Pary play-offs NBA. Analiza sił (Wschód)

Cleveland Cavaliers (66-16) – (8) Detroit Pistons (39-43) (w sezonie 3:1)

 Przed obecnym sezonem dla wielu znawców NBA tak miał wyglądać finał Konferencji. Niestety dla klubu z Michigan jak i jego sympatyków pozbycie się reżysera gry Pistons Chauncey Billupsa i sprowadzenie na jego miejsce Allena Iversona skończyło się gorzej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Pistons z elity ligi stali się zespołem, który pierwszy raz od niemal dekady zanotował ujemny bilans spotkań. Na przeciwnym biegunie są dziś Kawalerzyści z Cleveland. W imponującym stylu przeszli oni sezon regularny bijąc przy tym kila rekordów ligi, a ich wciąż głody ostatecznego sukcesu w play-offs lider LeBron James najpewniej za kilka dni ogłoszony zostanie MVP sezonu. Nie będzie to jednak typowa seria "jedynki" z "ósemką" bowiem mimo mizernego sezonu regularnego w składzie Pistons są tacy zawodnicy jak Rasheed Wallace, Richard Hamilton czy Tay Prince, którzy doskonale pamiętają mistrzowskie czasy i wiedzą jak wygrywać w postseason. Kibice już mogą zacierać ręce na tę rywalizację, która z pewnością dostarczy wielu emocji. Liderzy:

Cleveland: punkty – LeBron James (28,4), zbiórki – LeBron James (7,6), asysty – LeBron James (7,2)

Detroit: punkty – Richard Hamilton (18,3), zbiórki – Antonio McDyess (9,8), asysty – Rodney Stuckey (4,9)

(2) Boston Celtics (62-20) – (7) Chicago Bulls (41-41) (w sezonie 2:1)

Bulls gdyby wygrali wczoraj z Raptors uniknęliby serii z aktualnymi mistrzami NBA już w pierwszej rundzie. Ale na dobrą sprawę Celtowie też mają czego się obawiać bowiem Byki po pozyskaniu Brada Millera i Johna Salmonsa są całkiem innym zespołem potrafiącym wygrywać z każdym, szczególnie u siebie w "Wietrzym Mieście". Dla Celtics druga część rozgrywek stała pod znakiem ogromnych kłopotów zdrowotnych. Nie zdolny do gry był Kevin Garnett, jego zmiennik Leon Powe oraz cała grupa zadaniowców. Mimo to Boston finiszował z trzecim bilansem w całej NBA. Od soboty mistrzowie mieli być już jednak w pełnym składzie. Okazuje się jednak, że K.G. nadal nie jest w stanie grać i tak naprawdę nie wiadomo czy w ogóle zobaczymy go w tym sezonie. Zdrowi Celtowie przewyższają Bulls o kilka klas. Jak zagrają bez K.G? To dobre pytanie.

Liderzy:
Boston: punkty – Paul Pierce (20,5), zbiórki – Kendrick Perkins (8,1), asysty – Rajon Rondo (8,2)
Chicago: punkty – Ben Gordon (20,7), zbiórki – Brad Miller (7,8), asysty – Derick Rose (6,3)

(3) Orlando Magic (59-23) – (6) Philadelphia (41-41) (w sezonie 3:0)

Obie ekipy przystąpią do play-offs będąc w małym kryzysie po okresie rewelacyjnej gry. 76ers przegrali 6 z ostatnich 7 meczów a Magic 4 z 6 a na dodatek niewiadomą pozostaje stan zdrowa ich podstawowych graczy Hedo Turkoglu i Rasharda Lewisa. Jednak to Orlando jest zdecydowanym faworytem serii. Dominacja w strefie podkoszowej Dwighta Howarda nie podlega kwestii w tej rundzie i z pewnością utrudni grę, często penetrującym rywalom. Oczywiście liczymy wszyscy na dobre występy Marcina Gortata, którego ofiarna i pełna zaangażowania gra to coś co jest na wagę złota na tym etapie rozgrywek.

Liderzy:
Orlando: punkty – Dwight Howard (20,6), zbiórki – Dwight Howard (13,8), asysty – Rafer Alston (5,3)
Philadelphia: punkty – Andre Iguodala (18,8), zbiórki – Samuel Dalembert (8,5), asysty – Andre Miller (6,5)

(4) Atlanta Hawks (47-35) – (5) Miami Heat (43-39) (w sezonie 3:1)

Jastrzębie pokazały w tym sezonie, że są niezwykle groźne na własnym parkiecie i potwierdziły tym samym, że ubiegłoroczna seria z Bostonem nie była przypadkiem. Każdy kto marzy o pokonaniu Hawks w ich gnieździe musi rzucić na szalę wszystko co ma a to niejednokrotnie nie wystarcza. Atut własnego parkietu w tej rywalizacji jest kluczowy mając na uwadze, że za rozgrywanie piłki w Miami odpowiedzialny jest niedoświadczony debiutant Mario Chalmers. Oczywiście jest też w Miami człowiek, który gdy tylko zdrowy, potrafi wygrywać mecze niemal w pojedynkę a jego heroiczne batalie raz po raz zapisują się w kronikach NBA. D-Wade to król strzelców obecnych rozgrywek, jedyny mistrz NBA spośród graczy tej serii. Jak będzie grać "Flash" w tej rundzie tak będzie grać cały zespół Heat. Ogromna odpowiedzialność i presja dla Dwyane’a to chleb powszedni. Kibice mogą spodziewać się twardej, wyczerpującej i atletycznej serii, która może skończyć się dopiero w siódmym meczu.

Liderzy:
Atlanta: punkty – Joe Johnson (21,4), zbiórki – Al Horford (9,3), asysty – Joe Johnson (5,8)
Miami: punkty – Dwyane Wade (30,2), zbiórki – Udonis Haslem (8,2), asysty – Dwyane Wade (7,5)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.