Klątwa Geralda Wallace’a

Są zbrodnie, które nie podlegają przedawnieniu dlatego minio upływającego czasu warto raz jeszcze skierować na nie strumień światła.
26 lutego 2007 roku L.A. Clippers podejmowali u siebie Charlotte Bobcats. Po zaledwie czterech minutach gry poważnej kontuzji (boli mnie za każdym razem, kiedy to widzę) lewego kolana doznał Shaun Livingston. Zerwał praktycznie wszystko co można sobie zerwać w stawie a jego kariera a także normalne funkcjonowanie stanęły pod dużym znakiem zapytania. To, że dziś nadal jest zawodowym koszykarzem jest jednym z cudów współczesnej medycyny sportowej.
Kilka tygodni później (4 kwietnia) Bobcats zawitali do Waszyngtonu by zagrać z miejscowymi Wizards. Kibice stołecznego klubu doskonale pamiętają ten dzień, który okazał się
był początkiem końca marzeń o wielkości Wizards. Wraz z trzaskającym lewym
kolanem
Gilberta Arenasa coś, co wydawało się być kwestią czasu oddaliło się o
lata świetlne.

Arenas podobnie jak Livingston stracili długie miesiące, ba nawet lata na rehabilitacje i zabiegi chirurgiczne.
Oba przypadki łączy przeciwnik – Charkotte Bobcats i tajemnicza postać Geralda Wallace’a. Jeśli chodzi o uraz Gila nie ma cienia wątpliwości – to on upadł na lewe kolano "Agenta Zero".
Do fatalnej kontuzji w L.A. G-Force bezpośrednio się nie przyczynił ale faktem jest, że był w tym czasie na parkiecie.
Przypadek? Mało faktów? Proszę…
Niemal dokładnie dwa lata temu Josh Howard, wówczas skrzydłowy Mavs (dziś Wizards) poważnie skręcił lewą kostkę. Po paru tygodniach wrócił do gry ale do końca sezonu nie odzyskał odpowiedniego rytmu a uraz stał się przewlekły i na tyle uciążliwy, że raz po raz wymagał dłuższego odpoczynku i przeciwzapalnych zastrzyków a po zakończeniu sezonu J-Ho poddał się operacji.
Chyba nie muszę dodawać w kolizji z kim urazu nabawił się Howard?… Tak, Mavs podejmowali tego wieczoru Charlotte Bobcats, i tak do kontuzji doszło kiedy Howard próbował złapać na "ofensa"… Geralda Wallace’a!
Nie stawiam w tym momencie tezy, że Wallace jest boiskowym złem (Wy to zróbcie jeśli chcecie) i nawet jeśli dreszcz nie przeszedł wam po plecach i nawet jeśli nie przyszła wam do głowy chęć sprawdzenia historii i przyczyn poważnych kontuzji innych graczy to mimo wszystko warto zakreślić w kalendarzu daty, kiedy wasza ulubiona ekipa stanie oko w oko z Księciem Ciemności i jego "Dzikimi Kotami" i warto trzymać wtedy kciuki za kostki, kolana i barki waszych ulubionych graczy.



Buty do koszykówki – największy wybór na www.1but.pl – Zobacz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.