LeBron James i Giannis Antetokounmpo zgromadzili najwięcej głosów kibiców i to oni skompletują swoje własne składy gwiazd, które wybiegną na parkiet 17 lutego w Charlotte. Liga NBA kontynuuje tym samym format, który dość dobrze sprawdził się przed rokiem. Kapitanowie wybiorą swoje składy przy czym, zawodnicy którzy wywalczyli sobie prawo gry w pierwszej piątce, takie prawo utrzymają, bez względu na roszady podczas draftu. Tegorocznym usprawnieniem będzie samo wybieranie drużyn, które ma być już jawne i transmitowane na żywo. Ma do dodać atrakcyjności wydarzeniu i uciąć późniejsze fale spekulacji kto, w jakiej kolejności, trafił do danego składu. Nie zmienił się sposób zliczania głosów, który znamy od dwóch lat – 50% fani, po 25% zawodnicy i dziennikarze. Poza LeBronem i Giannisem, w wyjściowych piątkach znajdą się:
Wschód: Joel Embiid, Kawhi Leonard, Kemba Walker, Kyrie Irving.
Zachód: Kevin Durant, Paul George, James Harden, Steph Curry.
Rezerwy, tradycyjnie wybierane głosami trenerów NBA, zostaną ogłoszone 31 stycznia.
Zanim to nastąpi, pozwolę sobie podać swoje własne rezerwy. Jeśli chodzi o składy wyjściowe, to na Wschodzie, w moim prywatnym rankingu, miałem tak samo, jak NBA. Na Zachodzie miałem Damiana Lillarda w miejsce Stepha. Nazwiska, które wrzucam poniżej, nie są próbą przewidywania przyszłości. To są moje prywatne wybory, które nie muszą pokryć się z tym, co usłyszymy za kilka dni. A zatem:
Wschód: Dwyane Wade, Blake Griffin, Kyle Lowry, Nikola Vucevic, Bradley Beal. To daje dziesięć nazwisk. Na ostatnich dwóch miejscach mam trzech graczy i na ten moment cały czas zastanawiam się którego z nich pominąć. A są to Ben Simmons, Jimmy Butler, D’Angelo Russell.
Zachód: Damian Lillard, Anthony Davis, Luka Doncic, DeMar DeRozan, Nikola Jokic, Klay Thompson, Russell Westbrook.
Jeśli chodzi o dalsze usprawnienia tej imprezy, to cały czas jestem za wyborem 24 najlepszych koszykarzy NBA, bez podziału na Konferencje. Na przeładowanym talentem Zachodzie, prawo gry w Meczu Gwiazd, nadal dostaje tylko dwunastu zawodników. Wschód przetrzebiony w ostatnich latach z talentu, nadal będzie musiał wystawić swoja dwunastkę. Zatem cały czas może okazać się, że jakaś gwiazda z Zachodu, dajmy na to tacy Karl-Anthony Towns czy Donovan Mitchell, których akurat ja w swoim składzie nie mam, Mecz Gwiazd obejrzą w telewizji, a jakiś dobry, ale nie wybitny gracz, ze Wschodu, dostąpi, bądź co bądź, zaszczytu gry 17 lutego w Charlotte. Więc na tym polu nadal nie ma żadnego usprawnienia. A mogłoby być. O ile kupuję argumenty za trzymaniem się podziału geograficznego jeśli chodzi o format play-offs (logistyka), o tyle w ASG nie ma to znaczenia.