Vince Carter robi wszystko z klasą. Nawet flopy

Vince Carter już lata temu utorował sobie a raczej wyskakał, wydunkował sobie drogę do miana Najlepszego Dunkera Ever. Oczywiście, że możesz mieć inne zdanie na ten temat. Oczywiście, że nie masz szans, żeby zmienić moje.
Vince zalicza niesamowitą jesień życia w NBA. Kojarzy mi się to trochę z filmową karierą Seana Connery’ego, który gdy był piękny i młody grywał Bonda i ogólnie był twardzielem a gdy stracił warunki fizyczne, zyskał na warsztacie aktorskim i klasie, co tylko dodało jego legendzie. Są gwiazdy (tu mówię o filmie), które nie potrafią pogodzić się z upływającym czasem i na siłę próbują desperacko go zatrzymać/oszukać. Connery z przystojnego, wysportowanego faceta stał się bardzo, ale to bardzo eleganckim staruszkiem z niesamowitą klasą, o której nawet boję się pisać.

Z Carterem jest podobnie. Już nie lata jak kiedyś ale za to gra tak inteligentnie, że gdyby dało się te jego wszystkie meczowe procesy myślowe wyjąć z jego głowy, to starczyłoby tego na pokonanie Deep Blue w szachy. Tak myślę, nie mam na to dowodów.
Gdyby tę dzisiejszą głowę Cartera zainstalować w tamto ciało….
Albo odwrotnie – gdyby dało się tamto ciało przetransferować do teraźniejszości… klękajcie narody!

W szóstym meczu serii Spurs-Mavs, V.C. zrobił coś czego w koszykówce nie cierpię. Flop to się nazywa.
Ogólnie flopy mnie irytują ale ten mnie rozbawił.
Jeśli to nie był flop, to chyba przeoczyłem moment w którym liga pozwoliła Kawhi Leonardowi grać z paralizatorem w dłoni…

http://nbcprobasketballtalk.files.wordpress.com/2013/01/vince-carter-motorcycle-celebration.jpg?w=320

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.