Nagrody indywidualne na półmetku sezonu 2022-23

Jesteśmy już w połowie, a nawet delikatnie za połową, rozgrywek 2022-23. Przyznajmy więc nagrody indywidualne za tę część sezonu. Przy każdym z wyróżnień dodaję parę zdań komentarza odnośnie filozofii przyznawania poszczególnych nagród. Na koniec moje trzy piątki All-NBA na tym etapie sezonu. Zapraszam gorąco do podawania własnych typów, nominacji, składów.

MVP. Nominowani:, Nikola Jokic, Luka Doncic , Jayson Tatum, Joel Embiid, Kevin Durant, Giannis Antetokounmpo.
Mój typ: Nikola Jokic.

MVP sezonu, to gracz o świetnych statystykach indywidualnych, którego drużyna znalazła się po sezonie regularnym w elicie ligi. Jest to definicja całkiem prosta, czytelnie sformułowana, dająca dość wąski margines na interpretacje. Przy czym, raz na kilka, kilkanaście lat, zdarzają się odstępstwa od tej reguły (patrz Russell Westbrook, MVP 2017 roku, którego Thunder zajęli dopiero szóste miejsce na Zachodzie, dziesiąte (!) w skali ligi. Patrz również Nikola Jokic z zeszłego roku, którego Nuggets byli dopiero szóstą siłą Zachodu, dziesiątą (!) w skali ligi). Daję dwa razy wykrzyknik po napisaniu o dziesiątym miejscu w lidze, bo takie rzeczy historycznie nie dzieją się w NBA.

Rok temu, gdy wygrywał Jokic, a moim kandydatem był Embiid, napisałem coś takiego: „Ja na nagrodę MVP lubię spojrzeć w szerszym, historycznym kontekście. Gdy patrzę na listę tych, którzy przez lata wygrywali, widzę pewne prawidłowości, widzę zmieniający się przez lata układ sił w NBA. Zdarza się, że bywamy niewolnikami danej chwili, danej narracji. Nawet i tu, w tak ważnej nagrodzie. Karl Malone nie był w 1997 roku lepszy od Michaela Jordana. Steve Nash nie był najlepszym graczem ligi w latach 2005-06. Z całym szacunkiem, ale jedną ze statuetek powinien był zgarnąć ktoś inny. MVP dla Westbrooka z 2017 roku nie zestarzało się aż tak dobrze. Dziś sezon z triple-double jako średnią za całe rozgrywki, nie byłby już argumentem decydującym. Nie chcę przez to powiedzieć, że ewentualna wygrana Jokica w tym roku, będzie błędem historii. Oj nie! Pragnę jedynie zwrócić uwagę na fakt, że gdyby nie kontuzje LeBrona i Embiida, to rok temu wygrałby któryś z nich. Jeśli za 15-20 lat będziemy wracać do obecnych lat, analizować listę MVP rok po roku, to Jokic wygrywający dwa lata z rzędu nie będzie do końca oddawać prawdy historycznej. Serb nie zdominował ligi w dwóch ostatnich sezonach. Świat nie jest idealny, ani sprawiedliwy, ale jeśli ode mnie by to zależało, to chciałbym, żeby lista MVP z lat 2020, 2021, 2022 wyglądała tak – Giannis, Jokic, Embiid. Moim zdaniem taka konfiguracja byłaby najbliższa prawdzie historycznej. Serb wygrywający w tamtym roku, był jak najbardziej słusznym wyborem. Tak samo, jak słusznym wyborem byłoby, gdyby wygrał i w tym roku. Patrząc na pojedyncze sezony w próżni wszystko się zgadza. W szerszym kontekście delikatnie mniej. Przynajmniej dla mnie.” Koniec cytatu.

