Konkurs Shooting Stars przemilczmy. Powiedzmy tylko, że wygrała ekipa Chrisa Bosha, starego wyjadacza tych zawodów. Razem z nim w drużynie walczyli Dominique Wilkins i Swin Cash.
Odnotujmy, że Skills Challenge wygrała para Trey Burk i Damian Lillard, która z czasem 42.5sek. pokonała o zaledwie 0.003sek. 0.1sek ekipę złożoną z dwóch debiutantów – Michaela Cartera-Williamsa i Victora Oladipo. Konkurs był dość ciekawy jak na swoją formę.
Najlepszym strzelcem dystansowym okazał się być Marco Belinelli z San Antonio Spurs. Włoch potrzebował dogrywki, żeby wygrać. W niej zmierzył się z Bradley’em Bealem z Wizards.
W rundzie eliminacyjnej Belinelli zdobył 19 punktów (tyle samo w II rundzie oraz 24 w dogrywce). Jeden mniej (18) miał Lillard. Steph Curry i Kevin Love zdobyli po 16 punktów.
W grupie Wschodu pierwszą rundę zdecydowanie wygrał Beal (21). Kyrie Irving, mistrz sprzed roku miał 16 punktów, 15 Aarron Afflalo. Joe Johnson, którego typowałem na zwycięzcę konkursu, zaliczył blamaż w postaci ledwie 11 punktów. J.J. rzucał powoli i nieskutecznie. Wyglądał jakby pierwszy raz w życiu podchodził do zadania. Gdy skończył mu się czas, w stojaku były jeszcze trzy piłki. Ostatni tak słaby występ w tym konkursie miał Sam Perkins (8) w 1997 roku Kevin Durant w 2011 roku (6).
Nie podobała mi się delikatna (acz znacząca) zmiana polegająca na tym, że jedna ze stacji złożona była z samych "Money Balls". Każdy zawodnik sam wybierał sobie tęże stację. Może i dodaje to trochę kolorytu do zawodów ale moim zdaniem jest koloryt niepotrzebny. Rzucanie za trzy punkty niesie ze sobą taki a nie inny poziom emocji. Jeśli zaczną się eksperymenty, może to pójść w złe rejony. If ain’t broke don’t fix it…
I na koniec coś, na co zawsze czekamy a przez ostatnie lata chodzimy spać wk..wieni, z uczuciem jakby ktoś nas oszukał i okradł z kilku godzin snu.
Niestety tak samo było i teraz. O tym, że uczestnicy będą podzieleni na drużyny, wiedzieliśmy od dawna. Ale co to za straszliwy twór, przekonaliśmy się dopiero w trakcie zawodów.
Nowa formuła Konkursu Wsadów to całkowity niewypał, bardzo chybiony pomysł. Ktoś w zamyśle chciał poprawić atrakcyjność konkursu a wyszło dokładnie odwrotnie.
Nowość stanowiła pierwsza, 90-sekundowa runda zwana rundą freestyle’ową.
Zawodnicy występowali razem, bez przerwy. Zaczęli ci ze Wschodu. Wall, Ross i George wykonali kilka fajnych dunków ale pod presją czasu, w ferworze walki, z narastającym zmęczeniem wszystko to gdzieś się rozmyło. Ekipa Zachodu całkowicie pogubiła się w tej nowej koncepcji choć też zapisała swoim koncie kilka zdrowych, telewizyjnych wsadów.
W drugiej rundzie było znacznie lepiej… bo inaczej być nie mogło. Lidze po raz pierwszy od 1988 roku czyli do czasów Jordana i Wilkinsa udało się namówić do udziału w konkursie trzech zawodników formatu All-Star. Zresztą cała zaproszona szóstka to świetni dunkerzy. Szkoda, że NBA nie pozwoliła im na zaprezentowania swoich prawdziwych umiejętności.
Niezłe wsady Walla, Rossa i George’a a także Lillarda i McLemore’a wcale nie ratują odbioru przekazu. Są jedynie dowodem na to, że liga miała w tym roku potencjał na to, żeby Dunk Contest wrócił na swoje miejsce czyli na miejsce jednego z najważniejszych i najciekawszych wydarzeń Weekendu Gwiazd. Powiedzieć niedosyt, to powiedzieć za mało.
Na szczęście kilka wsadów sprawiło, że nie mówimy teraz o kompromitacji a tylko o nieudanym eksperymencie przy majstrowaniu z regułami. Miejmy nadzieję, że Adam Silver to inteligentny człowiek i wyciągnie wnioski na przyszłość z tego, co wczoraj zobaczył.
Konkurs został "wykastrowany". Zamiast zdrowej rywalizacji, mieliśmy coś na kształt cyrkowego pokazu. Jak skupić się na poszczególnych wsadach, jak to oceniać? Czy dwa wsady za 25 punktów są równe jednemu za 50? To nie mogło się udać.
Recepta na uzdrowienie konkursu jest bardzo prosta – Zaprosić sześciu zdrowych facetów, którzy potrafią i chcą dunkować. Najlepiej, żeby kilku z nich miało nominację do niedzielnego Meczu Gwiazd. Potem obsadzić skład sędziowski ludźmi, którzy na wsadach się znają i nie są tylko teoretykami w tej materii. Na koniec odebrać fanom możliwość głosowania na zwycięzcę. To jest takie proste.
Paradoksalnie, wsady z wczorajszego konkursu się bronią i bronić się będą. Bo trzeba to podkreślić jeszcze raz – w imprezie wzięli udział świetni dunkerzy, którzy wykonali dobrą pracę. Niestety formuła zawodów nie pozwoliła nam w pełni to odebrać i na żywo docenić.
Doceniamy teraz, kiedy NBA.TV wypuszcza materiał HD, ładnie zmontowany, w zwolnionym tempie. Musztarda po obiedzie.
John Wall, inspirację do swojego ostatniego wsadu zaczerpnął z poniższego filmu. 27 wsadów, których do wczoraj nie widzieliśmy w Konkursie NBA. Ktoś wysłał Wallowi link YT. On wybrał jeden, który wydawał mu się widowiskowy.