Za 15 minut D-Wade po raz pierwszy w tym sezonie wybiegnie na prakiet. Wybiegnie na ratunek bo Heat graja fatalnie. Przegrywaja na rozne sposoby: pechowo – Bobcats, Pacers, Suns (laczna roznica 9 punktow). Przegrywaja w zenujacym stylu – jak wczoraj (znow) z Bobcats. Z bilansem 1-6 sa obecnie najgorsza ekipa wschodu. Ich mecze sa nudne, akcje przewidywalne a zdobywanie punktow idzie im jak wyrywanie zebow (sa obecnie najgorzej atakujacym zespolem w lidze). Wade zachowawczo prosi by nie traktowac go jako zbawiciela ale w obecnej sytuacji do kogo jesli nie do MVP finalow 2006 zwrocic sie z prosba o pomoc. Nie bede ukrywal – jestem fanem D-Wade’a i Heat i zycze im ostatecznego sukcesu. Jestem takze entuzjasta wielki powrotow, epickich opowiesci o nagrodzie za nadludzki wysilek. Takim wlasnie bedzie podzwigniecie "Zarow" z obszaru gnusnosci zalanego odmetem. Powodzenia. Go Heat!