Bostonska herbatka

Tydzien po tygodniu, mecz po meczu. Spokojnie bez zuchwalosci, bez niepotrzebnych deklaracji zawodnicy Boston Celtics udowadniaja wszystkim, ze sa naprawde. Analizy przedsezonowe wrozyly im solidny sezon z 45-50 wygranymi przy czym kwestie mistrzowskiego tytulu stawiano raczej w sferze marzen – przynajmniej w tym roku. Najwiekszych slabosci "nowego Bostonu" doszukiwano sie w bardzo krotkiej lawece rezerwowych. Nawet jesli "wielka trojka" znajdzie na parkiecie wspolny jezyk to brakuje im wartosciowych zmiennikow. Problematyczne, niejednokrotnie operowane juz kostki Raya Allena dadza w koncu o sobie znac, K.G. nie ma juz dwudziestu paru lat a Paul Pierce jest egoista, ktory nigdy nie przystanie na zbytnie dzielenie sie pilka – skrupulatnie wyliczali mankamenty Celtow znawcy tematu zza oceanu. O tym, jak bardzo pomylili sie wszyscy ci, ktorzy podzielali podobne poglady mogli przekonac sie juz po pierwszych osmiu meczach sezonu. Z biansem 8-0 Boston byl na jezykach calego koszykarskiego swiata. Jednak na kazdy glos podziwu przypadal nie mniej silny glos krytyki – to dopiero poczatek sezonu, latwy kalendarz, slabi przeciwnicy. Powierdzeniem tych opinii miala byc pierwsza porazka z inna niespodzianka sezonu Orlando, potem druga z Cavs i wreszcie trzecia ta prestizowa i "miarodajna" z Detroit na wlasnym parkiecie, ktora miala jednoznacznie pokazac gdzie dokladnie jest zespol z Bostonu i czy przypadkiem wizja wielkosci nie jest znieksztalcona przez rozbudzona wyobraznie kibicow. Tym czasem bostonscy Celtowie krocza od zwyciestwa do zwyciestwa nie zaprzatajac sobie glow calym tym zgielkiem. Z bilansem 26-3 sa najlepszym zespolem NBA. Okazalo sie ze jednak Pierce potrafi dzielic sie pilka (4,9 as. na mecz), Allen ma wystarczajaco duzo zdrowia by zdobywac srednio ponad 19 punktow w meczu a K.G. jest w gronie kandydatow do nagrody MVP. Zielona lawka okazala sie byc dluzsza niz poczatkowo sadzono. James Posey i Tony Allen to specjalisci od obrony, Eddie House swietny strzelec dystansowy i nawet Glen Davis, Scot Pollard i Brian Scalabine (niemal doslownie) maja swoje piec minut w kazdym meczu. Celtowie sa swietnym zespolem weteranow grajacych koszykowke skrajnie zespolowa a przede wszystkim skuteczna. Mimo wszystko nadal jednak slychac glosy wielu krytykow, osob powatpiewajacych. Watpiacych?Ale w co tak naprawde? Bo to ze obecne wydanie Boston Celtics to bardzo dobry zespol jest faktem, to nie ulega najmniejszej watpliwosci. Bilans 26-3 bez wzgledu na kalendarz powinien budzic respekt. Zadne "miarodajne" mecze w sezonie regularnym z Suns, Pistons, Spurs czy Mavs nie dadza jednoznacznej odpowiedzi czy jest to zespol na miare mistrzowskiego tytulu. O tym przekonamy sie w czerwcu – nie wczesniej.

 Minionej nocy Bostonczycy nie dali szans Lakersom wystepujacym w strojach retro. Pokonali ich 110:91

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.