punktu, 4.3 zbiórki oraz 2.1 asysty. Za całą, sześcioletnią karierę, trafia ponad 42% swoich rzutów zza łuku. W 2018 roku podpisał z Nets dwuletnią umowę wartą $16 mln. Jego nowy kontrakt będzie zapewne znacznie wyższy.

Enes Kanter. W 2015 roku podpisał z Blazers czteroletni, maksymalny kontrakt warty $70 mln. Wyrównali go Thunder. Rok temu podpisał z Celtics dwuletnią umowę za niecałe $10 mln. Ile naprawdę jest wart? Pewnie coś pomiędzy tymi obiema umowami. Więcej, niż gracz średniej klasy, mniej niż gwiazda. Całkiem niezły w zbiórkach, szczególnie na atakowanej desce. Całkiem niezły w ataku, mimo że nadal nie dysponuje rzutem z dystansu. W defensywie trenerzy często muszą go „chować”, co z kolei obniża jego wartość. Spowolniony przez kontuzje, zalicza dość średni sezon w Bostonie. Wyjazd do Orlando może pomóc mu w podpompowaniu swojej wartości. Cały czas ma zawór bezpieczeństwa w postaci opcji gracza na następny sezon  wartej $5 mln, ale przecież ktoś, kto nie tak dawno temu zarabiał po kilkanaście, a nawet 20 milionów za sezon, chętnie wróciłby na podobny pułap. Jest to mało możliwe, ale umowa na poziomie 7-10 mln za rok jest jak najbardziej w jego zasięgu.

Zanim skupię się na prawdopodobnie najważniejszym graczu tegorocznej wolnej agentury, Anthony’m Davisie, nie tylko z perspektywy Lakers, ale także z perspektywy krajobrazu całej NBA, pod lupę wezmę kilku jego kolegów z Los Angeles. Decyzja AD tego lata może zatrząść ligą. Ale o tym w kolejnych częściach. Tak się składa, że aż ośmiu zawodników Lakers, będzie mogło po sezonie wejść na wolny rynek. I tak, opcje na kolejne rozgrywki mają Kentavious Caldwell-Pope ($8.4 mln), Rajon Rondo ($2.6 mln), Avery Bradley ($5 mln), JaVale McGee ($4.2 mln). Całkowicie wolni będą Dwight Howard, Markieff Morris, Dion Waiters i Jared Dudley. Co zrobią Lakers i co zrobią sami gracze? Wszystko będzie zależeć od kombinacji kilku czynników. Dwa najważniejsze, to decyzja samego Davisa oraz kwestia zdobycia/niezdobycia mistrzowskiego tytułu przez Lakers. Jeśli Davis zdecyduje się zostać u boku LeBrona, proces budowania drużyny, będzie rozbijał się o większe, lub mniejsze detale. Wiele decyzji w klubie zapadnie po tym, jak Lakers zdobędą (lub nie) mistrzowski tytuł. Drużyny z LeBronem w składzie od ponad dekady biją się tylko o pierścienie, a każdy wynik poniżej tego, każdorazowo jest swego rodzaju porażką. Gracze z opcjami, będą mogli je zwyczajnie podjąć, gdyby wyjazd do Orlando zakończył się niepowodzeniem – ich samych, Lakers, lub obu stron. W przypadku zdobycia tytułu, lub wyjątkowo dobrej gry któregoś z wymienionych, dany gracz i jego agent spienięża sprzyjające okoliczności. W Los Angeles lub gdzieś indziej. Wyjazd do Orlando będzie dla tej ekipy bardzo, bardzo ważny.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

3 comments on “Wolni agenci 2020, cz. 1

    1. Karol Śliwa Post author

      „W 2015 roku podpisał z Blazers czteroletni, maksymalny kontrakt warty $70 mln. Wyrównali go Thunder.”
      W tych dwóch zdaniach zawarte jest wszystko, co trzeba wiedzieć o tamtej sytuacji. Był zastrzeżonym wolnym agentem OKC, dostał ofertę od Blazers, która OKC wyrównali.

      Reply

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.