I wiesz, co? Mija dziewięć miesięcy i zaczynam trochę inaczej na to patrzeć. Nadal podpisuję się pod powyższymi słowami, ale trochę inaczej zaczyna patrzeć na samego Jokica, więc hej – dlaczego mam karać zawodnika za jakieś niepisane zasady? Zasady, których nikt nigdy nigdzie nie spisał. Mówi się o nich, bierze się je pod uwagę, ale nikt nigdy nie napisał 2+2=4 – to jest ważniejsze od tamtego. Stawiam na Jokica! Walić to! Gdzieś tam z tyłu głowy zaczyna mi rezonować – ale trzy razy z rzędu wygrali tylko Russell, Chamberlain i Bird. Ale przecież to, ale przecież tamto. Odejdź, historio NBA! Dla mnie Jokic jest najlepszym zawodnikiem pierwszej połowy tego sezonu, OK? Mam z tym walczyć, bo dwa poprzednie sezony? Przecież mówimy o tym sezonie. Jaka ta nagroda jest głupia! Ale cudowna jednocześnie! Biję się we własnej głowie z wątkiem historycznym, który niby ma dla dla mnie znaczenie, ale bronię się przed tym, i chcę analizować tylko ten konkretny sezon. Bo przecież za ten konkretny sezon ta nagroda jest. Ja zwariuję! Mogłem postawić na Doncica albo Tatuma i mieć spokój.
Nuggets są drugą siłą NBA (32:13) minimalnie za Bostonem. Mimo że Jamal Murray, to jak na razie, jakieś 70-80% gracza sprzed kontuzji. Mimo że Michael Porter Jr już stracił 14 meczów. Spoiwem tego wszystkiego jest (znów) Jokic. To jest wręcz absurdalnie nieprawdopodobne jak ta gra ma przed nim coraz mniej tajemnic. Może on sam jest jedną z tajemnic tej gry? 25.1 punktu, 11 zbiórek, 9.9 asysty, 1.4 przechwytu na mecz. Najlepsze w karierze 62.6% skuteczności z gry. Jokic bawi się koszykówką. Czasem to wygląda tak, jakby przed danym meczem wymyślał sam dla siebie jakieś wyzwanie, a potem próbował to osiągnąć. Jak swego czasu Larry Bird, który pewnego razu postanowił rzucać tylko lewą ręką. Jokic przeszedł koszykówkę…w lewo. Raz robi mecz na 40 punktów, 27 zbiórek, 10 asyst. Oddaje 26 rzutów, ofensywnie dominuje. Innym razem oddaje tylko pięć rzutów (wszystkie trafia), a do tego dodaje 11 zbiórek i 16 asyst. Geniusz, śmieszek, koszykówki. W wieku 27 lat pozostał wierny swoim dziecięcym, niewinnym, czystym ideałom. Parę dni temu FIBA przypomniała nagranie z 19-letnim Jokicem, który przekonywał, że najfajniejsze w baskecie jest wspólne granie z kolegami na parkiecie, dzielenie się piłką. To jest coś!

Obrońca Roku. Nominowani: Jaren Jackson Jr, Bam Adebayo, Brook Lopez, O.G. Anunoby, Nic Claxton.
Mój typ: Jaren Jackson Jr.

Bezpiecznie jest postawić w tej kategorii na wysokiego. W ostatnich 27 latach tylko dwóch zawodników obwodowych było wybieranych obrońcami roku (Gary Payton w 1995 oraz Marcus Smart w tamtych rozgrywkach).

I ja idę tymże schematem. Sięgam po wysokiego. Do końca walczyłem z samym sobą między Jacksonem a Adebayo. Ostatecznie wybrałem gracza Memphis. Przynajmniej teraz, na przełamaniu sezonu. Grizzlies tracą po 107 punktów na 100 posiadań. Są najlepsi w tym względzie w lidze. Heat tracą po 108.4 punktu i są cztery pozycje niżej w tej klasyfikacji. Uwielbiam obu w obronie. Każdy z nich robi to na trochę inne sposoby. Bam bardzo wszechstronny. Potrafi twarzą w twarz ustać graczom z pozycji od jeden do trzy. Może siłować się z czwórkami i piątkami. Może zablokować, przeciąć podanie, wyjąć piłkę z kozła. Jest jak te takie sprzęty kuchenne, w których pokroisz, posiekasz, zagnieciesz ciasto, utrzesz i zrobisz tyle innych rzeczy, o których nawet nie wiesz. JJJ pokrywa absurdalnie ogromne obszary boiska. Spędza tylko po 26.2 minuty na mecz, a potrafi w tym czasie blokować po 3.3 piłki. Sama jego obecność sprawia, że atakujący dwa razy zastanowią się zanim zaatakują obręcz. A to jest wielki psychologiczny atut. Naprawdę jestem trochę rozdarty tutaj między nim a Bamem, który był moim przedsezonowym kandydatem do zgarnięcia tej nagrody. No dobrze, nie przedłużam. W tej chwili oddaję swój głos na gracza znanego pod pseudonimem „potrójne jot”.

