Nie ma jak w domu

W Stanach nazywaja to home cooking, u nas po prostu przewaga wlasnego parkietu. Jakby tego czynnika nie nazwac pomogl on dzis Lakers wygrac z Celtics 87:81 w meczu nr 3. Boston prowadzi juz tylko 2:1. Kolejne dwa starcia rowniez w Kalifornii.

Jednak wlasny parkiet na niewiele by sie zdal gdyby nie zawodnicy biegajacy po nim. Biegajacy to slowo, ktore doskonale oddaje dzisiejsza postawe koszykarzy Lakers za wyjatkiem Kobego (36 punktow) i…Sashy Vujacica (20 punktow), ktory nieoczekiwanie stal sie druga strzelba gospodarzy we wlasnie zakonczonym meczu. Reszta "Jeziorowcow" to jedno wielkie nieporozumienie z Odomem i Gasolem na czele, choc ten drugi zaliczyl 2 szczesliwe ofensywne zbiorki, po ktorych sam zdobyl 4 punkty w waznych momentach spotkania.

Po stronie gospodarzy tylko Ray Allen zasluzyl na pozytywne noty. "Sugar Ray" przez dlugi czas niemal w pojedynke "trzymal wynik". Ostatecznie zdobyl 25 punktow przy dobrej skutecznosci za 2 (8 na 13) oraz za 3 (5 na 7). K.G. , 12 zbiorek, 5 asyst, 3 bloki i 13 punktow jednak przy katastrofalnej skutecznosci z gry 6 na 21. Nie lepiej Paul "Prawda" Pierce – tylko 6 punktow przy skutecznosci 2 na 14. Choc warto zaznaczyc, ze Pierce borykal sie z duza iloscia fauli, przez co nie mogl osiagnac odpowiedniego rytmu meczowego. Dodatkowo wyraznie dalo sie zauwazyc, ze kontuzjowane prawe kolano daje mu sie we znaki. Na domiar zlego dla gosci z Massachusetts skrecenia lewej kostki doznal Rajan Rondo. Wprawdzie pojawil sie pozniej na parkiecie ale nie byl juz tym zawodnikiem jakim zwykle jest dla Celtow. Niezwykle wazny dla tej serii mecz nr 4 juz w najblizszy czwartek.   

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.