P.J. Tucker odchodzi z Rockets

Można by rzecz, kolejny dzień, kolejny weteran poza swoją drużyną. P.J. Tucker i Houston Rockets uznali, że dla obu stron, najlepszym scenariuszem na przyszłość będzie podziękować sobie za współpracę. Tucker zdecydował się nie zagrać minionej nocy, w wyjazdowym meczu z Sacramento Kings. 35-latek ma pozostać poza rotacją Rockets i czekać na transfer, bądź dogadanie się w sprawie wykupienia reszty jego umowy, która wygasa z końcem tych rozgrywek ($7.9 mln).
35-letni Tucker negocjował przedłużenie kontraktu przed rozpoczęciem tych rozgrywek. Według doniesień klub z Teksasu zaproponował mu dwuletnią umowę wartą $17 mln, gdzie $10 mln miało być sumą gwarantowaną. Obóz Tuckera oczekiwał kontraktu w pełni gwarantowanego  za $24 mln.
Sytuacji nie poprawiło też odejście Jamesa Hardena i Russella Westbrooka. Tucker też chciał zmienić klub, ale włodarze Rockets najprawdopodobniej wystawili za niego zbyt wysoką cenę.
Średnie Tuckera z 32 meczów w tym sezonie sięgają 4.4 punktu, 4.6 zbiórki oraz 1.4 asysty.

Mój komentarz: Z transferem Tuckera może być łatwiej, niż z transferem LaMarcusa Aldridge’a. Przede wszystkim zarabia dużo mniej. Jesteśmy w II połowie tego sezonu, zatem z jego $7.9 mln zostało do wypłaty już niewiele, jak na standardy NBA. Miałoby to również duże znaczenie w przypadku ewentualnego wykupienia reszty tej umowy. Rockets nie dostaną za niego wyboru w pierwszej rundzie draftu w pakiecie ze schodzącym kontraktem lub młodszym graczem. Ale myślę, że nie jest szalone ze strony Rakiet oczekiwać przynajmniej jednego wyboru w II rundzie draftu, a to nie jest nic. Mamy 13 dni do trade deadline. Tucker przynosi do stołu określony pakiet umiejętności, na które jest popyt w lidze, szczególnie wśród drużyn play-offowych. Są to defensywa i trójki z rogu. Agent Tuckera na pewno jest w kontakcie z zainteresowanymi nim drużynami. Te z kolei bacznie monitorują sytuację. Nikt nie będzie starał się przelicytować w walce o jego usługi, ale też chyba nikt też nie powinien z całą pewnością czekać, że jego kontrakt zostanie wykupiony, a ten z wolnej stopy pójdzie, gdzie będzie chciał. Tucker w ostatnich dwóch latach w play-offach grywał po prawie 35 i prawie 39 minut. To za dużo. Jeśli P.J. ma być „psem” w obronie, to te minuty muszą zostać zredukowane. I będą, jeśli dołączy do którejś z czołowych drużyn. Tuckerowi w maju stuknie 36 lat. Mocno bym się zastanowił, czy chcę go mieć w składzie na kolejne lata, jeszcze mocniej, gdy usłyszałbym od jego agenta, ile miałbym mu zapłacić. Ale teraz, do końca sezonu, w walce o tytuł, pozyskanie go może być wielkim wzmocnieniem przed ostateczną walką o tytuł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.