Darius Miles zrujnuje Portland? Jeszcze 2 mecze i…”kasa misiu, kasa”!

Okazuje się, że już tylko dwa występy a nie osiem jak powszechnie sądzono wystarczą by $18 mln. z kontraktu Dariusa Milesa liczyło się do salary-cap Portland Trail Blazers. Dla klubu z Oregonu może to oznaczać finansową katastrofę!

Ze względu na orzeczenie lekarskie mówiące o tym, że kontuzja Milesa jest z rodzaju tych kończących karierę NBA pozwoliła Blazers odliczyć $18 mln z jego kontraktu od reszty salary-cap. Kiedy po 2 latach okazało się, że były zawodnik L.A. Clippers, Cleveland Cavaliers i Portland Trail Blazers znów jest zdolny do gry pojawił się problem odliczonych pieniędzy. Związki zawodowe NBA oświadczyły,   że jeśli Miles zagra w przynajmniej dziesięciu meczach pieniądze znów wrócą do salary-cap Portland. Wydawało się jednak, że Miles musi rozegrać 10 meczów w sezonie regularnym bądź w play-offs. Okazuje się jednak, że według przepisów nawet mecze przedsezonowe są w takim przypadku też brane pod uwagę. Miles do tej pory zagrał w 2 meczach sezonu regularnego w barwach Memphis Grizzlies oraz w 6 przedsezonowych jeszcze w barwach Boston Celtics. A skoro tak to już tylko dwóch meczów brakuje mu by narobić poważnych kłopotów finansowych zarządowi Portland Trail Blazers.
Wieść niesie, że już od momentu gdy wiadome było, iż Miles podejmie próbę powrotu do NBA menadżer Blazers Kevin Pritchard robił wszystko co mógł by do tego nie dopuścić. Podobno wśród menadżerów inych klubów rozgłaszał fałszywe plotki odnośnie zdrowia Milesa jego lekceważącego podejścia do gry. Wiele wskazuje też na to, że doskonale wiedział, że przepis o 10 meczach obejmuje też preseason. Dla Portland gra jest warta świeczki bo owe 18 milionów mogą mocno spowolnić ostatnio bardzo dynamiczny rozwój drużyny.
Wśród klubów NBA rzecz jasna nie licząc Portland panuje powszechna sympatia dla Milesa – zawodnika, który po poważnej kontuzji ciężką pracą i determinacją doprowadził swoje ciało do "używalności". Jest zatem wielce prawdopodobne, że ktoś zdecyduje się zakontraktować go i pozwolić mu zagrać te dwa mecze. Podobno Denver Nuggets, którzy dzięki ostatnim ruchom zaoszczędzili sporo pieniędzy są skorzy podjąć temat.
Jeden z generalnych menadżerów NBA słusznie zauważył, że Blazers w akcie desperacji mogą zdecydować się na "diabelski plan" to znaczy sięgnąć po… Dariusa Milesa z listy zwolnionych zawodników, zakontraktować go i … trzymać na ławce rezerwowych zamykając mu tym samym szansę na grę! Mówi się jednak, że gdyby miało dość do takiej sytuacji to David Stern zainterweniuje i zablokuje ten ruch.

Będę przyglądał się tej sprawie i trzymał kciuki za Milesa. Trzeba docenić to, że po kontuzji, którą niejeden lekarz uznał za taką, po której nie wraca się do profesjonalnego sportu Darius nie załamał się, wałczył, pracował i osiągnął to o czym marzył. Prawie. Agent zawodnika słusznie zauważa " Nie chcemy zrobić krzywdy Portland. Chcemy tylko by Darius znów mógł grać."

Powiem szczerze. Uważam, że jeśli Miles przegra, przegra też cała NBA. Gdzie jeśli nie tam o przydatności zawodnika mają decydować inne czynniki niż wyłącznie czysto sportowe???

Wierzę w to, że znajdzie się klub, który da mu choć jeden 10 dniowy kontrakt wpuści go na dosłownie sekundę w 2 meczach.

A może na dłużej… 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.