Iblacka i awans. Mów mi Gary…

To był dziwny ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu mecz. Nuggets nie zamierzali niczego OKC dać i do ostatnich sekund walczyli o wygraną – i mieli na nią cały czas szanse. Pisząc dziwny mam na myśli ogromne dysproporcje w kilku elementach gry przy jednoczesnym wyniku punktowym w okolicach remisu. Praktycznie przez cały mecz Thunder byli 'zimni’ trafiając średnio 1 na 3 rzuty z gry. Goście z kolei trafiali co drugi ale rzadko dostawali się na linię rzutów osobistych więc to co wypracowali na skuteczności z gry, tracili na linii (w całym meczu gospodarze oddali i trafili dokładnie 2 razy więcej rzutów osobistych 17/21 do 34/42). Ale jak powiedział kiedyś Brent Barry (tak, ten którego żonę Tony Parker <tak>) statystyki są jak bikini – są ładne, fajnie się je ogląda ale nie powiedzą ci całej prawdy.
Tak było i w tym meczu. Thunder wygrali 'deskę’ 51:38 (w ataku 16:4), w bloku aż 14:3 ale i tak mecz sprowadził się do jednego, ostatniego posiadania, jednej akcji, która równie dobrze mogła zakończyć się po myśli gości z Kolorado.
Głównym aktorem meczu a przede wszystkim końcówki ostatniej kwarty był nie kto inny jak K.D. aka Mr America.
Na 4:15 przed końcem meczu, po rzutach wolnych Afflalo zrobiło się 91:82 dla Nuggets a w powietrzu ciężko było wyczuć, czy gospodarze mają jeszcze coś do zaproponowania. Do tej pory za dużo pudłowali, za łatwo pozwalali na penetracje, słowem nie wyglądali dobrze tego wieczoru.
Ale nie po to ma się w składzie gwiazdy, żeby z nich nie korzystać. Następny fragment meczu czyli ostatnie 3 minuty z kawałkiem Thunder wygrali 18:9 z czego aż 14 należało do Duranta. 41 punktów, profesorska końcówka. Jeśli chcecie pokazać młodszemu bratu/siostrze co znaczy brać na siebie ciężar gry, to włączcie ostatnie 4 minuty tego meczu. Kevin na przykładach pokazuje definicję tego zwrotu w czystej postaci.
Ale jeśli Durantula to aktor pierwszego planu to Oskar za rolę drugoplanową należy się Serge’owi Ibace. 8 zbiórek, 2 przechwyty i aż 9 bloków w tym kluczowa 'czapa’ na Nene na 35 sekund przed końcem przy stanie 98:97 dla OKC. 20 sekund później K.D. postawił kropkę na 'I’ po dość kontrowersyjnej akcji. Piłka wprowadzona z linii bocznej na wysokości środka parkietu trafiła do Duranta, który stanął na linii środkowej. Sędzia (bodaj) Bill Spooner zagwizdał backcourt violation czyli błąd połowy ale momentalnie podbiegł do niego Scott Foster i po chwili konsultacji decyzję zmieniono i kluczowa dla meczu i serii piłka wróciła w ręce gospodarzy. Czy słusznie? Moim zdaniem tak. W przeciwieństwie do przepisów FIBA w NBA po time-oucie wprowadzaną piłkę z pola ataku można zagrać na własne pole obrony a skoro tak, to K.D. nie tylko mógł stanąć na linii środkowej ale wbiec na bronioną połowę.
K.D. i koledzy okładają kolana lodem, piją gatorade i spokojnie czekają co zrobią Grizzlies i Spurs.

 

Obejrzałem połowę IV kwarty i dogrywkę meczu nr 5 i powiedzieć muszę, że… nic nie wiem. Wczoraj rozmawialiśmy z kolegą, że jeśli Spurs przetrwają ten mecz to pojadą do Memphis i wygrają szóste starcie a zarzynanie niedźwiedzia zakończy się w Teksasie. Dziś już nie jestem tego taki pewny bo co tu dużo mówić Grizzlies grają po prostu dobrze. Ten mecz też polecam jako przykład, że Spurs można uznać za pokonanych kiedy zabrzmi końcowa syrena a przeciwnik będzie miał przynajmniej 1 punkt więcej niż oni. Manu Gino i koledzy po mistrzowsku wywinęli się z widelca ale od mistrzowskiej formy są dalecy. Czy to łokcie, kolana czy kostki to jest nieistotne. Na tym etapie sezonu każdego coś boli a kontuzje to element tej gry.
Tegoroczne play-offy już od początku zawiesiły wysoko poprzeczkę a może być tylko lepiej. Seria Heat – Celtic już za pasem czyli przynajmniej 4 prezenty pod choinkę bez choinki i śniegu.

Gary Neal to żywy przykład na to, że czasem warto dać szansę człowiekowi znikąd. Kredyt zaufania szybko może być podwójnie spłacony. I nie mówię tylko o NBA, tylko o sporcie …tylko tak w ogóle.
A tak poza tym to… I love this game. Jeśli nie podobały Wam się mecze minionej nocy to zgłoście się do Ron Rona, on będzie wiedział gdzie Was pokierować 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.