Podobno istnieją inne wymiary, równoległe do naszego światy. Załóżmy, że przenieśliśmy się do jenego z nich gdzie Orlando Magic nie przegrywają z Lakers 3:1 lecz prowadzą w takim samym stosunku. A było to tak:
Zgodnie z przewidywaniami bardziej doswiadczeni, głodni sukcesu koszykarze z Miasta Aniołów nie dali żadnych szans żółtodziobom z Orlando w meczu otwarcia finałów 2009. Gładkie 100:75 kazało przypuszczac, że finał będzie bardzo jednostronny i liczony do czterech, góra pięciu spotkań. Kobe zdobył w tym meczu 40 punktów zebrał 8 pilek i rozdał 8 asyst. Był wszędzie i niemal kazdym swoim ruchem pokazywal jak bardzo, bardzo, bardzo chce znow zalozyc na palec mistrzowski pierscien. Magic z kolei w niczym nie przypominli ekipy, ktora byla w stanie wyslac na wakacje Cavs a wczesniej Celtics.
Przed meczem nr 2 rozpieszczeni kibice L.A. bardziej nad tym czy ich ulubiency wygraja (bo to brali za pewnik) zastanawiali sie ile tym razem punktow rzuci Kobe i czemu w ich hali nie ma zwyczaju serowowania darmowych precelkow za kazdym razem gdy przelamana zostaje bariera 100 punktow.
Tym czasem Magic, jak to oni, im bardziej sie w nich nie wierzy tym lepiej graja i zaskakuja nawet samych siebie. Mecz od poczatku nie przypominal pierwszego starcia. Juz od pierwszych minut widac bylo, ze Magic chca grac, chca wygrac. Kosz za kosz, walka, intensywnosc i … sensacja. Sensacja? Nie, niespodzianka. Magic przejmuja przewage wlasnego parkietu! Ale w jakim stylu! Przy remisie po 88 piłka w posiadamiu Lakers. 6 sekud do konca. Ma ja oczywiscie KB24. Kobe kozluje, rusza do przodu, wyskakuje do rzutu, wypuszcza pilke z rak a ta… pada lupem Turkoglu. Jordan znad Bosforu w upokarzajacy sposob blokuje Bryanta! Malo tego, Turek ma ma na tyle zimnej krwi, ze lapiac pilke prosi o czas! W Staples Center cisza. 0,6 sek. do konca meczu, pachnie dogrywka. Pilke z polowy wprowadzaja goscie i… szok. Szok! Po idealnie rozrysowanej akcji na ulamek sekundy spod szczelnego krycia uwalnia sie debiutant Courtney Lee. Wystarcza to Turkoglu by po mistrzowsku, pieknym lobem dograc mu pilke pod sam kosz a ten nielatwym rzutem z powietrza zdobywa najwazniejsze 2 punkty w swojej dotyczasowej karierze. 90:88 dla Magic. Stan rywalizacji 1:1. Jedziemy na Floryde, na 3 mecze. Howard i spolka twierdza, ze do Kaliforni juz nie wrocimy.
W Orlando świeto koszykowki. Dziennikarze z calego swiata. Wywiady, zdjecia, autografy. Marcin Gortat prezentuje swoj prawdopodobnie najszybszy woz w NBA. Polscy dziennikarze bedacy na miejscu wydarzen przy kazdej mozliwej okazji pytaja napotkanych ludzi "What do you think about Marcin Gortat?"… zupelnie jak lata swietlne wczesniej, po innej stronie swiata, w innych okolicznosciach pytali "What do you think about Jerzy Dudek?"
W atmosferze ogolnego zadowolenia nadszedl czas meczu nr 3. Magic bija rekord skutecznosci. 62% w meczu i az 75% w pierwszej polowie. Takiego meczu nie mozna bylo przegrac. 108:104 i prowadzenie 2:1 w serii. Wielka Trojka Orlando niesamowita, wspomagana przez Alstona i Pietrusa.
Dwa dni odpoczynku w czasie ktorych dowiadujemy sie, ze Knicks chca Marcina, Macin lubi Nowy Jork ale Nowy Jork boi sie Marcina i w ogole nic nie wiadomo bo przeciez Knicks chca LeBrona a Marcin 3 razy zablokowal LeBrona w play-offs a LeBron potem grozil Marcinowi, ze zadunkuje nad nim a nie zrobil tego. Po odpoczynku mecz nr 4.
Byl inny niz wszystkie poprzednie. Najpierw Magic wypracowali sobie duze proowadzenie, ktore szybko stracili w III kwarcie za sprawa swietnej gry Trevora Arizy (bylego gracza Magic). IV kwarta to typowe koszykarskie play-offowe szachy. Kosz za kosz, time-out, kosz za kosz, time-out i tak do konca. Prawie do konca. Na poltorej minuty do konca za 3 trafia Turkoglu, ktory chwile wczesniej przelamal remis. 5 punktow przewagi Magic 87:82. W odpowiedzi Gasol po nieziemskim (powiedzmy plutonowym) podaniu od Kobego. 3 punkty przewagi Orlando. Potem pare pudel a potem akcja meczu. Na 11 sekund przed koncem po bledzie w obronie Lakers wolny pod koszem znajduje sie Howard. Natychmiast dostaje podanie od Turkoglu i idzie w gore. Kobe moze tylko faulowac. 11 sekund do konca Magic prowadza trzema, jesli Dwight trafi choc raz bedzie po meczu. Bierze pilke, kilka kozlow, oddech i rzut. Pilka tanczy na obreczy i…wpada. 4 punkty przewagi. Magic tego meczu juz nie przegraja. Drugi rzut. Koziol, oddech, rzut, siedzi. 5 punktow przewagi, czas dla gosci. Coach Jackson zaskakuje wszystkich. Pilka zamiast do Kobego trafia do Fishera, ktory do tej pory ani razu nie trafil z dystansu na 5 prob. Fish rzuca, pilka leci, leci i… pudlo. Zbiorka Howarda (22 w meczu) szybkie podanie do Alstona, ktory nie daje sie faulowac. Koniec meczu. 89:84 dla Orlando i prowadzenie 3:1! Sensacja wisi w powietrzu. Nisamowity wystep D-12 16 punktow, 22 zbiorki, 9 blokow, stalowe nerwy na linii rzutow osobistych w kluczowym momencie meczu. Lakers sa zmeczeni, bez pomyslu na przebojowych szybkobiegaczy z Florydy.
Juz dzisiejszej nocy mecz nr 5. Czy ostatni w tym sezonie? Czy Magic beda sprawcami sensacji?
NBA where amazing happens!