Debiutant Roku. Nominowani: Paolo Banchero, Benedict Mathurin, Keegan Murray, Jaden Ivey, Jeremy Sochan.
Mój typ: Paolo Banchero.

Przy tej nagrodzie, w przeciwieństwie do MVP, rzadko pod uwagę bierze się to, jak radzą sobie drużyny poszczególnych debiutantów. Jeśli grają dobrze, a ich młoda gwiazda ma na to wymierny wpływ, wtedy jest to wartość dodana, kolejny argument przemawiający za kandydaturą danego debiutanta. Ale nie ma obowiązku brania tego czynnika pod uwagę.
Stawiam na Paolo Banchero i wydaje mi się, że w tej chwili nawet nie ma za bardzo o czym rozmawiać. Wprawdzie Mathurin i Murray grają dla plusowych drużyn, ale jak wspomniałem wyżej nie to jest głównym wyznacznikiem przy tym wyróżnieniu.

Gracz Magic ma w sobie to „coś”. Amerykanie nazywają to „sosem”, „sokiem”, czasem nawet „gównem”. My zostańmy przy „coś”. To coś jest w jego ruchach, jego spokoju mimo ledwie 20 lat, jego sposobie bycia. Jest wielki i silny, ale porusza się z gracją i lekkością. Robi wrażenie, tyle Ci powiem. A 21 punktów, 6.6 zbiórki, 3.8 asysty i 1.1 przechwytu, to są mocne argumenty w walce po tę nagrodę.

W nominowanych mam Sochana. Jeśli pytasz czy tylko dlatego, że jest Polakiem, odpowiadam, że nie tylko. Jestem przekonany, że zwróciłbym na niego uwagę, gdyby był skądkolwiek indziej. Cieszę się, że mogłem to wyjaśnić.

Most Improved Player. Nominowani: Lauri Markkanen, Shai Gilgeous-Alexander, Jalen Brunson, Tyrese Maxey, Bol Bol.
Mój typ: Lauri Markkanen.

Lubię tę nagrodę, bo zostawia ogromne pole do interpretacji przez swoją płynność, jeśli chodzi o jej definicję. Czy większą wartość ma gracz, który po prostu dostał szansę (minuty, większa rola) i ją wykorzystał, czy raczej taki gracz, który nagle pojawił się na horyzoncie i pozytywnie zaskoczył? Czy brać pod uwagę zawodników wybranych wysoko w drafcie, którzy dopiero w kolejnych latach udowodnili swoją przynależność do NBA? Czy brać pod uwagę drugoroczniaków, których progres jest niejako oczekiwany? Czy bardziej cenić wejście na poziom All-NBA z poziomu All-Star? Czy może wejście na poziom All-Star z szeroko rozumianej przeciętności? Ale przez to, że jest tak wiele kryteriów, tak wiele płaszczyzn, na których możemy graczy obserwować i oceniać pod kątem rozwoju, wyścig po tę nagrodę jest w mojej ocenie każdego roku bardzo ciekawy.

Stawiam na Lauri’ego Markkanena. 25-latek, w swoim szóstym sezonie w NBA, w trzecim klubie, gra basket swojego życia. Tutaj posłużę się cytatem z samego siebie z wrześniowego EuroBasketu, po meczu z Czechami, w którym Lauri zdobył 43 punkty.

„Zobaczyłem Finlandię i Markkanena grających tak, jak marzyło mi się od początku tego turnieju, a nawet dużo wcześniej. Pisałem w swoich wcześniejszych relacjach, że Finowie nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jaki talent mają. To z mojej relacji po meczach otwarcia w naszej grupie: Lauri Markkanen byłby jeszcze lepszy, to znaczy jego talent i fizyczność byłyby lepiej eksponowane, gdyby nie był Finem. Finlandia od lat, gdy prowadził ich Henrik Dettmann, słynęła z bardzo drużynowego grania. To się świetnie oglądało, bo piłka krążyła, każdy zawodnik grał ze świadomością, że jest częścią czegoś większego od siebie. To był atut tej ekipy, bo plan na grę z nimi był bardzo trudny. Nigdy nie wiadomo było czy 20+ punktów zdobędzie Salin, Huff, Koponen czy ktoś inny. W teorii jest to piękny basket w czystej postaci. Z tym, że Finlandia w swojej historii nigdy nie miała tak dobrego gracza. Mam wrażenie, że coach Tuovi zapomina czasem, że ma do dyspozycji karabin, i w dalszym ciągu sięga po miecz. Mam też wrażenie, przez lata obserwowania go, że sam Lauri, to najzwyczajniej w świecie zbyto dobry człowiek. Tak po prostu. Trochę brakuję mu sku…syństwa, cwaniactwa, które tak bardzo potrzebne jest w zawodowym sporcie. Lauri tak bardzo chce być częścią tego systemu, tak bardzo chce grać „we właściwy sposób” że zapomina jakie ma możliwości, jak bardzo góruje nad swoimi kolegami. I w tym przypadku skrajnie drużynowe granie, to nie zawsze jest najlepsza opcja Finów.

