11. marca tego roku rodzice kupili buty mojemu 11-letnimu bratu w jednym ze sklepów popularnej sieci CCC.
Model tak zwany "do chodzenia". No to pochodził w nich brzdąc mniej więcej sześć miesięcy aż w końcu ni stąd ni zowąd buty pękły na podeszwie.
Firma daje dwa lata gwarancji na swoje produkty więc rodzice spakowali uszkodzony model i zanieśli go do sklepu, w którym był kupiony.
Reklamację przyjęto 18. września czyli sześć miesięcy i tydzień od daty zakupu. Wczoraj firma CCC poinformowała, że sprawa została rozpatrzona negatywnie.
Tak się akurat złożyło, że taty nie ma teraz w Polsce a ja jestem więc udałem się do tegoż sklepu po pisemną odmowę oraz zwrot uszkodzonych butów.
W treści odmowy czytamy:
Myślę, że nie ma sensu tego komentować bo to stek bzdur i partyjnej nowomowy pozbawionej sensu.
Ale żeby wybrać kilka perełek:
– "Wszelkie uszkodzenia są wynikiem naturalnego zużycia obuwia i nie wynikają z wadliwości materiałów zastosowanych w obuwiu."
Jak dla mnie to te pęknięcia wynikają właśnie z wadliwości materiałów. Podeszwy w tym przypadku.
– "To jest po prostu nierealne, aby obuwie użytkowane przez taki okres nie nosiło śladów zużycia." – No tak, śladów zużycia owszem ale chyba nie dwóch wielkich pęknięć. Chyba, że dla nich to jest normalne.
Druga część najlepsza.
Może się mylę ale chyba chodzi tu o to, że pan rzeczoznawca sugeruje a raczej domniemywa, że w dniu zakupu owych pęknięć na butach nie było (mistrz). A skoro tak, to odpowiedzialność za taki a nie inny stan rzeczy, jest po stronie konsumenta ponieważ minął magiczny okres sześciu miesięcy unormowany w prawie.
Pytam kierowniczki sklepu w jakich więc przypadkach można liczyć na pozytywne rozpatrzenie reklamacji skoro dają na buty dwa lata gwarancji. Buty mojego brata miały sześć miesięcy a użytkowane były zgodnie z ich przeznaczeniem.
Specjalista/rzeczoznawca uznał podobno, że takie pęknięcie nie zrobiło się za jednym razem, tylko był to proces który trwał jakiś czas a my jako świadomi konsumenci powinniśmy byli przynieść buty w początkowej fazie ich rozkładu. Aha…
Brzmi to dziwnie bo:
a) Tak się akurat składa, że owe pęknięcia powstały podczas jednego wyjścia właśnie i nie był to żaden proces, który trwał. To moim zdaniem najważniejszy argument w tej sprawie.
b) Nawet gdyby był to proces (choć w tym przypadku nie miał on miejsca), jak sugeruje znawca, to kto ogląda swoje buty po każdym ich używaniu? Ja nie. Wy tak?
c) Nie kupuje się butów po to, żeby trzymać je w pudełku by następnie w nienaruszonym stanie reklamować je w sklepie i dać sobie tym samym najlepszą możliwą szansę na pozytywne rozpatrzenie własnej sprawy. To jest bzdura. Jedna bzdura to kupowanie butów by ich nie nosić a druga bzdura to reklamować coś, co nie miało szansy się zepsuć.
Ale żadne filozofowanie między mną a kierowniczką nie miało większego sensu ponieważ oficjalną decyzję dostaliśmy już na piśmie.
Zapytałem więc o swoje prawa.
Kierowniczka powiedziała mi, że mamy dwie ścieżki.
1. Odwołanie od decyzji sklepu (pisemne) kierowane do tego konkretnego sklepu.
2. Wizyta u rzecznika praw konsumenta.
Mamy zamiar skorzystać z obu możliwości.
Nie chodzi o 79.99zł wydane za ten wadliwy model.
Chodzi o niebezpieczny trend, który obserwujemy w przypadku produktów marki CCC jak i podejścia firmy do reklamacji.
Być może rodzice dziś machnęliby ręką i kupili bratu nowe buty gdzie indziej.
Rzecz w tym, że już raz tak zrobili…
Mój drugi brat miał identyczny przypadek. Walił (razem z rodzicami) głową w biurokracyjny mur w gąszczu przepisów, regulacji, podań i odwołań aż w końcu dał za wygraną.
Dlatego właśnie rodzice postanowili tym razem tak łatwo się nie poddać.
Zobaczymy jak sprawa się rozwinie…
Tak wyglądają owe buty i ich pęknięcia: