Time To Bull-ieve

Wiara, to jedyne co pozostalo kibicom Bulls. Po efektownej a co najwazniejsze wygranej serii z obroncami mistrzowskiego tytulu Miami Heat marzenia o zdobyciu pucharu Larry’ego O’Brien’a byly uzasadnione. Wszyscy szykowali sie na mordercze mecze walki typowe dla play-offs, wszyscy liczyli na powtorke z poczatku lat 90′ kiedy pojedynki Pistons-Bulls przyciagaly przed telewizory miliony fanow na calym swiecie. Dodatkowego "smaku" tej rywalizacji dodawal tez Ben Wallace, obecnie filar obrony Bykow a przez ostanie lata jeden z glownych "tlokow" w Detroit, czlonek mistrzowskiego skladu z 2004 roku. Tak mialo byc a rzeczywistosc okazala sie okrutna. Kolejny raz potwierdzilo sie ze postseason to nie to samo co co sezon regularny. Tu przede wszystkim liczy sie doswiadczenie – czyli cos czego z pewnoscia brakuje "Baby Bulls" nawet wzmocnionym w tym sezonie paroma weteranami. Za pol godziny poczatek meczu nr 4. Prawde powiedziawszy jest to juz tylko i wylacznie mecz o prestiz, nawet jesli dzis nie poznamy finalisty konferencji wschodniej stanie sie to najprawdopodobniej za kilka dni w Detroit.

Na koniec ciekawostka. Z obecnym bilansem 7-0 Pistons sa jedenastym w historii NBA zespolem, ktory zaczal play-offs w podobny sposob. Sieden z tych dziesieciu druzyn ukonczylo sezon jako mistrzowie NBA. Jedyne trzy wyjatki to: Lakers w 1989 roku, Pacers w roku 1999 oraz Heat w 2005 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.