To zaskakujące i niesamowite jaka zmiana dokonała się w głowie Markkanena i coachingu Lassi  Tuovi’ego. Być może obaj czytają moje relacje? Żart. To, że Lauri jest ciałem i talentem ponad tę grupę, było nader widoczne, żeby w końcu nie zostało wykorzystane.

Jesteśmy jeszcze na gruncie EuroBasketu, na którym Lauri jest niewątpliwie jedną z gwiazd. Ja oczami wyobraźni przenoszę się do NBA i zastanawiam, jak będzie wyglądać jego dalsza kariera w NBA. Żyjąc w Finlandii od dekady, będąc blisko tych zawodników, patrząc jak z dzieci stają się mężczyznami, którzy doszli tak wysoko, być może moje postrzeganie Markkanena jest nieco skrzywione, ale naprawdę uważam, że scenariusz, według którego przebiega jego kariera w NBA, jest jednym z najgorszych z możliwych. Myślę, że na 10 wariantów, w jakim kierunku mogło iść jego pierwszych pięć lat w lidze, dziewięć z nich poszłoby znacznie lepiej.” Koniec cytatu.
Lubię mieć rację. W głowie Lauriego dokonała się zmiana, z którą wrócił za ocena. W Utah dostał szansę, zdrowie dopisało i proszę, voilà!

W liczbach wygląda to tak: Z 14.8 na 24.8 punktu, z 5.7 na 8.7 zbiórki, z niecałych 44.5% z gry na ponad 52.1%, z 35.8% zza łuku na 42.3 6%, z 86.8 na 87.3 z linii (z 2.6 oddanych rzutów wolnych na 5.8), z 1.3 asysty na 1.8.

Najlepszy Rezerwowy. Nominowani: Malcolm Brogdon, Russell Westbrook, Jordan Poole, Bruce Brown, Tyus Jones.
Mój typ: Malcolm Brogdon.

Tu za bardzo nie ma nad czym filozofować. To jest nagroda dla gracza, który większość swoich meczów sezonu zaczął z ławki. A jak sobie zdefiniujesz, który z nich był najlepszy, to już Twoja sprawa. Ubierz to tylko w argumenty.
U mnie, w tej chwili, wygrywa Brogdon ponad Westbrookiem. Podoba mi się Russ redefiniujący samego siebie w NBA. Jestem przekonany, że to ratuje mu przyszłość w lidze, bo równie dobrze mogło to pójść, w czasie lata, albo nawet w trakcie tych rozgrywek, drogą Carmelo Anthony’ego czy Allena Iversona. Żeby wymienić tylko tych dwóch. Westbrook produkuje po 15.8 punktu, 6.6 zbiórki, 7.7 asysty oraz 1 przechwycie. Brogdon z kolei po 14.1 punku, 4.1 zbiórki oraz 3.7 asysty. Brogodon ma u mnie przewagę, bo gra dla statystycznie najlepszej drużyny w NBA, a Lakers są w tej chwili nawet poza play-inem. Russ gra po 28.8 minuty na mecz, Brogdon po 23.8. Dodatkowo, gracz Bostonu traci tylko po 1.5 piłki na mecz, gracz Lakers po 3.5. No i skuteczności z gry, zza łuku i z linii Brogdona są lepsze od tych Russa.

Trener Roku. Nominowani: Taylor Jenkins, Michel Malone, Willie Green, Joe Mazzulla, Jacque Vaughn, Mike Brown.
Mój typ: Taylor Jenkins.

