Dzień dobry. “To jest ten segment polskojęzycznego internetu o NBA, którego najbardziej pożądasz.” – Pierwszy raz w tej części cyberprzestrzeni. Czołem Unibet! Poza tym nie zmienia się nic. Na warsztat bierzemy drugą rundę play-offs . Dziś Śliwki.
– Kawhi Leonard. 34.7 punktu (54% z gry), 9.9 zbiórki, 4 asysty oraz 1.3 przechwytu za całą serię. Wielki mecz otwarcia rywalizacji z 76ers (45/11) i jeszcze większy mecz jej zamknięcia – 41 punktów, w tym dwa ostatnie na miarę awansu. Te dwa ostatnie punkty! Ten ostatni rzut! Nie wiem, co zrobi latem Kawhi, być może on sam jeszcze tego nie wie. Ale co by się nie wydarzyło, ten rzut, ta akcja, ta historia, to była największa rzecz w historii organizacji Toronto Raptors. Nie sądzę, żebym przesadzał. Wiem, że nie przesadzam. Nie zrobił czegoś takiego ani Carter, ani Bosh, ani DeRozan, ani Lowry. Ten rzut…ten rzut…ten rzut. Ja nie wiem, wiesz? Tego typu jumper, możesz sobie odtworzyć. Bez większych problemów, jeśli grasz w kosza. Ale jeśli chodzi o „t-e-n” rzut. Tego to już nie odtworzysz. 18 lat temu, podobny rzut, z podobnego kąta, spudłował Vince. Też w drugiej rundzie, też w game 7, też przeciwko 76ers. Ta piłka odbijała się od obręczy przez 18 lat. W końcu wpadła. Coś nieprawdopodobnego. To już jest zapisane w historii NBA. To już jest jeden z najlepszych game winnerów w historii play-offs. Ten mecz mógł przebiec według bardzo raptorsowego scenariusza. Chyba wiesz, co mam na myśli? Wszystko ładnie, pięknie, a na koniec ktoś po końcowym gwizdku wytrząsa kupę z bielizny. Ktoś po stronie Toronto, rzecz jasna. „You, see? He’s just a man.” – Kawhi był zajechany w drugiej połowie tego meczu. Nogi nie niosły go, aż tak mocno, jak zawsze. Po jego spudłowanym rzucie wolnym na 10 sekund przed końcem, rzucie, który mógł dać Raps trzy punkty przewagi, Jimmy Butler dał 76ers remis na cztery sekundy przed końcem meczu. Fani Toronto mogli sobie pomyśleć „oho, my to już znamy”. Ale nie tym razem. Is it dagger? Sure it is!
Ale zanim zobaczyliśmy game 7, były wcześniejsze starcia, w których Leonard był wielki. Miało się wrażenie, że nie może spudłować, że może punktować, kiedy tylko chce. Jego wielka trójka w końcówce, w arcyważnym meczu nr 4. Mogło być 3:1 dla Filadelfii.
Fakt: Michael Jordan pozostaje więc jedynym, który za serię potrafił wywindować średnie do +35 punktów i +60% skuteczności z gry. LeBron nigdy tego nie zrobił. Kobe nigdy tego nie zrobił. KD nigdy tego nie zrobił. Kawhi był na dobrej drodze przez cztery mecze tej serii. Zabrakło niewiele.
Ta akcja przypomniała mi rzut Kawhi’ego z marca, na wygraną w meczu z Blazers. Oglądałem ten mecz na żywo w Toronto. TUTAJ relacja, a poniżej akcja.
– CJ McCollum. Był fantastyczny w serii z Nuggets. To był najlepszy basket w jego sześcioletniej karierze. Kiedyś mówiłem i pisałem, że Blazers mają backcourt na miarę bicia się o mistrzostwo NBA. To na innych pozycjach potrzebują wzmocnień. Tak grający McCollum, to jest elita liga. On w tej serii był tak dobry, jak dobre są jego podcasty. 26.4 punktu, 6 zbiórek, 3 asysty i tylko 1.3 straty w każdym meczu. Wielkie rzuty w starciu siódmym, świetny blok z pomocy na Murray’u. Dużo wielkich rzeczy. CJ zbiera owoce ciężkiej pracy nad techniką użytkową oraz nad przemodelowaniem własnego ciała.
– Giannis. Są drużyny, które mają ludzi i systemy defensywne, żeby spowalniać Giannisa. Nie jest tego wiele. Ale na przykład Celtics są taką ekipą. Po pierwszym meczu serii z Bostonem, mogło się zdawać, że Celtowie mają kryptonit na Supermena. Nie, nie mają. Nikt nie ma. W kolejnych czterech starciach, gracze Bucks pod wodzą swojego lidera przejechali się po rywalu. Antetokounmpo notował w tych spotkaniach po 30 punktów, 12 zbiórek, 6 asyst, 1.8 bloku oraz 1.8 przechwytu.
– Nikola Jokic. 27 punktów, prawie 14 zbiórek, 7.7 asysty, 1 blok i 1 przechwyt to jego średnie za serię z Blazers. Sześć meczów z double-double, dwa z nich z triple-double. Jokic gra w szachy na boisku, Westbrook w warcaby, pionkami do szachów. Śmieszy mnie, jak amerykańskie media drżą o jego atletyzm, a raczej jego brak. Będzie o tym szerzej w Robaczywkach. Jest gruby? Tak, bo zjadł wszystkich centrów obecnej NBA.
