Start Sezonu NBA! LeBron i Bronny na parkiecie | Bez Nazwy o NBA

Pogłoski o naszej śmierci były mocno przesadzone! Po wakacyjnej przerwie wróciliśmy z Erykiem Chmielewskim i nagraliśmy odcinek naszego programu „Bez Nazwy o NBA”. Rozmawiamy, a jakże, o nepotyzmie w Lakers! Na warsztat bierzemy także Knicks na czele ze złamanym rzutem Mikala Bridgesa, defensywne pomyłki KATa. Analizujemy „Mazzulla Ball”. Może niepotrzebnie, ale mówię, że Kawhi Leonard nie jest za mądry. Porównuję Cama Thomasa do Eryka i mówię, że obaj nie są chudzi. Może też niepotrzebnie. Poza tymi, poruszamy jeszcze wiele innych wątków. Zapraszam!

4 comments on “Start Sezonu NBA! LeBron i Bronny na parkiecie | Bez Nazwy o NBA

  1. Anonim

    Krytyka to nie hejt. Przede wszystkim.
    Skoro nepotyzm jest wszędzie, to może w ogóle uznajmy, iż tak naprawdę nie ma w tym nic złego? Pozwolę sobie tego nie przekładać na inne prawnokarnie niedozwolone zachowania, co do których stosując takie usprawiedliwienie mielibyśmy absolutny chaos i anomię na świecie. Niech każdy sobie wstawi sam co mu do głowy przyjdzie… Łapówkarstwo? Kradzieże? Przecież to również popularne. Czemu nie pójść jeszcze o krok dalej? Ocieranie się o relatywizm moralny to eufemizm w tym przypadku.
    Ponadto nepotyzm zgodnie ze znaczeniem słownikowym dotyczy członków rodziny także przykład np.: Westbrooka zupełnie nie trafiony. No chyba, że Russ’a i Jokera łączy coś o czym większość nie wie.
    Historia ojca i syna nie bez powodów mocno dla wielu naciągana i właśnie z tego powodu przez wielu krytykowana. Także po tamtej stronie oceanu.
    Dodatkowo sami troszkę sobie zaprzeczyliście gdyż skoro nikt z okolic draftu Jamesa Jr’a nie gra w ogóle, to co poza tatusiem decyduje o tym, że Bronny gra? Czy raczej grał skoro faktycznie wyskoczy z ligi i co najwyżej będzie zapchajdziurą tudzież swego rodzaju ciekawostką. Przynajmniej póki co. Z drugiej strony mamy McClung’a, który musiał się jednak w mojej ocenie znacznie więcej napocić żeby się do ligi dopchać. No ale szacun dla Bronny’ego za to, że w ogóle mu się chce. Zwłaszcza za to, że nie podrywa byłych żon swoich lub taty kolegów jak syn MJ’a… Serio? smh No faktycznie. Mógłby być darmozjadem skoro ma kasy jak lodu a tatuś i tak mu już życie ustawił, a tymczasem osiągnął poziom dzięki któremu (oraz interwencji i wpływom tatusia) udało mu się załapać do szerokiego składu…
    Pomijam już fakt, że będąc ojcem najzwyczajniej w świecie właśnie tego bym nie zrobił bo wolałbym żeby mój syn mógł być dumny z tego co sam osiągnął. Bo ja sam byłbym dumny widząc, że syn nie dostał nic za darmo tylko wyrwał to sobie pazurami od życia. Bo będąc synem wstydziłbym się przed samym sobą, że tatuś mi załatwił. No ale może to kwestia wychowania, poglądów, standardów, książek przeczytanych w życiu, bohaterów, wartości etc. Należy również dodać, że jeśli młody się nie obroni to w dużej mierze dzięki właśnie tatusiowi będzie zawdzięczał piękną łatkę.
    Popłynęliście panowie i to mocno. Mam wrażenie, że tak jak niektórzy zatracają się w krytyce, czy wręcz właśnie hejcie tak wy w tym przypadku zatraciliście się w obronie czegoś, czego obronić się nie da. Przynajmniej nie przy pomocy tego typu argumentów.

