Scottie Barnes i Toronto Raptors porozumieli się w sprawie pięcioletniego kontraktu o wartości $270 mln. Gwarantowana suma, to $225 mln. Reszta zostanie odblokowana, gdy 22-letni lider Raptors spełni jeden z trzech warunków – zostanie wybrany do jednej z trzech piątek All-NBA, jednej z dwóch najlepszych piątek obrońców lub zostanie MVP sezonu. Jest to najwyższy kontrakt w historii klubu z Toronto.
Barnes ma za sobą trzy sezony w NBA. W minionym (60 meczów) grał na poziomie 19,9 punktu, 8,2 zbiórki, 6,1 asysty, 1,5 bloku oraz 1,3 przechwytu. Po raz pierwszy w karierze został wybrany do Meczu Gwiazd. Obok Giannisa Antetokounmpo był jedynym graczem w tym sezonie, który w każdej z pięciu kategorii statystycznej (punkty, zbiórki, asysty, przechwyty i bloki) notował więcej, niż jeden.
Komentarz: Sprawa jest tutaj nader prosta. Owszem, to nie są małe pieniądze. Owszem, są to pieniądze, które sugerują, że Barnes będzie na fali wznoszącej w najbliższych latach i jako lider Raptors będzie prowadził drużynę do sukcesów, a sam stanie się jednym z lepszych graczy w skali ligi? A jeśli tak się nie stanie? Może i tak być, ale Raptors w tym momencie nie mają innego wyjścia i była to decyzja z rodzaju tych, nad którymi za bardzo się nie zastanawiasz. Robisz to, żyjesz z konsekwencjami i masz nadzieję na pozytywny scenariusz. Raps wybrali swój młody talent wysoko w drafcie. W takie talenty trzeba zainwestować, dać im się rozwijać i nie rezygnować z nich dopóki nie okaże się, że nie są tego warci. Mówię poważnie, ta sytuacja nie jest ani szokująca, ani zaskakująca. Suma może rozszerzać źrenice, ale tak właśnie będzie wyglądać finansowa przyszłość NBA.