Wreszcie sie pojawil na parkiecie. Zagral tak jak fani Blazers, trenerzy i koledzy z zespolu oczekuja – dominowal. Dominowal i to jak, a warto wspomniec, ze nie gral rok, nie jest w formie, nie ma jeszcze kondycji. Co bedzie jak wszystko wroci? Moze to co przewiduje od ladnych paru miesiecy?
Po meczu powiedzieli:
Brendan Roy: "Nasz big fella to jest bestia!"
Coach McMillan: "Podwajali go. Widać było, że czują przed min respekt."
Pan Oden sam o sobie: "Fajnie było zagrać wreszcie przeciwko komuś kto na co dzień nie jest twoim kolegą z zespołu."
To mi sie w nim podoba – Mimo wielkich oczekiwan, mimo ogromnego zainteresowania fanow, mimo statusu gwiazdy jeszcze przed zagraniem chocby jednego meczu Greg to mily, normalny, twardo stapajacy po ziemi chlopak z duzym poczuciem humoru.