Nowy sezon, stara śpiewka

Za nami pierwsza kolejka spotkan nowego sezonu 2006/2007. Jak zwykle wielkie emocje i niespodzianki towarzysza meczom juz od poczatku. Zaczelo sie od sensacji. Bo o ile przegrana we wlasnej hali mistrzow NBA Miami Heat z Chicago Bulls moznaby nazwac niespodzianka o tyle jej rozmiary zmieniaja jej status na sensacyjna. 108-66 tak zakonczyl sie ten mecz (16:22;14:37;21:21;15:28) po stronie mistrzow solidnie zaprezentowal sie tylko Wade (25p.). Jesli chodzi o Bulls to wszyscy sprawiali wrazenie dobrze przygotowanych do sezonu i choc trudno oceniac ich po jednym wystepie to wygladali na zespol, ktory w tym roku bedzie walczyl o cos wiecej niz tylko awans do play-off. Najwiecej punktow zdobyl Kirk Hinrich(26)

Przed meczem odbyla sie ceremonia wreczenia mistrzowskich pierscieni, ktore wygladaja tak:

 

 

W Los Angeles gdzie Lakers podejmowali Suns emocji bylo rownie duzo. Takze i tu mielismy niespodzianke. Skazywani na porazke, mocno oslabieni kontuzjami „Jeziorowcy” poradzili sobie 114-106 (26:41;27:17;34:21;27:27) z jednym z faworytow do mistrzostwa w tym sezonie. Pod nieobecnosc Kobe Bryant’a ojcem sukcesu byl Lamar Odom, ktory poprowadzil swoj zespol do zwyciestwa zaliczajac 34 punkty (ponadto 13 zbiorek i 6 asyst)

dzieki swietnej grze Odom’a…

…powody do radosci mial powracajacy do zdrowia po operacji kolana Bryant.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.