Kevin Durant przechodzi do Houston Rockets!

Phoenix Suns i Houston Rockets porozumieli się w sprawie wymiany, na mocy której Kevin Durant przeniesie swoje talenty do Teksasu. W przeciwnym kierunku powędruje następujący pakiet:
– Jalen Green.
– Dillon Brooks.
– Dziesiąty wybór tegorocznego draftu.
– Pięć wyborów w drugich rundach draftów. Są to 59. wybór w tym roku, dwa wybory w roku 2026, jeden w roku 2030 (od Celtics) oraz jeden w roku 2032.
Durant zatem dopiął swego. Rockets, obok Spurs i Heat, byli jedną z jego trzech wymarzonych destynacji, do których chciał trafić.

Mój komentarz
: Jeśli Houston chcieli mieć u siebie Duranta, a skoro go mają, to znaczy, że chcieli, to muszą czuć się dobrze po tej wymianie. Nie ruszyli żadnego ze swoich młodych graczy, których ruszyć nie chcieli (Amen Thompson, Tari Eason, Jabari Smith Jr, Reed Sheppard). A za to ruszyli tego, którego chcieli ruszyć, czyli Jalena Greena. Jeśli chodzi o draftowe dobra, to oddają tylko jeden wybór w pierwszej rundzie draftu, tego draftu, więc nie będzie żadnej niepewności i spekulacji z tym związanych na przyszłość.
Minuty i defensywną rolę Brooksa ma w Houston kto przejąć. Jeśli chodzi o Greena, to chyba nawet nie muszę nikogo przekonywać jak ogromną nadwyżką, jeśli chodzi o kulturę gry, jej rozumienie, wartość dla ataku ma nad nim Durant. Mówiłem od dawna, że ten kierunek ma najwięcej sportowego sensu i dla samego KD, jak i dla Rakiet…o ile cena będzie dobra.
Ta, moim zdaniem, z perspektywy klubu z Teksasu, jest dobra i całkiem rozsądna. Rockets przyspieszają proces swojego organicznego rozwoju, ale nadal zachowują swój młody trzon z Sengunem, Thompsonem i być może też Sheppardem, który w NBA nie powiedział nawet jeszcze pierwszego słowa. Nie oddają praktycznie nic ze swojej przyszłości.
Niewiadomą, przynajmniej w tej chwili, pozostaje dla mnie kontraktowa sytuacja Duranta. Póki co, nie mamy informacji o przedłużeniu. Jeśli nic się nie wydarzy, to KD będzie grał w przyszłym sezonie na mocy wygasającej umowy o wartości $54 mln. Ale w taki scenariusz nie chce mi się wierzyć. Zawodnicy NBA zazwyczaj nie lubią grać z kończącymi się umowami, bez gwarancji przeszłości. Chyba, że mają do udowodnienia coś koszykarskiemu światu.
Dekadę temu, KD i LeBron, mieli i sportową i marketingową wartość na tyle dużą, żeby żonglować sobie krótkimi umowami i kontrolować swoją przyszłość. Dziś, niemal dosłownie, w przededniu 37. urodzin Duranta (29. września), nie chce mi się wierzyć, że ostatecznie skończy rozgrywki 2025-26 jako wolny agent. Jeśli jednak miałoby tak się wydarzyć, to będzie mieć to swoje plusy i minusy.
„Wynajęcie” Duranta na rok, jeśli tak się stanie, w ogólnym rozrachunku nie będzie tanie, ale jeśli zakończy się zdobyciem tytułu, będzie trzeba ocenić je pozytywnie. Jeśli dopasowanie będzie dobre, to strony siądą i dogadają się przyszłego lata w sprawie nowej umowy. Jeśli nie, to trudno. Rockets nadal będę panami swojej przyszłości, z młodym trzonem na pokładzie.
Jeśli jednak okaże się, że KD podpisze przedłużenie, to wszystko będzie rozbijać się o cenę i długość kontraktu. Gdybym był fanem Rockets, to bałbym się przeczytać o $180 mln płatnych w trzy lata. Im krótsze, im niższe zobowiązanie, tym lepiej. KD ani młodszy, ani zdrowszy już nie będzie. Przypominam, że mówimy o tym samym Durancie, który nie był w stanie wejść z Suns nawet do play-inu. Nie twierdzę, że to jego wina, ale twierdzę, że KD z czasów swojej fizycznej świetności, zabrałby do play-offs, albo przynajmniej play-inu, czterech gości spod budki z piwem. Ale już nie teraz.
Jak widzę szanse Rakiet na włączenie się do walki o tytuł?
Durant nie może być tam pierwszoplanową postacią. Nie rozummy się źle. Chodzi mi wyłącznie o aspekt fizyczny i skalę odpowiedzialności w ataku. W idealnym scenariuszu Ime Udoka powinien znaleźć mu rolę drugich maksymalnie, a najlepiej trzecich skrzypiec za Sengunem i Thompsonem. Tutaj trzeba mieć nadzieję, że Amen do swojej nadludzkiej fizyczności dołoży też stałość w zdobywaniu punktów przy pomocy rzutów bardziej niż wsadów. Jeśli nie dołoży, nie na poziomie, żeby zagrozić Thunder czy innej wielkiej defensywie, wtedy obciążenie i wykorzystanie Duranta będzie musiało rosnąć. A tego raczej nikt by w Teksasie nie chciał. Jak medycy Houston by do tego nie podeszli, to na końcu zawsze przyjdzie jakaś konfrontacja – nawet jeśli będą kontrolować jego minuty i rozegrane mecze w rundzie zasadniczej, to postseason zawsze będzie testem ostatecznym. Nie wiem czy chciałbym wierzyć w to, że przez 10 tygodni intensywnego grania da się jechać na 37-letnich nogach. Rockets powinni dążyć do stworzenia środowiska gry, w którym Durant nadal będzie wiele mógł, ale jednocześnie unikać scenariusza, w którym ich ofensywne być albo nie być, leżeć będzie na jego barkach.

