Orlando pokonane! Celtowie w finale!

Po wygranym przez Magic meczu nr 4 trener Stan Van Gundy przekonywał, że mimo iż nigdy wcześniej w NBA nie zdarzyło się by ekipa przegrywająca 3:0 awansowała dalej taka sytuacja kiedyś nastąpi.  Coach Orlando zapewne ma rację ale to nie jego ekipa, przynajmniej w tym sezonie  przejdzie do historii. W szóstym meczu serii, po dwóch kolejnych porażkach koszykarze Boston Celtics pokonali gości z Florydy 96:84 i to oni w najbliższy czwartek jako najlepsza ekipa Wschodu zaczną serię o mistrzowski tytuł.

Gospodarze, czego można było się spodziewać z animuszem rozpoczęli szósty mecz serii. Prowadzili już 10:4 i wyglądali na mocno skoncentrowanych.  To samo jednak można było powiedzieć o gościach, którzy szybko wrócili do gry i rzucili 8 kolejnych punktów. Szybkie 2 faule Garnetta umożliwiły dość szybkie wejście na parkiet Glenowi Davisowi. Jego solidna gra w połączeniu z agresywnymi penetracjami Rondo pozwoliły Celtom mocno zakończyć pierwszą kwartę 30:19.



W związku lekką kontuzją pleców po upadku Rondo szansę na grę dostał Nate Robinson i wykorzystał ją w 100%. Był iskrą z ławki dzięki której gospodarze powiększali prowadzenie. Dwie jego trójki, dobre podania i twarda obrona na Nelsonie pozwoliły Celtom na osiągnięcie prowadzenia  44:25 w połowie II kwarty.  Wszystkie swoje udane zagrania Robinson akcentował żywiołowymi reakcjami w stronę bostońskich kibiców. Na 4 minuty przed końcem kwarty Nate widowiskowo minął dwóch rywali i szykował się do wsadu. Faulowany gdzieś nad obręczą przez samego Dwighta Howarda jeszcze bardziej naładował się energią, którą tego wieczoru mógłby obdzielić cały zespół. Mając taki komfort trener Rivers pozwalał plecom Rondo na odpoczynek.
 
Pierwszy rozgrywający Celtów wrócił dopiero na ostatnie 3 minuty tej części gry. Po stronie gości w końcu agresywnie i do kosza zagrał Vince Carter. Po zerowej zdobyczy w pierwszych 12 minutach w kolejnej odsłonie zaczął szukać swoich szans w ataku. To głównie dzięki jego 13 punktom Magic, którzy przegrywali już ponad 20 punktami zeszli do szatni ze stratą 13 punktów (55:42).

III kwarta to mocne uderzenie Celtów od samego początku – 2 punkty K.G. ,2 trójki Allena i jedna Pierce’a a w odpowiedzi tylko 2 punkty Howarda dały gospodarzom prowadzenie 66:44 już po 5 minutach tej części gry. Reszta kwarty to wymiana ciosów z obu stron. Dobrze w tym fragmencie meczu grał Howard raz po raz kończąc akcje potężnymi wsadami.

Przed ostatnią kwartą wynik brzmiał 82:61 dla gospodarzy co oznaczało, że goście by wygrać muszą położyć na szalę wszytko co mają. Mieli wiele ale w tym meczu, w tej serii nie wystarczyło to na zespół weteranów z Bostonu. Po ostatnich 12 minutach przyzwoitej acz mało skutecznej koszykówki z obu stron to Celtowie mogli cieszyć się z drugiego w ciągu trzech lat a dwudziestego pierwszego w historii klubu awansu do wielkiego finału NBA.
Obyło się zatem bez niespodzianki. Po raz 94 w historii play-offs drużyna, która wygrała pierwsze trzy mecze serii wygrała także całą serię.
W drużynie Magic zabrakło wsparcia dla Howarda. Center gości zdobył 28 punktów, zebrał 12 piłek. Vince Carter zagrał całkiem dobry mecz jak na tę serię (17 punktów, 7 zbiórek, 3 asysty) ale to ciągle za mało by marzyć o czymś wielkim. Jedna dobra kwarta VC to za mało. Nie po to Magic ściągnęli go na Florydę. Przeciętny mecz zagrał Jameer Nelson (11 punktów 5/14 z gry, 4 asysty i 5 strat). Poza wymienioną trójką reszta graczy zdobyła tylko 28 punktów. Szczycący się głębią składu w sezonie regularnym gracze Magic stracili większość swoich atutów w serii z Celtami.
Wśród gospodarzy najlepiej zagrali: Paul Pierce (31 punktów 4/5 za 3, 13 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty), Ray Allen 20 punktów oraz iskra z ławki Nate Robinson 13 punktów w 13 minut gry. Doc Rivers przekonał się, że może mieć w nim cennego zmiennika dla poobijanego i przemęczonego Rajona Rondo a tylko zdrowy i wypoczęty Rondo to przydatny Rondo.

Po meczu powiedzieli:

Doc Rivers:"Ta piątka nie przegrała jeszcze serii w play-offs. Wierzyliśmy, że tak właśnie będzie kiedy zaczynaliśmy ten sezon."

Paul Pierce:"Nate wygrał ten mecz dla nas. Był prawdziwą iskrą z ławki. Dziś z chłopca przerodził się w mężczyznę. Kiedy w jego wieku nie gra się regularnie do głowy przychodzi zwątpienie, rezygnacja, frustracja. Nate tego nie ma. Ciężko pracuje na treningach i nie zwiesza głowy."

Stan Van Gundy:"Przed nami pokonali dwie bardzo dobre drużyny i sprawili, że wyglądaliśmy przy nich już nie tak dobrze jak wcześniej. Po tej serii myślę, że musicie sami to przyznać, że to oni grali świetnie a nie my słabo."

Ray Allen:"Wszyscy mówili, że musimy walczyć o przewagę własnego parkietu przed paly-offs. A dla nas najważniejsze było zdrowie i świeżość w tym sezonie. Często po porażkach ze słabymi drużynami następnego dnia na treningu wszyscy byliśmy pewni, że gdybyśmy bardzo chcieli to byśmy te mecze wygrali ale doszliśmy do wniosku, że zdrowie to nasz priorytet. Poczuliśmy, że już umiemy wygrywać na obcych parkietach i, że atut własnego boiska to nie jest coś o co musimy koniecznie walczyć."

Dwight Howard:"Musimy uczyć się na błędach. W przyszłym sezonie musimy mieć takich graczy, którzy są gotowi poświęcić wszystko by wygrać. Na tym poziomie nie chodzi o umiejętności czy talent bo przecież obie drużyny są utalentowane w końcu to Finał Konferencji. Chodzi o to która drużyna bardziej chce wygrać serię i ile jest w stanie poświęcić."




Orlando Magic – Boston Celtics
Stan rywalizacji 2:4
Rywal Bostonu w finale NBA – zwycięzca serii Lakers – Suns.
Mecz nr 1 w czwartek w Los Angeles lub Phoenix.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.