    Reply
    1. Karol Śliwa Post author

      Byłaby potrzeba, żeby na początku, albo na końcu tego komentarza, dodał pan „moim zdaniem”. Bo to jest pana zdanie, a nie ostateczna prawda, co sugerowałby ton tegoż komentarza. Nepotyzm jest wszędzie, a my w żadnym miejscu nie twierdzimy, że to jest OK, a już na pewno, że nie ma w tym niczego złego. Nawet naciągając nasze słowa, to nie są wnioski płynące z nich.
      Pan pisze o naszym „popłynięciu”. To pan płynie z falą pisząc o łapówkarstwie i kradzieżach. Swoją drogą niezły tok rozumowania pana tam doprowadził. Ale raz jeszcze – to pana słowa i pana tok myślowy, nie nasz.
      Nepotyzm, oryginalnie tyczy się członków rodziny, ale obecnie jego definicja jest szersza, tyczy się też znajomych, niekoniecznie spokrewnionych.
      „Dodatkowo sami troszkę sobie zaprzeczyliście” – jest dokładnie odwrotnie!
      „Pomijam już fakt, że będąc ojcem najzwyczajniej w świecie właśnie tego bym nie zrobił bo wolałbym żeby mój syn mógł być dumny z tego co sam osiągnął” – to pan, szanujemy to, LeBron uważa inaczej.
      Ja mówię o mechanizmach draftu, biznesowej stronie działającej szczególnie w dolnej części drugiej rundy. W żadnym miejscu nie twierdzę, że to jest dobre i słuszne. Mówię tylko jak jest, żeby ludzie wiedzieli, że wskazanie konkretnego gracza przez konkretną gwiazdę przy wyborze, przez pryzmat agencji, lub innych koneksji, to nie jest nic odosobnionego w NBA. A mówię to tylko dlatego, żeby dać kontekst, że wybór Lakers, mimo że tu tyczy się ojca i syna, w szerszej skali, to nic niespotykanego.