Jeśli chodzi Suns, to ci nie dostali tyle, ile sami zapłacili za Duranta w lutym 2023 roku, ale to od początku było niemal pewne. Plotki, o tym ile chcą od Spurs i Rockets były raczej negocjacyjnym blefem, niż czymkolwiek realnym. Czy można uznać ich zatem za przegranych tej wymiany? I tak, i nie. Gdyby zostali ze starzejącym się, niezadowolonym Durantem, który na dodatek chciałby nowego kontraktu, wtedy byliby w sportowej i finansowej pupie. Teraz zrobili pierwszy krok ku lepszemu jutru. Jalen Green wejdzie w pierwszy rok swojej nowej umowy ($33,3 mln w nowym sezonie, $36 mln w kolejnym oraz $36 mln w ramach opcji gracza na sezon 2027-28). Ma wprawdzie cztery lata gry za sobą, ale tylko 23 lata na karku, więc jeszcze wiele przed nim. Do tej pory pokazał w NBA dużo nieziemskiego atletyzmu, całą furę talentu, ale też nie dał żadnych dowodów na to, że z nim w jednej z wiodących ról da się regularnie wygrywać mecze. Mówi się, że w Suns może nie zagrzać miejsca, że klub z Arizony poszuka kolejnej wymiany z jego udziałem. Wszak on Devin Booker i Bradley Beal grają na tej samej pozycji.
Przy czym to, jakim koszykarzem jest Beal, to wiemy. W tej materii nic już się nie zmieni. A to, gdzie jest sufit możliwości Greena, nadal pozostaje niewiadomą. Bardziej niż cokolwiek innego, na miejscu Suns, postarałbym się pozbyć 31-letniego Beala i jego umowy ($53,6 mln w następnym sezonie oraz $57 mln w ramach opcji zawodnika). Łatwe to nie będzie, bo po pierwsze i najważniejsze – Beal zarabia jak gwiazda, którą już nie jest. Po wtóre ma prawo zablokować każdy transfer ze swoim udziałem, jeśli jego żonie nie będzie podobać miasto, do którego będą musieli się przeprowadzić. A to prawo przeniesie z nim do nowego klubu. Po trzecie, będąc Suns, naprawdę chciałbym dobrze sprawdzić i samemu przekonać się gdzie i jak efektywnie wykorzystać Greena, zanim kategorycznie uznam, że nie jest mi potrzebny.
W tym momencie nie wygląda to rewelacyjnie dla Słońc, ale historia uczy, że przewrócenie pierwszego klocka domina, a to już się stało, często prowadzi do nieoczywistych rezultatów. Nie zapominajmy, że Dillon Brooks jest znakomitym obrońcą z przyzwoitym rzutem, a tacy gracze w obecnej NBA są w cenie.

1 comment on “Kevin Durant przechodzi do Houston Rockets!

  1. Anonim

    Przypinam, że mówimy o tym samym Durancie, który nie był w stanie wejść z Suns nawet do play-inu.

    Przypominam

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.