Melo jest pewny play-offs

Carmelo Anthony jest przekonany, że Knicks znajdą się na koniec rozgrywek wśród ośmiu najlepszych ekip Wschodu. Po nieudanym poprzednim sezonie (37:45), dla Anthony’ego pierwszym w 11-letniej karierze bez udziału w postseason, nastroje przed rozgrywkami 2014-15 są bojowe i optymistyczne…lecz stonowane.
Melo kilka tygodni temu przyznał szczerze, że jego drużyna nie będzie grać o tytuł w nadchodzącej kampanii ale o samym awansie do play-offs wypowiedział się jako czymś, co jest w zasadzie pewne.
Lider Knicks ostro przepracował lato. W sieci pojawiły się zdjęcia, na których widać wyraźnie, że zgubił dobrych kilka kilogramów.
To zazwyczaj dobry znak dla drużyny i jej morale ale przede wszystkim dla samego lidera, który podnosząc sobie poprzeczkę motywuje innych i daje dobry przykład.
 
Czy optymizm gwiazdy Nowojorczyków jest uzasadniony?
Popatrzymy w tabelę Wschodu:
Knicks byli zaledwie jedną wygraną o od ósmych Hawks (38:46). Tak, Wschód był taki słaby.
Wśród pozostałych sześciu ekip, którym też nie udało się wejść do play-offs tylko Cavs dokonali znaczących wzmocnień i wygląda na to, że tylko oni z tej grupy (przynajmniej na papierze) mają skład na awans. W tym momencie nie widzę w ósemce Pistons, Celtics, Magic, 76ers ani Bucks.

Sokoro jedno miejsce mamy teoretycznie zarezerwowane dla Cavs a drugie chcą mieć Knicks, to musimy spróbować podziękować dwóm ekipom, które znalazły się w postseason w tamtym sezonie.

Były to drużyny Pacers, Heat, Raptors, Bulls, Wizards, Nets, Hornets/Bobcats, Hawks.

Zatem dziesięć (może więcej) ekip stoczy bój o osiem miejsc.
Kogo skreślić?

Ze starej ósemki, raczej pewne miejsce w play-offach mają Bulls, Wizards i Heat.
Prawdopodobnie zaszczytu awansu dostąpią też
Nets i Hornets.

Zostają Pacers, Raptors i Hawks. + ci, którzy chcą się tam znaleźć czyli Cavs i Knicks.

Przy czym za pewnik musimy już przyjąć, że Cleveland z racji posiadania w składzie najlepszego koszykarza NBA oraz Kevina Love’a i Kyrie Irvinga, góruje nad tą grupa.

Więc nie pięć drużyn o trzy miejsca lecz de facto cztery drużyny powalczą o dwa miejsca wśród najlepszej ósemki Wschodu (Pacers, Raptors, Hawks i Knicks).

W tym momencie postawiłbym na Raptors, jako tych którzy do play-offs w przyszłym roku nie wejdą.
 

Dlaczego, skoro rok temu wygrali 48 meczów?
Ten
skład nie przemawia do mnie, nie powala mnie na kolana. Wejść do
play-offów po paru latach przerwy to fajna rzecz ale utrzymać się w nich, to już inna bajka.
DeMar
DeRozan jest sztucznie i trochę na siłę kreowany na lidera drużyny i
taką gwiazdę ligi kategorii B lub nawet C. Nie wierzę w niego i jego
talent. Nie wierzę, że Raptors powtórzą sukces sprzed roku, nie wierzę
że Kyle Lowry po podpisaniu latem dobrego kontraktu, zaliczy podobne
rozgrywki (w liczbach) do tych poprzednich. Wschód jest nadal słaby ale
mocno spłaszczony.
Niewątpliwy sukces drużyny z Toronto był moim zdaniem bardzie wypadkową kilku innych czynników bardziej niż rzeczywistej siły drużyny.

Zostają Pacers, Knicks i Hawks oraz jedno miejsce w ósemce.

Pacers mają poukładany i zdyscyplinowany system gry ale głównie tyczy się to obrony. W ataku mieli spore kłopot ze zdobywaniem punktów – gdy P.G. był zdrowy. W nowym sezonie w bardzo optymistycznym scenariuszu ich lider wróci na końcówkę rozgrywek. Jeśli drużynie uda się do tego czasu dryfować w okolicach "kreski" czyli 50% wygranych, to sezon może nie być stracony. Ale za dużo tu znaków zapytania.

Hawks pod wodzą Mike’a Budenholzera grają systemowy basket zalatujący Greggiem Popovichem. Na papierze mają dość ciekawy skład. Pod koszem Horford i Millsap a z ławki Brand i Antic. Na obwodzie Teague, Korver i pozyskany latem Sefolosha a z ławki Mack, Carroll i Schroder. Ten skład ma potencjał zarówno na parkiecie jak i na ławce trenerskiej, żeby na Wschodzie znaleźć się w ósemce.

Knicks mają trzeciego najlepszego koszykarza w lidze, który jest głodny gry i wygrywania, do tego paru solidnych graczy, ciekawego trenera-debiutanta 'obudowanego’ doświadczonym sztabem asystentów oraz Phila Jacksona pociągającego za sznurki. Pamiętajmy, że Nowojorczycy na standardy Konferencji Wschodniej, byli prawie drużyną na play-offy. Ich sezon stał pod znakiem kontuzji albo wracania po nich. W pełnym składzie na 100% nie grali za dużo (o ile w ogóle) a i tak byli o włos od ósemki.

W tym momencie daję po 33% szans każdej z drużyn. Każda z nich ma swoje niewątpliwe plusy i atuty w różnych postaciach ale każda ma swoje problemy i słabości.

Kontuzje mogą pogrążyć jedną ekipę ale jednocześnie zwolnić miejsce w wyścigu dla drugiej.
Niespodziewane transfery w trakcie sezonu mogą zmienić układ sił.
Do tego wiele różnych innych czynników z tym najważniejszym na czele – czynnikiem ludzkim.

To taka moja wstępna analiza w drugiej połowie sierpnia inspirowana słowami Carmelo Anthony’ego. Do rozpoczęcia sezonu jeszcze długo, do jego zakończenia wieczność.

W tym momencie mniej więcej tak właśnie to widzę… 

http://www.somosnba.com/wp-content/uploads/2014/01/usa_basketball_nba_87811425.jpg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.