Rodman tam, gdzie jego miejsce…

Na początku kwietnia, przy okazji ceremonii zastrzeżenia koszulki z numerem 10 przez Detroit Pistons, napisałem o Dennisie Rodmanie parę słów. W minioną sobotę, 50-letni już "Robak" znalazł się oficjalnie w Galerii Sław NBA. Patrząc na tamten tekst sądzę, że nie stracił na aktualności więc przytoczę go w całości. Oto on:
"Przez lata próba rzetelnej oceny gry i wartości
"Robaka" częściowo wypaczana była przez jego kontrowersyjną osobowość.
Ci, którzy na koszykówce się nie znali, interesowali się nią tylko
okazjonalnie, widzieli w Rodmanie boiskowego pajaca, który farbuje sobie
włosy, nosi makijaże, czasem pokazuje się w damskich ciuchach, sprawia
problemy wychowawcze i ogólnie jest trudnym charakterem. Ci, którzy
jednak na koszykówce się znają wiedzą, że Dennis był koszykarskim
fenomenem, niesamowitym atletą, tytanem pracy, jednym z najlepszych
obrońców w historii tej gry. Różnie klasyfikuje się jego warunki
fizyczne (od 198 do 201 cm wzrostu i ok. 100 kg wagi) ale co by nie
mówić nie imponował nimi w świecie wielkoludów szczególnie w tych
częściach parkietu, w jakich zwykle pracował. Był na tyle silny, żeby
walczyć z wysokimi i na tyle szybki i sprawny, żeby bronić niskich.
Oczywiście jego naturalną pozycją była "czwórka" i graczy z tej pozycji w
większości przypadków krył ale nieraz długimi fragmentami pilnował
centów czy obrońców. Pamiętam Finały Konferencji roku 1996 kiedy całkiem
nieźle uprzykrzał życie, samemu Shaq’owi, który wtedy rozdawał karty na
parkietach NBA.
Ci, którzy lepiej poznali życiorys Dennisa wiedzą,
że w gruncie rzeczy był osobą bardzo nieśmiałą i wrażliwą. Mam jego
biografię ("Zły do szpiku kości" – polskie tłumaczenie) dlatego
oglądając w piątek całą ceremonię, potem wywiad w ogóle nie byłem
zdziwiony tym, że całkowicie się rozkleił, popłakał a momentami
brakowało mu słów. Po prostu taki był, jest a wszystkie te kolory i
wygłupy to jego forma kamuflażu.
Po wszystkim żartował, że łatwiej
było mu kryć Michaela Jordana niż przez tak długi czas znajdować się w
centrum uwagi i mówić co czuje, kiedy jego koszulka zawisa na stałe w
hali Pistons."

Nie inaczej było w sobotę przy okazji oficjalnego przyjęcia do "Hall of Fame" klasy 2011. Prawdziwe łzy, prawdziwe emocje, prawdziwa twarz w gruncie rzeczy nieśmiałego i zamkniętego w sobie chłopaka z Oklahomy.

Dennis Rodman w liczbach:

5 mistrzowskich pierścieni (2 z Pistons 1990-91, 3 z Bulls 1996-98)
2 tytuły Najlepszego Obrońcy Sezonu.
2 wybory do All-Star
7 sezonów z rzędu najlepszy zbierający ligi (Nikt wcześniej ani później nie królował pod tablicami przez tyle lat z rzędu).

Rekordy indywidualne:
34 punkty vs. Denver 1/02/91
34 zbiórki vs. Indiana 3/04/92
10 asyst vs. Indiana 3/04/92
4 przechwyty – 5 razy
5 bloków – 2 razy
56 minut vs. Utah 2/23/94

Rodman sprawił, że granie w obronie, zbieranie
piłek stało się sexy. Warto pamiętać, że był integralną częścią składu
Byków który wygrał 72 mecze w sezonie 1995-96. Ciężko powiedzieć, czy
bez Rodmana Jordan i Pippen zdobyliby 3 mistrzostwa w latach 96-98. Ja
twierdzę, że nie ale przecież teraz nie da się tego sprawdzić. Faktem
jest, że tamta ekipa swoją grą ocierała się o perfekcję a Dennis Rodman,
tak jak Jordan ze zdobywania punktów, z obrony i zbierania piłek zrobił
sztukę.
Młodszych kibiców gorąco zachęcam do bliższego zapoznania
się z sylwetką Rodmana (polecam książkę). To ciekawa i barwna postać i
wcale nie mam tu na myśli włosów, tatuaży i kolczyków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.