      Reply
      1. Anonim

        Zupełnie nie mam pojęcia jak i dlaczego można byłoby pomylić mój komentarz z prawdą ostateczną ale jeżeli mogłoby to kogoś zmylić, to oczywiście cały ten komentarz, a na pewno jego większość to moje zdanie. I pomijam już tutaj kwestie znaczenia wyrażenia „prawda ostateczna” gdyż zupełnie nie zależy mi na rozbijaniu tego elementu na atomy, zabawy w jakieś docinki, złośliwości etc. W najbardziej śmiałej, oczywiście moim zdaniem, ocenie pokusiłbym się najwyżej o to, że zawarłem tam co najwyżej kilka prawd (całkiem niekoniecznie absolutnych), praw, tez, teorii, prawideł itp itd. Piękno i obszerność języka polskiego zapewne pozwoliłaby znaleźć i zastosować tu jeszcze cały worek synonimów ale czy to prawda absolutna? Moim zdaniem absolutnie nie.
        Być może nie było to zbyt jasno przeze mnie wyrażone ale owo „płynięcie na fali” przez mnie, to nic innego jak przytoczenie występującej np. w kryminologii jednej z funkcjonujących w tejże dziedzinie teorii/ technik mających na celu rozmycie winy poprzez przywołanie powszechności występowania danego zjawiska. Stąd też mój przykład dotyczący łapówkarstwa i kradzieży gdyż są to przestępstwa dość powszechne. Skoro zatem większość lub przynajmniej znaczna część ludzi tak robi, to w zasadzie przecież nic takiego złego się nie stało. Na końcu tego wywodu można nawet dojść do tego, że w zasadzie krytykujący zachowania negatywne to w zasadzie hipokryci ale może nie brnijmy w aż takie zaułki bo nie to jest tutaj najważniejsze a ogólna zasada. Nepotyzm, o ile się orientuję, póki co nadal nie jest przestępstwem w polskim prawie karnym ale bez wątpienia jest negatywnie oceniany społecznie i podobnie jak w przypadku przestępstw pewne socjologiczne zasady można tutaj przyłożyć 1 do 1 gdyż właśnie z socjologii się one wywodzą. Czy zatem jest to wyłącznie mój tok myślowy? Nie odważyłbym sobie przypisywać tak obszernego dorobku naukowego. I to nawet w czasach, w których dorobkiem kulturowym ponoć są bluzgi ale to już inny temat więc może nie tu i nie teraz.
        Co do samego określenia „nepotyzm” to nie wiem czy aby nie jest ono tutaj mylone z kumoterstwem gdyż moim zdaniem nepotyzm dotyczy właśnie członków rodziny, podczas gdy kumoterstwo znajomych. W powszechnym jednak użyciu śmiem podejrzewać, iż mogą być nierozróżnialne i stąd takie zastosowanie. Ponadto jednak nadal uważam (oczywiście moim zdaniem), żę przykład Russ’a zupełnie nie broni się w przypadku Bronka gdyż tutaj dodatkowo należy dołożyć kwestię, iż w grach zespołowych jest sporo innych czynników mogących o przeważyć szalę jak choćby zwykła chemia w szatni lub na boisku. Zresztą szkoda słów. Sam przegrałeś… Stop! Wróć. Sam Pan zapewne przegrał tudzież przeklepał na przeróżnych boiskach multum czasu z przeróżnymi partnerami/ przeciwnikami i zapewne sam wie najlepiej, iż z jednymi po prostu gra się lepiej, z innymi gorzej, a z jeszcze innymi w ogóle nie chce się grać i nie jest to zawsze ściśle powiązane wyłącznie z poziomem ich wyszkolenia, warunkami fizycznymi itp. I używając słowa „przegrał” nie chodzi mi o przegrywanie faktyczne, a o samo granie. To tak żeby zostać dobrze zrozumianym i nie zostać posądzonym o jakąś drobną złośliwość. Reasumując zatem przenosiny Russ’a można obronić na innych płaszczyznach, podczas gdy sam Pan przyznał, iż James Jr. najprawdopodobniej nie zostałby wybrany gdyby nie tata. Czy zatem „jest całkowicie odwrotnie”? Być może jestem zbyt prosty człowiek żeby wyłapać ową subtelność ale moim zdaniem nie.
        Swoją drogą jakoś nikt Curry’emu takich zarzutów nie stawia i nie stawiał raczej. Sam się obronił. Ba! Za parę lat będzie wręcz odwrotnie niż w przypadku panów Jamesów. Większość będzie pamiętać, że Dell to „tylko” tata tego słynnego koszykarza co w jakimś stopniu zrewolucjonizował ligę. Nikt nie odbiera Bronny’emu prawa do obrony. Może zasuwać, wbić się w tą ligę, zostać jej czołowym zawodnikiem i zamknąć buzie wszystkim obecnym krytykantom. Kazać im połknąć swoje języki. Póki co jednak chyba raczej na obecną chwilę spadek do niższej ligi.
        Dziękuję za szacunek w temacie zasad dotyczących ojcostwa natomiast to również nie mój wymysł co pewne sprawdzone poprzez naukę socjologii i psychologii prawa mające realne odbicie w procesie budowy relacji ojciec- syn, a co ważniejsze w kształtowaniu psychiki młodych. Natomiast absolutnie się z tym zgadzam, że najwyraźniej LeBron uważa inaczej. Bez wątpienia. Podejrzewam, że w wielu kwestiach nasze życia i decyzje mogą się nieco różnić lol Czy jednak status super gwiazdy ligi odbiera innym prawo do wypowiedzi w temacie tudzież krytyki a z owej gwiazdy czyni nadczłowieka? No nie. Jest raczej przykładem na to, że pomimo „wszystkich pieniędzy tego świata” nadal są zwykłymi ludźmi, którzy w wielu kwestiach mogą się mylić, mieć zwykłe ludzkie bolączki. Oczywiście z wielu nam znanych problemów mogą się wykupić, wiele z nich nawet nie doznają, jednak część pozostaje wspólna gdyż po prostu są ludźmi a pewne rzeczy są dla wszystkich ludzi wspólne bez względu na status czy osiągnięcia.
        Rozumiem doskonale o czym Pan mówi odnośnie ligii, mechanizmach draftu etc. i bardzo to cenię. Regularnie czytam to co Pan pisze i nadzwyczaj wysoko cenię zarówno kunszt zabawy słowem, nieprzeciętną czy raczej wręcz nadzwyczajną wiedzę w temacie ligi, ciekawe spostrzeżenia, trafne oceny, zimne i analityczne myślenie przy wielu rozkminach dotyczących składów, taktyki, trade’ów, nagród, czy błskotliwość jak choćby w przypadku ostatniej rozmowy z Buddym Hieldem. Riposta złoto. Makao. I po makale. Ok. Ask the question. lmao
        Natomiast ciężko jest się oprzeć wrażeniu, że przywoływanie, iż tego typu zachowania są powszechne i nie są niczym dziwnym w lidze bez wyraźnej negatywnej oceny tego typu zachowań, czy wręcz pośrednio stawianiu znaku równości pomiędzy krytykującyimi je i hejterami prowadzi czy też prowadzić może do tego o czym pisałem wcześniej czyli swoistego rozmycia winy czy też naganności czynu także stosując pewne naukowo dowiedzione prawidła takie wnioski wychodzą same bez potrzeby naciągania waszych wypowiedzi. Proszę nie strzelać do posłańca. To nie moja wina, iż do takich wniosków na podstawie badań doszli pewni ludzie przed nami. Rozumiem, że można zachować inne zdanie czy też nie mieć świadomości ich istnienia ale co to to nie ja. Jednakże być może najzwyczajniej w świecie po raz kolejny nie wyłapałem tej subtelności i zawartej tam krytyki. Przy czym w żadnym wypadku nie osądzam ani nie oskarżam czy zostało to przez was poczynionie w sposób świadomy/ nieświadomy ani celowo/ nie celowo. Odnoszę się wyłącznie do zasady, która w takich sytuacjach działa. Zwracam uwagę jakie może mieć skutki a nie obwiniam was o całe zło tego świata. To jest ocena wypowiedzi. Nie was personalnie. Rozróżnijmy to.
        Dla was obraz dwóch James’ów na boisku to powód do wzruszenia. Szanuję to. Czy jednak to, że dla kogoś nie jest to nic aż tak wielkiego, a raczej pic na wodę fotomontaż i swoista ustawka (chociaż nie jestem pewien czy aby jest to akurat właściwe określenie) czyni z niego hejtera? Czy to oznacza, że Ci krytycznie myślący powinni wyjść ze swojej bańki nienawiści i jadu? Czy może, to właśnie zauroczeni tym w jakimś stopniu jednak wyreżyserowanym wydarzeniu sami się we własnej bańce zamykają, na siłę uodporniając na rzeczowe argumenty? A może i jedni i drudzy troszkę reagują nazbyt emocjonalnie przypominając wahadło zegara w skrajnych zakresach pracy? Myślę, że na te pytania najlepiej gdyby każdy uczciwie odpowiedział przed samym sobą bo dopóki tego nie zrobi, raczej nie ma co liczyć na obiektywizm żadnej ze stron.
        Na koniec poł żartem, pól serio dodam tylko, iż powyższy komentarz, który popełniłem nie ma na celu kogokolwiek obrazić, nie jest hejtem, a co najwyżej próbą podjęcia dyskusji (nawet jeśli średnio udaną) i swoistym zobrazowaniem procesów myślowych przy wykorzystaniu narzędzi w postaci klawiatury oraz dwóch (niekiedy zapewne lewych) rąk.
        Łączę wyrazy szacunku odnośnie całej wiedzy, czasu i energii włożonej w warsztat, zdolności lingwistyczne oraz osiągnięcia. Zarówno te wielkie, jak i znacznie mniejsze lecz często dające sporo radości w życiu czego przykładem może być wypracowanie „niezłej trójeczki’.