– Jamal Murray. 22-letni Kanadyjczyk rósł w tych play-offach. Po wakacjach wróci mocniejszy, lepszy. 23.6 punktu, 6 zbiórek, 5.3 asysty i tylko 1.3 straty. Trzeba to podkreślić. To jeden z dowodów na jego boiskową inteligencję. Jeden z kilku. W dwóch meczach nie stracił piłki ani razu. W trzech innych zrobił to tylko po jednym razie. Dużo widzi, dużo rozumie. Świetnie reaguje na to, co daje mu obrona rywali, jak jest kryty. Czyta ją, by następnie atakować w sposób, jakiego oni się nie spodziewają. Będą z niego ludzie. Jego współpraca z Jokicem, to jest coś.
– Paul Millsap. 34-latek zdominował wszystkich podkoszowych, których Blazers na niego wystawiali. Od jednych był szybszy, od innych silniejszy, od jeszcze innych inteligentniejszy. Tradycyjnie, jak to u niego, statystyki nie do końca oddały to, jak grał i co znaczył dla swojej drużyny. Ostrzyłem sobie zęby na jego match up z KD i/lub Draymondem Greenem. Za serię z Blazers 17.4 punktu, 8.7 zbiórki, 1.9 bloku, 1.4 przechwytu oraz 1.1 asysty. Przed Millsapem bardzo ciekawe lato. Jego los leży w rękach Nuggets. To od nich zależy, czy podejmą opcję w jego kontrakcie wartą aż $30 mln. Sam nie wiem, to dużo pieniędzy.
– Khris Middleton. Za cicho. Jest za cicho. Nadal za mało rozmawiamy o jego grze. Jestem bardzo ciekaw jego wolnej agentury, bo z jednej strony uważam, że nie jest wart ani pieniędzy, ani roli lidera jakiejś drużyny, ale z drugiej strony, może być Twoją drugą opcją w ekipie walczącej o tytuł. Ale hej no! O czym my tu rozmawiamy!? Przecież to się dzieje! Middleton jest drugą opcją drużyny, która ma wszystko, by zdobyć tytuł w tym roku. Najcichsze 19 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst i 1 przechwyt w lidze. Nie zapominajmy też o jego obronie.
– Draymond Green. Chwaliłem go za pierwszą rundę. W drugiej był jeszcze lepszy. 13 punktów, 10 zbiórek, 8 asyst 1 przechwyt za serię. Silnik tej drużyny,
– Kyle Lowry. Żeby docenić jego serce, poświęcenie, pracę na boisku musisz zobaczyć go w grze. Pod żadnym pozorem nie patrz mu w statystyki. To posiadanie na switchu, kiedy ustał samemu Embiidowi w końcówce siódmego meczu! Esencja tego kim jest Lowry. Nie zdobędziesz z nim tytułu, jako drugą opcją. Wszyscy to wiemy. Ale nie patrzmy już tak na niego. To inny typ gracza.
– Zadaniowcy Blazers. Harkless, Aminu, Collins, Curry i oczywiście Hood. Lubię ich energię.
– Zadaniowcy Bucks. Mirotic, Connaughton, Ilyasova, Hill. Małe tryby sprawnie działającej maszyny.
– Seria Blazers-Nuggets. Śliwka dla całej tej serii. Mieliśmy w niej wszystko. Przełamania obcego parkietu, wielkie powroty, rzuty na miarę wygranych meczów, indywidualne popisy, zaawansowane schematy. Niektóre starcia stały pod znakiem szalonego ataku, inne przeciwnie, były wolniejsze, było trudno o pozycje do rzutów. To była dobra wizytówka tegorocznych play-offów.
– Klay i Steph. Szósty mecz serii z Rockets, to był ich mały przypominacz. Zaczął Klay, skończył Steph. Obaj zagrali za 27 i 33 punkty. Przypomnieli nam, że razem z Greenem, a bez KD, ci Warriors to cały czas jest główny faworyt do tytułu.
– P.J. Tucker. Strzeleckie popisy KD trochę przykrywają to, jak fantastycznym defensorem jest Tucker. Nie zapominajcie o tym. W NBA się broni, ale jeszcze lepiej się atakuje. Widzisz mecz 122:117 i myślisz „patrz Jacek, jak oni tam w NBA nie bronią.” Błąd. Zobacz sobie cały mecz, skup się na tym ile gracze wkładają energii w obronę. Ciężko to zobaczyć, bo atak jest jeszcze lepszy. Jesteś tam z ręką, nie dałeś się minąć, a rzut i tak wpada. Jako obrońca, nic więcej nie jesteś w stanie zrobić.
– James Ennis. Patrzyłem na niego w serii z Raps i zastanawiałem się jak bardzo tęsknią za nim Rockets, jak bardzo by się u nich przydał w serii z Warriors. Zagrał w Houston 40 meczów w tym sezonie. Potem, dość niespodziewanie, został wytransferowany do 76ers. Dużo energii z ławki na obu końcach parkietu. W pierwszych trzech-czterech meczach był uciążliwy dla Raptors.
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet. Opublikowany został tam kilkanaście dni temu.