Joel Embiid nie wróci do gry w tym sezonie. Badanie rezonansem magnetycznym wykazało, że środkowy 76ers ma uszkodzoną łąkotkę lewego kolana w stopniu rozleglejszym, niż początkowo sądzono.
22-latek ostatni raz na parkiecie wystąpił 27 stycznia w meczu z Houston Rockets. Od tamtej pory borykał się z bólem oraz większą lub mniejszą opuchlizną lewego kolana.
Klub wiedział, że ich młody lider ma lekko uszkodzoną łąkotkę. Najnowsze badanie pokazało jednak, że uszkodzenie jest nieco większe, niż zakładano. Embiid zmagał się też ze stłuczeniem kości w obrębie lewego kolana. Ten uraz, podobno, dobrze reaguje na odpoczynek.
Lekarze 76ers, na razie, nie zdecydowali jaką formę leczenia zastosują. Klub ma na uwadze młody wiek swojego zawodnika, oraz pokładane w nim nadzieje.
Joel Embiid był trzecim numerem draftu 2014 roku. Przez problemy z prawą stopą i dwiema operacjami z tym związanymi, stracił dwa pierwsze lata w NBA.
W tych rozgrywkach zagrał tylko w 31 meczach. Przez pierwsze miesiące rozgrywek grał w ograniczonym wymiarze czasowym oraz opuszczał spotkania grane dzień po dniu.
Gdy grał, zadziwiał koszykarski świat talentem i przebojowością, dawno niewidzianymi u graczy z jego pozycji, o jego warunkach fizycznych.
Jego średnie z debiutanckiego sezonu sięgnęły 20.2 punktu, 7.8 zbiórki, 2.1 asysty oraz 2.5 bloku.
A teraz pytanie kluczowe w kontekście jego debiutanckiej kampanii – Czy 31 meczów wystarczy, żeby zgarnąć nagrodę dla najlepszego debiutanta? Zarówno ilość rozegranych minut na parkiecie, jak i samych meczów, jest na historycznie niskim poziomie. Żaden Debiutant Roku nie grał tak mało. Czy Embiid zrobił wystarczające wrażenie? Jeśli o mnie chodzi, to tak. Na mnie zrobił takie wrażenie. Jeśli nie on, to kto i dlaczego? Argument, że będzie sprawiedliwiej odpada.