        Reply
        1. Karol Śliwa Post author

          Dziękuję za ten komentarz! Dwie strony tekstu „Times New Roman” w rozmiarze 11! To jest coś!
          „Może i jedni i drudzy troszkę reagują nazbyt emocjonalnie przypominając wahadło zegara w skrajnych zakresach pracy?” – jest to bardzo możliwe.
          O tym zjawisku można, albo nawet i trzeba, rozmawiać. Mam na myśli grę ojca z synem. Ja krytykuję jedynie hejt nie krytykę samą w sobie, szczególnie taką na argumenty. Bo są oczywiście argumenty, które mogłyby sugerować, że dzieją się w Lakers niezdrowe standardy. Ale z drugiej strony, nie żeby „rozmyć”, to co dzieje się w Lakers, daje przykłady zjawisk, które rokrocznie dzieją się w dolnych strefach draftu. Biznesowe decyzje, które decydują o ligowym być albo nie być danych graczy. Jeszcze raz – mówię o tym nie, żeby „rozmyć” czyn Lakers, tylko żeby dać kontekst. Wiadomo, kolega, to nie syn i tutaj w Lakers może to razić. Ale właśnie po to daję tenże kontekst. Bo zakładając, że Bronny nie byłby synem, a tylko kolegą kolegi, to mniej atencji ze strony mediów i kibiców dostałoby to zjawisko, które w swojej istocie byłoby nadal tym samym – to gwiazda drużyny, a nie czyste umiejętności danego młodego gracza, zadecydowały i wyborze (lub nie) w drafcie. Pozdrawiam!

          Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.