Czapkę śliwek za Amar’e…

Żeby opisać sytuację Amar’e Stodemire’a w Phoenix nie potrzeba wyszukanych przykładów i przenośni. Wystarczy powiedzieć wprost – Suns przestali uważać "Hell Boya" za gracza wartego maksymalnej umowy i chcą wszelkimi siłami zrobić z tym coś rozsądnego. Problem polega na tym, że zdanie zarządu klubu z Arizony zdają się podzielać menadżerowie pozostałych drużyn ligi mniej lub bardziej zainteresowani usługami skrzydłowego z Cypress Creek.
Kiedy fiaskiem zakończyły się rozmowy na temat przedłużenia aktualnej, obowiązującej do końca sezonu 2010/2011 (przy wykorzystaniu opcji gracza) umowy Amare i jego agent zaczęli mocno rozważać pozostanie pod kontraktem do końca przyszłego sezonu. A jest o czym myśleć. Jeśli zdecydują się bowiem wejść na rynek wolnych graczy już za kilka miesięcy, kładą na stole $17,7 mln gwarantowane na przyszły sezon. To duże pieniądze w dobie kryzysu, to duże pieniądze mając na uwadze, że w kolejce po tłustą umowę już ustawieni są LeBron James, Chris Bosh, Dwyane Wade i grubo ponad setka innych graczy.

Stoudemire nadal jest jednym z najważniejszych ogniw ofensywy Suns, jest graczem formatu All-Star, nieprzeciętnym talentem ale w oczach wielu nie jest tym zawodnikiem, którego widziano w nim oczyma wyobraźni kilka sezonów temu.
Przede wszystkim nie jest tytanem zdrowia. Gra obecnie swój ósmy sezon w NBA a tylko 2 razy udało mu się wystąpić we wszystkich 82 meczach sezonu regularnego. Ma za sobą operacje obu kolan w tym jedną bardzo poważną, ma za sobą skomplikowaną operację oka, która przez moment pod znakiem zapytania postawiła jego dalszą zawodową karierę.
Jest ogromna dysproporcja między Amar’e atakującym i broniącym. W ataku potrafi niemal wszystko łącznie z rzutami z dystansu i całym arsenałem podkoszowych zagrań. Z kolei w obronie nie jest gwarancją ani zbiórek ani bloków. Jego średnia zebranych z tablic piłek nigdy nie była wyższa niż 9,6 i tylko raz blokował średnio więcej niż 2 rzuty na mecz.
Wszystko to sprawia, że kluby wstępnie zainteresowane "dealem" z Phoenix póki co boją się zagrać w otwarte karty. O ile kwestie czysto sportowe to sprawa drugiego planu o tyle fakt, że najprawdopodobniej Amare nie stanie się wolnym agentem tego lata są powodem średnio atrakcyjnych ofert napływających do Arizony. Żaden klub nie chce wiązać sobie już teraz rąk umową wygasającą dopiero za rok i pozbawić się roli znaczącego gracza w walce o wielkie nazwiska nadchodzącego lata.
Amar’e doskonale rozumie złożoność sytuacji i coraz głośniej mówi o "wróblu w garści" w tym przypadku wartym niespełna $18 mln.
Ten właśnie "bagaż" jaki Stoudemire wniesie do nowego klubu może z jednej strony odstraszać potencjalnych pracodawców a z drugiej być "spadochronem" na przyszły sezon i ewentualną przynętą w postaci wygasającej umowy dla szukających oszczędności klubów.
Wie o tym Steve Kerr dlatego nie szuka na siłę wymiany. Wie doskonale, że kiedy Bron, D-Wade i CB4 zwiążą się kontraktami, kiedy emocje słynnego lata 2010 opadną karuzela wzmocnień i oszczędności ruszy na nowo. A wtedy on z kończącym się kontraktem zawodnika formatu All-Star stanie się liczącym się graczem na rynku transferowym.
Witajcie w świecie NBA gdzie wszystko płynie, gdzie finansowe decyzje są przemyślane i dalekowzroczne, gdzie gwiazdy gasną i zapalają się na nową w innym układzie gwiazd.


——————————————————————————

Zimowe czapki Nike North Carolina. Sprawdź

Dodaj mój blog do znajomych na Naszej Klasie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.