Lubicie teorie spiskowe? Pogadajmy o drafcie. W ostatnim piętnastoleciu, tylko cztery razy zdarzyło się, żeby drużyna z najgorszym bilansem wybierała w drafcie jako pierwsza. W 34-letniej historii istnienia loterii, było kilka wyjątkowo interesujących przypadków, które dały grunt pod spiskową teorię, według której władze ligi czasem „pomagają” historii i grają jedynego sprawiedliwego wśród 30 właścicieli klubów i jak Robin Hood wyciągają dłoń do tych, którzy w danym momencie tej pomocy potrzebują. Jaka jest prawda? Tego nie jesteśmy w stanie sprawdzić. NBA jest ligą narracji, kontrowersyjnych i często skrajnych opinii. Historie bywają opowiadane tak, żeby brzmiały sensacyjnie i śmierdziały spiskiem. Poniżej przypominam najbardziej interesujące historie na przestrzeni lat.
Draft 1985. Od tego wszystko się zaczęło. Wcześniej o tym, kto wybierał w drafcie pierwszy decydował… rzut monetą (!) między dwiema najgorszymi ekipami obu konferencji. Loteria draftu była więc powiewem innowacyjności, nowoczesności, przyszłości. Emocji dodawał fakt, że nagrodą dla zwycięzcy miał być Patrick Ewing, podkoszowy z uniwersytetu Georgetown, który według obserwatorów miał ciało i talent na bycie elitarnym graczem NBA. Liga w tamtych czasach borykała się masą problemów wizerunkowych i ekonomicznych. Mimo obecności Larry’ego Birda i Magica Johnsona oraz młodego Michaela Jordana, który miał za sobą debiutancki sezon, cały czas brakowało wyrazistych gwiazd, które mogłyby marketingowo dźwignąć NBA. Wielka gwiazda w wielkim mieście brzmiało jak dobry plan. Problem polegał tylko na tym, żeby Ewing trafił do Nowego Jorku, a nie na przykład do rolniczej Indiany, czy prowincjonalnego Sacramento. Na załączonym filmie widać, że koperta, w której znalazło się logo Knicks, jest zagięta w jednym z rogów. Plotka głosi, że dodatkowo, koperta ta była schłodzona, tak żeby nie mieć wątpliwości z odróżnieniem jej od innych po dotyku. Kilka dni temu sam Ewing, w jednym z przeddraftowych wywiadów, żartował (?) na temat zimnej koperty.
Draft 1993 – Orlando Magic wybierają Chrisa Webbera i wymieniają go na Penny’ego Hardaway’a. W 1992 roku jedynką draftu był Shaq O’Neal. Magic z pośmiewiska ligi na ledwie 21 wygranych, stali się drużyną, która do ostatniego meczu sezonu biła się o play-offy. Bilans 41:41 dał im dziewiąte miejsce na Wschodzie. Z identycznym bilansem do ósemki załapali się Pacers, dzięki lepszym wynikom w bezpośrednich starciach. Magic mieli…1.5%(!) szans na wygranie loterii. Plotka głosi, że dwie „jedynki” w dwóch kolejnych naborach do ligi miały być obietnicą Davida Sterna dla rodziny DeVos, która odkupiła klub we wrześniu 1991 roku.
Draft 2008 – Chicago Bulls wybierają Derricka Rose’a. Bulls skończyli sezon 2007-2008 z bilansem 33:49 i w zasadzie prawie do samego końca walczyli o awans do play-offs. Będący na ósmym miejscu Hawks zanotowali bilans 37:45 było więc naprawdę blisko. Aż siedem ekip zaliczyło gorsze rozgrywki od Bulls. Drużna z Chicago miała tylko 1.7% szans na wygranie loterii. A jednak się udało. Do Wietrznego Miasta trafił Derrick Rose – chłopak z Chicago, przyszła wielka gwiazda NBA. Dokładnie 10 lat wcześniej Bulls z Michaelem Jordanem w składzie zdobyli swój szósty i ostatni tytuł.
