Jimmy Butler trenował z Wolves, zwołał zebranie. Zostanie?

Transfer Jimmy’ego Butlera do Miami Heat był, podobno, na wyciągnięcie dłoni, o włos. Ale ostatecznie, póki co, nie doszedł do skutku. Choć podobno ekipa z Florydy cały stara się dopiąć ten deal. Tymczasem Jimmy B. pojawił się wczoraj na treningu Wolves. Była to wizyta może trochę niespodziewana, ale na pewno nie sensacyjna. Z obozu Butlera, w trakcie procesu rozmawiania z Heat, Clippers i innymi potencjalnymi kupcami, napływały bowiem informacje, że gdyby do wymiany nie doszło, to Jimmy nie ma zamiaru bojkotować rozgrywek. Każdy świadomie opuszczony mecz łączyłby się z brakiem wypłaty. W przypadku Butlera i jego kontraktu, to niewiele poniżej ćwierć miliona dolarów za mecz. Plus ewentualne, dodatkowe kary finansowe ze strony klubu.

Według naocznych świadków, Jimmy, podczas wczorajszych zajęć, „przejechał się” po wszystkich w organizacji. Zaczynając od Townsa i Wigginsa, na Thibodeau i Laydenie kończąc.

„Wy mnie k…a potrzebujecie, Scott. Nie jesteście w stanie wygrywać beze mnie.” – miał wykrzyczeć do Scotta Laydena, menadżera klubu.  

Jimmy zmontował skład złożony z niego samego i czterech graczy głębokich rezerw Wolves, i zagrał mini-mecz przeciwko starterom z KATem i Wigginsem na czele. Ekipa Butlera wygrała. Po skończonym meczu, Jimmy triumfalnie wyszedł z hali, ewidentnie zadowolony, że (kolejny raz) dowiódł swojej tezy.

Jakiej? Że KAT i Wiggins nie grają tak, jakby mogli, że się nie starają, że nie grają z pasją, z sercem, z poświęceniem że nie zostawiają wszystkiego na parkiecie. Wreszcie, że wygrywanie nie jest ich priorytetem numer jeden.

„To jest ta część, której nikt nie widzi. Nie mam zamiaru wymieniać nazwisk. Ale będę szczery – To widać, kiedy dla kogoś wygrywanie nie jest na pierwszym miejscu. Tu pojawiają się problemy między ludźmi. Tu pojawiają się rozłam. Czy jestem dla niego (KATa) ostry? Tak, taki już jestem. Nie jestem najbardziej utalentowanym graczem w naszej drużynie. Kto nim jest? KAT. A kto został obdarzony najlepszym ciałem? Wiggs. A kto gra najtwardziej? Ja!” – powiedział Butler. „Gram twardo, poświęcam swoje ciało codziennie na treningach, w każdym meczu. To jest moja pasja. Liderzy liderują na różne sposoby. Mój jest taki. Tak pokazuję, że jestem tam dla swoich kolegów z drużyny.” – dodał. 

Jimmy planował wziąć też udział w dzisiejszych zajęciach z drużyną, ale te zostały odwołane.

W międzyczasie, Butler zwołał spotkanie wszystkich zawodników, podczas którego chciał oczyścić atmosferę, raz jeszcze powiedzieć o tym, co mu się nie podoba u jego młodszych kolegów i w organizacji, ale też najprawdopodobniej dać znać, że ma zamiar rozpocząć sezon w Minnesocie.

Co ja o tym sądzę?

Jimmy mi zaimponował. We wrześniu, kiedy pojawiła się informacja, że chce odejść z Minnesoty, trochę stracił w moich oczach. Mając w pamięci jego problemy w szatni z młodzieżą Bulls, pomyślałem, że to Jimmy może być problemem dla samego siebie, a niekoniecznie ludzie, z którymi gra. Pomyślałem, że jego standardom, odnośnie podejścia do treningu, do samej gry, może sprostać bardzo wąska grupa zawodników, że w tym aspekcie, Jimmy jest ligą, wewnątrz tej ligi i to może być problem na większą skalę. Bo jego ewentualne odejście do innego klubu i połączenie sił z innymi gwiazdami, też przecież niesie ze sobą ryzyko, że ktoś nie dorówna jego wywindowanym standardom. Dla potencjalnych kupców to jest, a raczej może być temat pod rozwagę. Jimmy za rok, gdy będzie podpisywał nowy kontrakt, będzie miał 30 lat. On nie ma przed sobą kolejnej dekady w NBA, na sprawdzanie się i docieranie z kolegami. On nie ma czasu na kolejny reset za rok czy za dwa, a klub, który da mu pięcioletni kontrakt z pewnością nie chciałby grać roli w takim scenariuszu. Ale teraz Jimmy mi zaimponował. Bardzo podobał mi się wywiad, którego udzielił Rachel Nichols z ESPN. W czasach rozmawiania o uczuciach, w czasach obrażania się o byle co, w czasach zmieniania klubów pod błahym pozorem, przychodzi Jimmy na trening Wolves i…obnaża wszystko, to o czym mówił wcześniej. Z grupką gości, których za parę tygodni albo w NBA już nie będzie, albo będą siedzieć na końcu ławki, bije drużynę KATa i Wigginsa. Jest prowokacyjnie głośny, wręcz arogancki, ale nikt nie ma odwagi się odezwać i coś powiedzieć. Skąd my to znamy?

Trudno powiedzieć, jak się ta sprawa rozwinie i jak się zakończy. Może ten trening, ten happening, to był policzek dla klubu, dla Townsa i Wigginsa, a dla Jimmy’ego namacalny dowód, że to on miał rację od początku. I teraz z czystym sumieniem może powiedzieć mam nadzieję, że teraz już rozumiecie, a teraz dajcie mi wreszcie odejśćMówiłem od przyjścia Butlera do Minnesoty, że jeśli Wiggins będzie chciał wejść pod skrzydła Butlera, jeśli sam Butler będzie chciał go tam wpuścić i wcielić się w rolę mentora, to Wiggins, ze swoim ciałem, może stać się jakąś wersją czy hybrydą Kawhi Leonarda. Jeśli widzieliście kiedyś jakieś highlighty Andrew Wigginsa, albo najlepiej, jeśli mieliście okazję oglądać go z bliska, na żywo, to wiecie, że nie przesadzam. Ja miałem taką okazję. Parę razy. Z takim ciałem, ten 23-letni Kanadyjczyk z Brampton, powinien niszczyć w obronie. A nie robi tego.

Ale może też ten trening, to było faktyczne oczyszczenie atmosfery. Faceci dali sobie po mordach, zrzucili z siebie, co im leży na wątrobach i ostatecznie wykombinowali, zrozumieli, że jeśli mają coś wygrać w tym roku, to najlepiej razem. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.