Tissot Chrono XL NBA Collector już w Polsce!

W moje dłonie wreszcie trafił ten nicpoń ze zdjęć i filmu poniżej. Kazał drań na siebie długo czekać, ale było warto. Nazywa się Tissot Chrono XL NBA Collector i jest ukłonem w pas w stronę fanów koszykówki spod znaku NBA. Szwajcarzy wsłuchali się głosy kibiców, szczególnie tej marudzącej części. Pierwszy owoc współpracy na linii Tissot-NBA nazywał się Tissot Quickster NBA. Zarzut pod jego adresem był taki, że niby to zegarek dla fanów, ale żeby to udowodnić ciekawskiemu światu, trzeba było go zdjąć i pokazać dekiel, na którym znajdowało się logo którejś z drużyn NBA.
Szwajcarzy wzięli te głosy pod uwagę projektując Tissot Chrono XL, który został wypuszczony na rynek, by uczcić drugi rok współpracy. Zgrabny model, elegancka stylistyka. Do koszulki na mecz, jak i do garnituru na biznesowe spotkanie. Wszystko pięknie, ale gdzie logo moich….i tu wstaw sobie nazwę drużyny NBA, która nie nazywa się Warriors, Bulls, Cavs, Spurs, Knicks lub Lakers. Z jakiegoś powodu Tissot zdecydował się wypuścić na rynek zegarki dla kibiców zaledwie tych sześciu klubów. To też zostało skrytykowane przez fanów. Całkiem słusznie, moim zdaniem.
Szwajcarzy, jak dobry trener NBA w serii play-offs, dokonali kolejnych usprawnień. No i jest! W wyniku analiz wad i zalet poprzednich dwóch modeli oraz wnikliwego śledzenia głosu z cyberprzestrzeni, na rynku pojawił się Tissot Chrono XL NBA Collector!
Już na pierwszy rzut oka widać, że jego właściciel ma coś wspólnego z koszykówką. A jeśli nie ma, to pewnie chciałby mieć. Zadbała o to firma Spalding, która została zaproszona do współpracy. Pasek zegarka wykonany jest z identycznej skóry, z której zrobione są oficjalne piłki do koszykówki NBA. Nieźle, co?
Poza tym, Tissot zadbał tym razem o fanów wszystkich 30 drużyn. Tych od „kołyski do grobowej deski”, oraz tych, którzy lubią lokować swoje uczucia w zależności od różnych zmiennych, albo zwyczajnie, podążają za swoimi ulubionymi graczami, gdy ci zmieniają kluby. W zestawie znajdują się dekle z logotypami wszystkich drużyn oraz dekiel neutralny z logo NBA.
Dekle można zmieniać za pomocą specjalnego przyrządu w kształcie piłki. I tak na przykład oglądasz sobie game 2 tegorocznych play-offów, serii Warriors-Clippers. Curry i koledzy robią 31 punktów przewagi, Ty na cwaniaku świecisz deklem Warriors. Clippers robią historyczny comeback i wygrywają mecz, Ty przepraszasz towarzystwo, mówisz że idziesz do toalety. Tam, albo gdzieś indziej w prywatności zmieniasz sobie dekiel na ten z logo Clippers i triumfalnie wracasz. Na zarzuty, że w pierwszej połowie byłeś fanem Warriors, sugerujesz kolegom, że za dużo wypili. Tak to działa. Sprytny patent.
Pewnie już teraz chcesz go mieć i nasuwają Ci się dwa pytania – ile to kosztuje i gdzie kupić?
Zjedź na dół, tam wszystkiego się dowiesz. Ale zanim to zrobisz, przypatrz się temu cacku. Jest jeszcze ciepłe. Wczoraj odebrałem. Podobno, oficjalnie, na ten moment są w Polsce tylko dwa takie egzemplarze.

Szczegóły techniczne tego modelu, na stronie producenta TUTAJ

Sugerowana cena detaliczna to 2500 zł.

Gdzie kupić?
Autoryzowane sklepy szwajcarskiej marki Tissot znajdziecie na terenie całego kraju. Specjalna wyszukiwarka na oficjalnej stronie firmy, pomoże Wam odszukać sklep położony najbliżej Waszego miejsca zamieszkania. Adres wyszukiwarki TUTAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.