Coco Gate

Zaczęło się od tego, że gracze Warriors, podczas jednego z ostatnich lotów, nagrali filmik i wrzucili go do sieci.

Ten filmik:
 

Nagranie jest podzielone na cztery 16-sekundowe fragmenty (jeden, trzy, cztery), na których Steph Curry i koledzy mają niezły ubaw.
Nie wszystkim się to jednak spodobało bo gracze Golden State nawiązują do tego oto kawałka:

Mimo, że ten młodzieniec przekonuje iż tam stole, to białe to tylko proszek do pieczenia, to my wiemy doskonale o co chodzi. Zresztą on sam w różnych fragmentach tegoż utworu sugeruje słuchaczom, że jednak o proszek do pieczenia może nie chodzić.
"36 that’s a kilo" – 36 uncji daje jeden kilogram.
"Need a brick, miss my free throw" – Może ta linijka sprawiła, że graczom NBA spodobał się ten kawałek?
Z koszykarskiego punktu widzenia nie ma co tłumaczyć – cegła, niecelny rzut. Proste.
Wspomniane 36 uncji czyli kilogram. Kilogramowe bloczki – tak najczęściej porcjuje się kokainę.
Odwołań i nawiązań to kokainy – jej dealowania, przygotowywania, odwołań do łamania prawa i tego typu rzeczy jest w tym kawałku dużo więcej.
Stąd też odgórne polecenie, żeby już nie kręcić tego typu materiałów.
Marreese Speights napisał na swoim twiterze : "We wish we could do the coco thing but they said we can’t nomore sorry!!!"

Z kolei Steph Curry wrzucił na swój Instagram zdjęcie, które zamyka sprawę…

http://www.ricekrispies.com/Content/img/products/detail_cocoa-krispies-cereal.jpg
Co ja o tym sądzę? Mnie to śmieszy. Młodzi chłopcy cieszą się, że grają najlepszy basket w lidze. Wygrali 18 z 20 meczów. W samolocie słuchają sobie czego chcą i robią co chcą. Chyba nikt nie oczekuje, że Jan Sebastian Bach będzie w takich momentach królował na głośnikach.
Nie mam dwunastu lat i nie pobiegnę na miasto szukać "czegoś białego" tylko dlatego, że zawodnicy NBA tak śpiewali.
Ogólnie to nigdy nie byłem podatny na wpływy z zewnątrz. Nawet gdy miałem 10-12 lat, to gwiazdy NBA były dla mnie wzorami do naśladowania tylko na poziomie grania w koszykówkę i niczego więcej. Od wszystkiego innego miałem rodziców.
Z jednej strony rozumiem troskę NBA bo jednak dziś liga ta jest globalnym przedsięwzięciem i w jej interesie jest być czystą i transparentną.
Z drugiej jednak strony temat za bardzo mnie śmieszy, żebym podchodził do niego poważnie. Dla mnie nie ma sprawy.

Poza tym pamiętajcie – 18:2 nie robi się z samego talentu, coachingu i zaangażowania. Drużyna potrzebuje do tego, za przeproszeniem, dobrej chemii 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.