Jeśli gracie w koszykówkę, to pewnie zgodzicie się że floperzy nie są lubiani i często powodują skok ciśnienia (jeśli tylko oglądacie, to też wiecie o co chodzi). Goście, którzy przy najmniejszym kontakcie szukają okazji, żeby teatralnie upaść, potrząsnąć głową, ramionami i nabrać sędziego (co w zasadzie takie trudne nie jest) nie mają mojego szacunku. Jeśli są przy tym dobrymi koszykarzami to trochę się to wyrównuje i rozmywa jak w przypadku Navarro, którego cenię za genialną rękę do rzutu ale nie znoszę za szukanie okazji do złapania faulu.
Jeśli jednak są słabi a ich jedynym atutem jest flop (przez niektórych nie wiedzieć czemu uważany za jedną z cnót dobrego obrońcy) to ja takich graczy nie uznaję – Anderson Varejao przewodzi tej grupie. Irytują mnie te wszystkie "przyruchy", żeby podkreślić że kontakt był i trzeba zagwizdać faul. Nie, nie trzeba bowiem nie każdy kontakt jest faulem.
Batum zrobił to, co ty nieraz chciałeś zrobić grając przeciwko tego typu graczom lub wkurzałeś się przed telewizorem, kiedy Andy płakał do sędziów na przykład po tym. W pewnym momencie kropla przepełnia czarę goryczy…
"I wanted to give him a good reason to flop"… no i dał.
I dobrze zrobił. To jest pytanie czy chcesz oglądać twardych facetów grających w kosza czy cwaniaków "szukających fauli".
Później przeprosił. Też dobrze.
"Apologize for my stupid act at the end. I showed a bad image of France and myself. Congrats to team Spain."
Koniec tematu… Are you nuts?