Basket to tu, to tam…

Witajcie dobrzy ludzie!
Być może kogoś zaniepokoiła/zastanowiła moja nieobecność. Zapomniałem się pożegnać….
Jestem daleko, na wyprawie, która chodziła mi po głowie od ponad roku. W końcu się udało…
Poniżej kilka moich fotek, które potwierdzają że jeśli się chce to można… widzieć basket tam, gdzie inni go nie widzą. Ja widzę. Różnica czasu jest taka fajna, że wstaję sobie o 8 rano i mam na żywo NBA. Gorzej z Ligą Mistrzów, która wypadła o 2 w nocy. Nie będzie mnie do końca marca – w Polsce bo tu, teoretycznie, mogę być codziennie, ale praktycznie nie starcza mi czasu. Nawet i tu doba ma tylko 24 godziny.
Pozdrawiam gorąco, naprawdę (jest tu) gorąco…


Zaczęło się delikatnie – LBJ na plakacie, pewna znana wieża w tle (no akurat nie tu). A kilkanaście godzin później…. inny świat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.