Ciągnąca się od maja, a licząc z aferą taśmową od końca kwietnia, sprawa Donalda Sterlinga jako właściciela L.A. Clippers w końcu dobiegła końca.
Sąd w Kalifornii uznał, że Shelly Sterling może sprzedać drużynę mimo protestów męża.
Zatem już oficjalnie Steve Ballmer staje się nowym właścicielem organizacji Clippers. Suma, jaką będzie musiał wyłożyć to… dwa miliardy dolarów!
Sprawa z Donaldem Sterlingiem oraz temat sprzedawania/kupowania Clippers ciągnęły się tygodniami. Celowo nie pisałem o tym bo były to obszary bardzo brudne z koszykówką mające mało wspólnego.
Polityka, prawo a raczej prześciganie się w wyszukiwaniu jego kruczków i zawiłości oraz mocno zakorzeniony w kulturze amerykańskiej rasizm ale także zbyt daleko idąca niejednokrotnie poprawność polityczna.
Po aferze taśmowej reakcja Adama Silvera była zdecydowana – dożywotni zakaz jakiejkolwiek styczności z organizacją Clippers jaki pozostałymi klubami ligi.
To jednak był dopiero początek a nie koniec sprawy.
Żona Donalda, pani Shelly Sterling postanowiła spróbować przejąć władzę w klubie, powołując się przy tym na różne ustępy litery prawa. Nic z tego.
Donald w końcu dojrzał do myśli o przymusowym sprzedaniu klubu ale później zmienił zdanie. Pozwał NBA (w dwóch różnych pozwach). Na to NBA i Adam Silver pozwali Sterlinga.
Prawnicy obu stron mieli prawdziwe żniwa.
Sąd ostatecznie odrzucił jego apelacje odnośnie przymusu sprzedania drużyny.
To w praktyce zakończyło sprawę choć mówi się, że gdyby pan Sterling chciał dalej się procesować, to mógłby to zrobić ale szanse na wygranie miałby jednak małe.
W czym tkwił problem? Dlaczego 80-letni człowiek, na ostatniej prostej swojego życie, nie chciał sprzedać za 2 miliardy dolarów (!) klubu, który Magazyn Forbes wyceniał na mniej niż $600mln?
Tam gdzie nie wiadomo o co chodzi, tam zazwyczaj chodzi o pieniądze.
Sterling kupił klub w 1981 roku za… $12.5mln. Nie przytoczę teraz dokładnych liczb ale w świetle prawa, Sterling będzie musiał zapłacić ogromny podatek wyliczony z różnicy sum kupna i sprzedaży Clippers. O to głównie toczyła się ta bitwa.
Tak jak pisałem wcześniej, według mnie jest to sprawa w której nie było przypadku.
Stary rasista w drużynie zamykającej tabele ligi to przez lata była anegdota ligi. Kiedy ta drużyna zaczęła jednak wygrywać i coraz częściej pojawiać się w mediach. Kiedy jej potencjał marketingowy zaczął rosnąć a starszy człowiek znany (poza rasizmem) ze skąpstwa nie umiał lub nie chciał tego wykorzystać, stał się on dla ligi niewygodny.
Nie wierzę w takie przypadki. Donald Sterling nie pasował do NBA. Był złym człowiekiem, który nie tylko nie szanował czarnych ale ogólnie gardził ludźmi.
Jego pozbycie się z ligi było jednak równie brudne jak i on sam…