Michael Beasley w Miami

Michael Beasley, syn marnotrawny Miami Heat, wraca do drużyny, w barwach której zaczął karierę w NBA. Drugi numer draftu 2008 roku zgodził się podpisać 10-dniowy kontrakt z klubem z Florydy.

Będzie to dla niego trzeci rozdział z Heat. Po dwóch pierwszych, całkiem niezłych, sezonach opuścił Florydę po raz pierwszy. Było lato 2010 roku. To słynne lato. Heat potrzebowali miejsca w składzie dla Chrisa Bosha i LeBrona Jamesa.
Potem na dwa lata przeniósł się do Minnesoty. Pierwszy sezon miał niezły. Regularnie zdobywał po 20 i więcej punktów.
W drugim zaczęły się kłopoty wychowawcze, na które nałożyły się kłopoty ze zdrowiem. Wolves zrezygnowali z możliwości przedłużenia jego debiutanckiej umowy.

Na jego niewątpliwy talent, oraz mocne postanowienie poprawy, skusili się Phoenix Suns. W lipcu 2012 roku, strony przystały na trzyletni kontrakt o wartości $18mln.
Beasley obiecał, że problemy z marihuaną nie przyjechały z nim do Arizony. Kłamał albo zwyczajnie się pomylił. Po najgorszym sezonie w karierze oraz cyklicznych problemach pozaboiskowych, Suns zdecydowali się rozwiązać z nim kontrakt.

Zaledwie kilkanaście dni później, pomocną dłoń, wyciągnęli do niego Heat. Niegwarantowany kontrakt za $1mln miał być dowodem na to, że Beasley’owi zależy tylko i wyłącznie na odbudowaniu swojej reputacji w NBA.
Nie był to zły sezon. Mimo przebłysków drzemiącego w nim talentu, coach Spoelstra nie korzystał jednak z jego usług regularnie.
Heat przegrali finał ze Spurs, kilka tygodni później odszedł James. Klub zmienił oblicze. Nie było zbyt wielkiego ciśnienia z obu stron na przedłużenie umowy.

Beasley na ten sezon wylądował w Chinach. W barwach Shanghai Dongfang Sharks notował średnio 28.6 punktu, 10.4 zbiórki, 5.2 asysty oraz 1.9 przechwytu.
Miesiąc temu, w Meczu Gwiazd CBA zdobył aż 59 punktów.

Beasley już od kilku dni widywany był na obiektach treningowych Heat. Strony luźno rozmawiały na temat możliwości kolejnego pojednania. Wieść o poważnych kłopotach ze zdrowiem Chrisa Bosha przyspieszyła cały proces. Na razie jest to tylko umowa dziesięciodniowa ale wiele wskazuje na to, że Pat Riley będzie chciał zatrzymać 26-latka (przynajmniej) do końca sezonu.

Beasley za całą karierę legitymuje się statystykami na poziomie 13.2 punktu, 4.9 zbiórki oraz 1.3 asysty.

Gdyby tym razem Spoelstrze i Riley’owi udało się dotrzeć do głowy Beasley’a, to mogłaby to być historia drugiej części tego sezonu a może i całych rozgrywek. Talent nigdy nie podlegał kwestii w jego przypadku. Tak samo jak imponujące warunki fizyczne. Przy wzroście 208 cm, Beasley potrafi biegać i skakać jak obrońca i całkiem solidnie rzucać z dystansu. Jeśli uda mu się zabezpieczyć własne "zaplecze", na parkiecie w Miami mogą dziać się ciekawe rzeczy. 

http://assets.espn.go.com/photo/2009/0501/pg2_g_beasley_400.jpg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.