O tym będą pisać w podręcznikach do historii

Tak, z perspektywy fana Celtów przyznaje to otwarcie – ostatni piłki dotykał Kevin (kto oglądał mecz ten wie o co chodzi). Faul Artesta na piwotującym Piercie też dyskusyjny – albo nie, powiedzmy wprost – nie było go. Faul Kobego na Rondo po tym jak K.B stracił piłkę – też 50/50. Ale czy fan LakerLandu może powiedzieć, że Boston wygrał/Lakers przegrali przez sędziów? Nie sądzę. Wystarczy przypomnieć bloki Pierce’a na Artescie i Davisa na Bynumie by dojść do wniosku, że sędziowie w obie strony piskali na średnim poziomie. Ale po takim meczu zbrodnią byłoby dalsze analizowanie pracy arbitrów. Ich błędy są częścią tej gry – koniec kropka. Były w tym meczu historie o niebo ciekawsze. Oto one:

* Chyba pierwszy raz w życiu byłem świadkiem niesamowitego zagrania… trenera. Wielkie brawa dla coacha Riversa za przytomność umysłu kiedy decydowały się losy meczu. 1.35 min. do końca meczu 95:90 dla Celtów, kłopoty Rondo z przeniesieniem piłki na pole ataku, do błędu 8 sekund tylko 1 sekunda. I wtedy pojawia się Doc ze swoim time-outem. Piłka uratowana. W następnym posiadaniu 2 punkty Perka. Po meczu…



* Ray Allen i jego rekordowe rzuty. Zdziwiony? Ja nie. Co za gość. Ray trafił 7/7 za trzy punkty w pierwszej połowie czym wyrównał rekord Finałów Kenny Smitha i Scottie Pippena a pobił rekord Jordana w celnych trójkach w pierwszej połowie. W przerwie Kenny nosił się z zamiarem zamknięcia Raya w szatni dla zachowania rekordu ale na szczęście zarzucił ten pomysł i od wczoraj to Allen jest rekordzistą w tej kategorii. W II połowie trafił już tylko raz ale ogólny bilans 8/11 za 3 (w sumie 32 punkty) robi wrażenie.



Profesjonalista w każdym calu. Ray przychodzi do hali trzy godziny przed KAŻDYM meczem i ćwiczy rzuty. W zwolnionym tempie widać idealną sylwetkę do rzutu, wyjście w górę i BANG!

* Triple-double Rondo (19 punktów, 10 asyst, 12 zbiórek [!], 2 przechwyty i blok) to "tylko" część jego wielkich zagrań w tym meczu. Na 2 min. przed końcem meczu Rondo zablokował rzucającego za 3 Fishera w następnym posiadaniu (po kontrowersjach z autem) jego rzut z 6 metrów dał C’s prowadzenie 95:90. Na 39 sekund przed końcem meczu przy stanie 99:93 R.R. wybił piłkę Kobemu, który już prawie składał się do rzutu.

* Nate Robinson. Rivers dał odpocząć Rjonowi i na 6 minut wstawił do gry Robinsona. Było to 6 minut w IV kwarcie meczu na styku a mały Nate jakby nigdy nic zdobył 7 punktów – siedem bardzo ważnych punktów (1×3, 1×2 i 2/2 z wolnych).

* K.G. może nie zgadzać się z Gasolem ale faktem jest, że nie jest już tym "Big Ticketem" jakim był choćby 2 lata temu. Nie jest ale sposób w jaki oddał dowodzenie przy okazji schodząc na drugi plan przypomina mi postawę Davida Robinsona. Najgorsze jest to gdy gwiazda nie widzi upływającego czasu i przebiegniętych kilometrów i zdaje jej się, że może cały czas robić rzeczy, które robiła w początkach kariery. Błąd. Popatrzcie choćby na Iversona.
Kevin rzucił tylko 6 punktów ale miał też 6 asyst i 4 zbiórki. Szybkie faule nie pozwoliły mu wejść w mecz co nie przeszkodziło mu w asystowaniu bardzo ważnych punków Perkinsa (na 97:90) i trafieniu na 93:90 mimo wyciągniętej reki Gasola. To sztuka dobrowolnie z wielkiej gwiazdy stać się zadaniowcem.

* Glen "Baby a.k.a. UnoUno" Davis. 8 punktów, 7 zbiórek, blok i asysta.  Swoją ofiarną grą pokazał, że mecze w Finałach wygrywają ci, którzy tego bardziej chcą.

* Sheed. 7 punktów i 7 zbiórek, C’s +15 z nim na parkiecie. Gra z kontuzją pleców, gra już tylko i wyłącznie głową. I tak sobie myślę, że gdyby się udało przeinstalować jego koszykarskie IQ, wszystko co wie o grze do ciała powiedzmy Chrisa Bosha (obecnego zresztą w Staples Center) to aż boję się pomyśleć co by wyszło.

Wśród purpurowo-złotych nadal imponuje mi Hiszpan (dziś 25 punktów, 8 zbiórek, 3 asysty i aż 6 bloków). Szkoda tylko, że koledzy tak rzadko szukali go piłką tego wieczoru (tylko 10 oddanych rzutów).
Zaskakująco dobrze i zaskakująco długo (39 minut) grał Andrew Bynum. 21 punktów, 6 zbiórek i aż 7 bloków. Młody center L.A. w przeciwieństwie do wielu amerykańskich środkowych umie rzucać osobiste i jeśli tylko upora się z kolanami [nadal uważam, że jego kontuzje są wynikiem złego przygotowania do sezonu] może być kimś w tej lidze.
Kobe przyczajony (21 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst, 4 przechwyty) i bardzo zły na konferencji prasowej. Za przyczyny porażki podał zbyt dużą ilość strat i słabą obronę.
Był taki moment w IV kwarcie kiedy Sasha Vujacic znany jako "Scoring Mashine" trafił ważną trójkę, zebrał w ataku i asystował przy trójce Farmara. Pomyślałem sobie wtedy "ku…a, jeśli ktoś ma być bohaterem tego meczu po stronie L.A. to niech to nie będzie ten k…s!" Na szczęście obyło się takich…
Boston ma przewagę własnego parkietu ale w systemie 2-3-2 nie ma to aż takiego znaczenia. Oczywiście to duży plus mieć w świadomości, że jest się 3 mecze, 3 wygrane od mistrzostwa a każdy z tych meczów grany będzie w domu ale Phil Jackson nie zwykł był przegrywać w postseason trzy raz z rzędu.  Zobaczymy, w każdym razie mój scenariusz 4:1 wygląda nieco bardziej realnie niż po meczu nr 1.  


L.A. Lakers – Boston Celtics

Stan rywalizacji 1:1

Mecz nr 2 we wtorek w Bostonie. (08.06)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.