Są dwie filozofie przyznawania tej nagrody. Może nawet trzy, z tym że ta trzecia jest połączeniem dwóch pierwszych. W pierwszym wariancie wygrywa trener, którego drużyna była wśród dwóch-trzech najlepszych ekip ligi. Proste i czytelne. Silnym argumentem jest tu zawsze przebicie progu 60 wygranych. Każdy większy dystans między kolejnymi w tabeli drużynami, daje danemu trenerowi dodatkowych argumentów i punktów w głosowaniu. Książkowym przykładem jest tu Monty Williams z zeszłego sezonu. Suns wygrali 64 spotkania, mieli aż 9 meczów przewagi nad drugimi w lidze Grizzlies.
W drugim wariancie wygrywa trener, który stał za sukcesem składu, co do którego nie było zbyt wielkich oczekiwań, który niejako urósł na naszych oczach w trakcie rozgrywek. Tu znakomitym przykładem jest Tom Thibodeau z Knicks sprzed dwóch lat. Bukmacherzy przewidywali, że Knicksi będą na dnie tabeli Wschodu. Tymczasem on zajęli czwarte miejsce w swojej konferencji.

W trzecim wariancie mamy do czynienia z kombinacją obu tych rzeczy. Czyli dużo wygranych i trochę elementu zaskoczenia. Przy czym musi być to sezon, w którym żadna inna drużyna nie zdominuje rozgrywek (ponownie patrz sezon 2020-21. Wygrał Thibs z czwartymi Knicks, bo najlepsi w lidze Jazz wygrali tylko 52 mecze). Tyle teorii.

Na tym etapie rozgrywek kandydatów mam tu trzech. Są nimi Taylor Jenkins z Grizzlies, Michel Malone z Nuggets i Willie Green z Pelicans. Green był moim przedsezonowym typem. W tej chwili stawiam na coacha Jenkinsa. Bardzo podoba mi się jego nieszablonowe prowadzenie tej drużyny. Podoba mi się to, że Niedźwiadki grają tak trochę po euroligowemu. Aż 13 ich graczy notuje po 11 i więcej minut na mecz. Ośmiu po 20+ minut. Podoba mi się to, że nie wszystko leży tam na barkach Moranta, a przecież w wielu innych organizacjach byłaby to opcja bardzo atrakcyjna. Zarówno dla samego lidera jak i dla trenera ustalającego taktykę. Grizzlies zajmują teraz trzecie miejsce w lidze, minimalnie za Nuggets i Celtics.

Moje trzy najlepsze piątki na tym etapie sezonu:
All-NBA 1st Team:
C: Nikola Jokic.
PF: Giannis Antetokounmpo.
SF: Jayson Tatum.
SG: Luka Doncic.
PG: Ja Morant.

All-NBA 2nd Team:
C: Joel Embiid.
PF: Kevin Durant.
SF: LeBron James.
SG: Donovan Mitchell.
PG: Shai Gilgeous-Alexander.

All-NBA 3rd Team:
C: Bam Adebayo.
PF: Lauri Markkanen.
SF: Julius Randle.
SG: Jaylen Brown.
PG: Damian Lillard.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

3 comments on “Nagrody indywidualne na półmetku sezonu 2022-23

    1. Karol Śliwa Post author

      Porównuję sobie:
      a) Statystyki indywidualne obu graczy (Lillard i Curry).
      b) Rozegrane/opuszczone przez nich mecze.
      c) Pozycje Warriors i Blazers ekip w tabeli Zachodu.
      No i jakoś nie widzę zasadności użycia słowa „masakra” jak również pięciu znaków zapytania.
      Co mi umyka?

      Reply
  1. Fenix

    Lillard to klepacz, łowca punktów fenomenalny, ale jednak to nie jest gracz na poziomie Currego. Pozycja gsw lepsza niż ptb. Portland po transferach, które teoretycznie miały ich uczynić lepszymi grają piach, a Lillard nie jest graczem, który pociągnie jakikolwiek ekipę do tytułu. Stefek gra lepiej, jest lepszym obrońcą, Dame jest zerowym. Gsw stracili kilku graczy i są słabsi niż rok temu mimo to w PO będą ciężkim przeciwnikiem dla każdego i nikt nie będzie faworytem w serii z nimi a PTB no cóż wszyscy modlą się by ich trafić. Łatwa seria. Stefek to centrum gry. Dame to po prostu świetny atleta i łowca punktów, ale nie lepszy gracz, nie lepszy koszykarz.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.