Draft 2011 – Cleveland Cavaliers wybierają Kyrie Irvinga. Rok wcześniej LeBron James, w programie na żywo, ogłasza, że przenosi swoje talenty do Miami. Rozgoryczony Dan Gilbert, właściciel Cavs pisze słynny otwarty list. Cavs z najlepszej drużyny stają się jedną z najgorszych. W sezonie 2010-2011 wygrywają tylko 19 meczów. W trakcie rozgrywek pozyskują Barona Davisa z Clippers razem z wyborem w drafcie. Ten element wymiany, parę miesięcy później staje się kluczowy podczas naboru. Mimo, że Clippers byli ósmą od końca ekipą, to ich pick był tym, który zamienił się w „jedynkę” draftu. Wybór Cavs był czwarty i został zamieniony na Tristana Thompsona. Żeby ta historia była podszyta spiskiem, na losowanie, jako przedstawiciel Cavs przyjeżdża Nick Gilbert, 15-letni syn Dana Gilberta, chory na rzadką chorobę zwaną nerwiakowłókniakowatością. Nick przynosi szczęście klubowi i swojemu tacie, który przez cały rok przeklinał LeBrona.
Draft 2012 – New Orleans Hornets wybierają Anthony’ego Davisa. W grudniu 2010 roku NBA odkupiła klub od George’a Shinna, który borykał się z problemami finansowymi. Przez niespełna dwa lata to liga sprawowała władzę nad Hornets. David Stern długo szukał dobrego i pewnego właściciela dla Szerszeni. W końcu, w kwietniu 2012 roku sprzedał ich Tomowi Bensonowi. Ten zgodził się kupić organizację w trudnej sytuacji i obiecał Sternowi, że nie przeniesie jej do innego miasta. Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że dostał obietnicę pierwszego wyboru w drafcie. Trzeba też pamiętać, że kilka miesięcy wcześniej, Stern, jako organ decyzyjny Hornets, nie jako komisarz NBA, zablokował wymianę Chrisa Paula do Lakers uznając ja za zbyt słabą z punktu widzenia Nowego Orleanu, po czym zgodził się na transfer do Clippers za Ericka Gordona i przysłowiową czapkę gruszek. Hornets wygrali w sezonie 21 meczów, mieli 13% szans na wygranie draftu. Trzy razy mniej meczów wygrali Charlotte Bobcats, którzy przystępowali do loterii z 25% szans.
Draft 2014 – Cleveland Cavaliers wybierają Andrew Wigginsa. Był to ich trzeci wygrany draft na przestrzeni czterech lat! Pojawiła się szansa na to, żeby LeBron James wrócił do Cleveland. Żeby to się stało, Cavs musieli dodać talentu. Drużyna zdołała już podnieść się po odejściu Brona. Z najsłabszej drużyny NBA, stali się średniakiem, który na słabym Wschodzie walczył o play-offy. 33 wygrane dały im dziesiąte miejsce oraz 1.7% szans na wygranie loterii. Wystarczyło! Wybrano Andrew Wigginsa, który następnie został wymieniony za Kevina Love’a z Minnesoty. Z nim w składzie Cavs dwa lata później sięgnęli po mistrzowski tytuł.
Draft 2016 – 76er wybierają Benna Simmonsa. Dukembe Mutombo pogratulował 76ers na Twitterze z okazji wygrania loterii draftu…kilka godzin przez losowaniem, które faktycznie wygrał klub z Filadelfii.
Draft 2019 – New Orleans Pelicans wybierają… Pelikany miały tylko 6% szans na wygranie loterii. Było aż siedem gorszych ekip, w tym Knicks, Cavs i Suns, którzy ostatecznie wybierać będą z numerami trzecim, piątym i szóstym. To te trzy drużyny miały największe procentowo szanse (14) na wylosowanie jedynki. Historia nieco przypomina tę z 2012 roku i rzecz jasna dotyczy tej samej organizacji. Transferowe dramaty zakończone odejściem Chrisa Paula, zablokowany deal do Lakers, Anthony Davis w drafcie na otarcie łez. Siedem lat później transferowe dramaty związane z, póki co, nieudanym transferem Anthony’ego Davisa. Ale AD w końcu dopnie swego i opuści Nowy Orlean. Klub, na osłodę, będzie cieszyć się najprawdopodobniej Zionem Williamsonem. Ciekawe, prawda?
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet. Opublikowany został tam kilkanaście dni temu.