Anchor Wheel Shore!

Czyli Kotwica Koło Brzeg:D Byliśmy (mówie o sobie i paru kolegach) na Finałach Pucharu Polski w Lublinie. Podobalo nam się a oto nasze spostrzeżenia i refleksje:

(Od lewej Tay Prince, ja, Kevin Hamilton i Zawa)

1. Po pierwsze duuuże wrażenie zrobił na nas Quintel Woods. Po tym co widzieliśmy naszym zdaniem jeśli brać pod uwagę aspekt czysto koszykarski jest to chłopak na NBA. Technika, siła, dynamika, dobry rzut z dystansu, ciekawa gra przodem do kosza. Miał pecha, że zaczynał profesjonalny basket w Jail Blazers (którzy akurat wtedy zaczęli skuteczny proces "oczyszczania") a później stał się częścią "Latającego Cyrku Bez Głowy Isiaha Thomasa". Poza tym ten jego "post enbiejowski" swagger! To jest coś! Tego się nie da nauczyć – masz albo nie. On ma! No i baaardzo przypominał nam Grega Odena (względnie jego młodszego/starszego brata).

2. Jeśli ktoś grał w NBA a teraz gra dla Mistrza Polski, uczestnika Euroligi, na dodatek jest ważnym elementem tegoż zespołu to… wypadałoby wiedzieć jak ma na imię owy zawodnik!!! Niestety pan konferansjer tak nie uważał i przez 2 dni katował nasze uszy okrzykiem "Geooorgeee Ewing" – po każdej udanej akcji obrońcy Prokomu DANIELA Ewinga!

3. Nijak "Zorba" nie pasuje nam do koszykówki. No chyba, że pobawimy się w skojarzenia. Wtedy na myśl przychodzi nam Sofoklis Schortsianitis bądź Theodoros Papaloukas.

4. Nie wysyłalibyśmy na konferencję prasową człowieka do tłumaczenia języka, z którym ma on ma tyle wspólnego co Shaq z rzucaniem za trzy punkty.

5. Baliśmy się, że zespoły uczestniczące w Pucharach podejdą do imprezy na luzie. Na szczęście cała czwórka grała tym co miała najlepszego!

6. Rozczarował nas Łukasz Koszarek. Jeśli to ma być pierwszy rozgrywający na ME to… uuuuffff. W kilku akcjach wręcz ośmieszony przez Logana. 

7. Podobała nam się skrajnie zespołowa gra Kotwicy zarówno w obronie jak i ataku. Ciekawy zespół, dobrze prowadzony przez coacha Sebastiana Machowskiego. Gratulacje i powodzenia w szukaniu sponsora!

8. Jeden z nas był zdania, że na hali przydałoby się stoisko gdzie możnaby zaostrzyć nożyczki lub dorobić klucze.

9. Po finale, zupełnie przypadkowo wylądowaliśmy w tej samej restauracji co Pan Ryszard Łabędź – jeden z komentatorów przy którego głosie uczyliśmy się NBA. Nie zrobiliśmy zdjęcia i nie rozmawialiśmy bo nie chcieliśmy przeszkadzać w posiłku.

Na szczęście znaleźli dla nas chwilę Filip Dylewicz i Mirosław Noculak! Dziękujemy!

I tak to mniej więcej wyglądało…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.