Migawka z historii: 63 punkty Jordana!

20 kwietnia 1986 roku, czyli dokładnie 34 lat temu sam Bóg przebrany za Michaela Jordana rzucił 63 punkty legendarnym Boston Celtics, w drugim meczu, pierwszej rundy play-offs. Jest to do dziś niepobity rekord strzelecki w postseason. Bulls przegrali tamto starcie po dwóch dogrywkach 135:131, a całą serię 3:0. Celtowie, prowadzeni przez Larry’ego Birda, Kevina McHale’a, Dennisa Johnsona, Danny’ego Ainge’a i Roberta Parisha przegrali w tamtych play-offach tylko trzy mecze i sięgnęli po mistrzowski tytuł.
Tamta seria, to było klasyczne spotkanie Dawida z Goliatem. Celtowie wygrali w rundzie zasadniczej 67 meczów i przystąpili do play-offów jako najlepsza drużyna ligi, jako silny faworyt do mistrzostwa. Bardzo chcieli odzyskać tytuł po porażce w sześciu meczach, w serii z Los Angeles Lakers w 1985 roku. Jak się później okazało, był to trzeci i ostatni tytuł dla Larry’ego Birda, oraz przedostatnia wycieczka do Finałów.
Bulls z kolei wygrali tylko 30 meczów w rundzie zasadniczej sezonu 1985-86, a ich awans do najlepszej ósemki Wschodu nie był pewny niemal do samego końca rozgrywek. Był to pechowy sezon dla Michael Jordana. Już w trzecim meczu rozgrywek, swoich drugich w NBA, złamał kość w lewej stopie. Wrócił dopiero w połowie marca. Ostatecznie wystąpił tylko w 18 meczach, siedem z nich zaczynał z ławki. Klubowi lekarze nałożyli na niego ograniczenia. Mógł grać tylko po 14 minut w meczu – po siedem w każdej z połów.
Na serię z Celtics ograniczenia minutowe zostały zdjęte…
Po pierwszym meczu, wygranym przez Celtów 123:104 zdawało się, że nic wielkiego w tej serii się nie wydarzy. Jordan zdobył w tamtym spotkaniu 49 punktów. Mało kto spodziewał się, że drugoroczniak, wracający po poważnej kontuzji stopy, będzie w stanie powtórzyć podobny wyczyn. A skoro jego wybitny ofensywnie występ nawet nie zagroził wielkim Celtom, wszyscy spodziewali się spaceru w wykonaniu doświadczony weteranów, którzy grali przed własną publicznością.
Trzydniową przerwę między meczem pierwszym i drugim, Jordan wykorzystał między innymi na grę w golfa.
Dzień przed meczem grał z nim Danny Ainge. Jordanowi nie szło tego dnia. Przegrał z Ainge’em trochę pieniędzy. Obaj nie szczędzili sobie trash talkingu. Po skończonej grze samochód odwiózł Ainge’a do domu, a Jordana do hotelu. Jordan na odchodne rzucił do Ainge’a: „Powiedz DJowi, że jutro będę miał coś dla niego.”
Dennis Johnson był w tamtych czasach uważany za jednego z najlepszych defensorów w NBA. W meczu nr dwa nie miało to żadnego znaczenia. Ani Johnson, ani nikt inny, kogo Celtics wysyłali tamtego wieczoru na matchup z Jordanem nie byli w stanie dotrzymać mu kroku.
63 punkty (22/41 z gry), 5 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty, 2 bloki. I jedna duża ciekawostka. Przy stanie 116:114 dla Bostonu, na sześć sekund przed końcem czwartej kwarty, Bulls wyprowadzali piłkę z własnej połowy. Jordan ruszył w stronę kosza, krył go Johnson. Zatrzymał się tuż przed linią rzutów za trzy punkty, zrobił pompkę, na którą Johnson dał się złapać. Rzucającego zza łuku Jordana sfaulował Kevin McHale. Jordan trafił oba rzuty wolne i doprowadził do dogrywki. Oba? Nie trzy? No właśnie. W tamtych czasach przepisy były takie, że faulowany przy rzucie zawodnik stawał na linii rzutów wolnych dwa razy, bez względu na to, czy rzucał za dwa, czy za trzy punkty. Przepis ten zmienił się dopiero w 1994 roku. Jordan miał wtedy na koncie 52 punkty. Można więc przypuszczać, że gdyby przepisy były takie, jak dziś, to Jordan, po trafieniu również trzeciego rzutu,  skończyłby mecz z 55 punktami, nie 63, ale Bulls wygraliby 117:114 i wyrównali serię na 1:1.

To Bóg przebrał się za Michaela Jordana.” – powiedział po tamtym meczu Larry Bird.

Za całą serię z Bostonem, Jordan zaliczył średnie na poziomie 43.7 punktu, 6.3 zbiórki, 5.7 asysty, 2.3 przechwytu oraz 1.3 bloku. Trafiał 50% rzutów z gry, 87% z linii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.