Karty już rozdane?

Czy w szeroko rozumianym interesie ligi jest finał Lakers – Cavs? Odpowiedź brzmi tak. Czy do takiego finału dojdzie zobaczymy. Tak się złożyło w tym roku (zresztą jak w co roku), że każdy zespół z półfinałowej czwórki jeśli sięgnie po tytuł będzie miał do opowiedzenia swoją własną, niepowtarzalną historię. W interesie ligi nie jest jakiś konkretny skład finału. W tytule pytam przewrotnie, jednocześnie żartując ze spiskowych teorii. Kobe kontra LeBron – to byłoby coś ale każdy inny układ też będzie gwarancją emocji w finałach – jestem tego pewny.

1. Lakers – Phil Jackson stanie się absolutnym władcą pierścieni. Kobe poprowadzi swoich Lakers do tytułu bez Shaq’a, zbliży się tym samym liczbą tytułów do Jordana (4 do 6).

2. Cavs – LeBron zaczyna swoją podróż po miano najlepszego koszykarza w historii koszykówki. Bije wszystkie możliwe rekordy. Zdobywa tytuł przed magicznym, siódmym sezonem gry. Grupę średniaków czyni mistrzami.

3. Denver – Amerykanie lubią takie historie. Chłopak stąd Chauncey Billups po latach tułaczki i upokorzeń wraca do rodzinnego miasta jako prawdziwy lider, przywódca pierwszej wody. Bierze pod swoje skrzydła koszykarzy, których jeszcze przed sezonem spisano na straty i prowadzi ich do mistrzostwa. Doskonały scenariusz na film. Jest tam trener, któremu zawsze czegoś brakowało by wygrywać, jest facet po poważnych operacjach obu kolan, jest facet, który wyleczył się z raka, jest facet, który wygrał z narkotykami, jest facet, który jeszcze niedawno grał pół amatorsko. Niezła ekipa, która dzięki swojemu generałowi ciągle liczy się w tej bitwie.

4. Orlando – Pierwsze mistrzostwo w historii klubu. Pierwszy wielki center-mistrz od czasów Shaq’a, Olajuwona i Admirała. Pierwszy Polak odbierający swój mistrzowski pierścień. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.