Pary play-offs NBA. Analiza sił (Zachód)

(1) Los Angeles Lakers (65-17) – (8) Utah Jazz (48-34) (w sezonie 2:1)

Rok temu Jazz postawili Lakers trudne warunki gry. Problem dla nich polega na tym, że nie grają już tak dobrze jak jeszcze sezon temu a Lakers z kolei pod kilkoma względami są mocniejsi. Utah mimo, że silna w ataku w obronie spisuje się nie najlepiej co jest niecodzienną sytuacją w przypadku ekip Jerry’ego Slone’a. Jest to także kluczowy aspekt gry w postseason, bez którego próżno szukać szans na sukces. Biorąc pod uwagę, że po operacji kolana nadal nie jest sobą Carlos Boozer Jazzmeni mają zdecydowaną przewagę jedynie na pozycji rozgrywającego gdzie pewnie karty rozdawać będzie Deron Williams. Jazz swoich szans szukać będą też w meczach przed własną publicznością gdzie zawsze są groźni. W obecnym sezonie wygrali w Salt Lake City aż 33 z 41 meczów. Jednak bardziej doświadczony w play-offs, w pełni zdrowy skład z Miasta Aniołów w tej rundzie zdaję się być poza zasięgiem rywali.

Liderzy:
Los Angeles: punkty – Kobe Bryant (26,8), zbiórki – Pau Gasol (9,6), asysty – Kobe Bryant (4,9)
Utah: punkty – Deron Williams (19,4), zbiórki – Carlos Boozer (10,4), asysty – Deron Williams (10,7)

(2) Denver Nuggets (54-28) – (7) New Orleans Hornets (49-33) (w sezonie 2:2)

Jeden człowiek a taka różnica – mogą powiedzieć kibice w Denver i Detroit mając przed oczyma dwa skrajnie różne obrazy. Pozyskanie rasowego rozgrywającego, urodzonego lidera w osobie Chauncey Billupsa okazało się być strzałem w dziesiątkę. Skazywani przez wielu na katastrofalny sezon gracze z Kolorado zagrali najlepszy sezon w historii klubu i niespodziewanie stali się drugą siłą na silnym i wiecznie dzikim Zachodzie. Mądrzejszy, bardziej zespołowy Melo Anthony, wreszcie zdrowi Nene i Kenyon Martin, siejący postrach pod bronionymi koszami Chris Andersen (i nie mam tu na myśli ani jego tatuaży ani fryzury) i szalony super strzelec z ławki J.R. Smith – wszystko to rzuca na szalę coach George Karl. Po drugiej stronie zespół, który miał walczyć o najwyższe cele już od tego sezonu. Sprowadzenie dwukrotnego mistrza NBA Jamesa Posey’a, świetny rozgrywający i trener z wizją miało być przepustką do elity ligi. Miało a nie było. Zadecydowały o tym różne czynniki ze zdrowotnym na czele. Tyson Chandler, Peja Stojakovic są cieniami graczy jakimi byli w przeszłości kiedy stanowili o sile Szerszeni. Nie znaczy to jednak, że są oni bez szans w tej serii. W końcu play-offs to czas kiedy zawodnicy wspinają się na wyżyny swoich możliwości zapominając o zmęczeniu i bólu.

Liderzy:
Denver: punkty – Carmelo Anthony (22,8), zbiórki – Nene (7,8), asysty – Chauncey Billups (6,4)
New Orleans: punky – Chris Paul (22,8), zbiórki – Tyson Chandler (8,7), asysty – Chris Paul (11)

(3) San Antonio Spurs (54-28) – (6) Dallas Mavericks (50-32) (w sezonie 2:2)

Spurs w ostatnich dwóch meczach sezonu dali próbkę tego co mogą grać w najbliższym czasie. Spurs to zespół uśpionych weteranów, którzy budzą się na play-offs. Tim Duncan robi doskonale to co kiedyś David Robinson – pod koniec kariery z godnością oddaje pole w ataku młodszym kolegom, a sam zamienia swoje gwiazdorskie ambicje (które akurat w przypadku Tima nigdy nie były wygórowane) na prace w obronie, grę pełną poświecenia o wysokim koszykarskim IQ. Zdobywanie punków leżeć będzie na barkach Tonego Parkera, Rogera Masona, i pewnie też Drew Goodena. Brak kontuzjowanego Manu Ginobiliego to duża strata jednak pokonanie Ostróg cztery razy to ciągle nie lada sztuka. Z kolei Mavs są na fali wznoszącej po niemal całym sezonie przeciętnej gry. Świetny sezon rozgrywa Dirk Nowitzki, iskrą z ławki jest Jason Terry (najpewniej najlepszy rezerwowy ligi). Mimo wieku nadal świetnie rozgrywa Jason Kidd. Kibice mogą spodziewać się długiej serii pod znakiem zaawansowanej myśli trenerskiej z najwyższej półki.

Liderzy:
San Antonio: punkty – Tony Parker (22), zbiórki – Tim Duncan (10,7), asysty – Tony Parker (6,9)
Dallas: punkty – Dirk Nowitzki (25,9), zbiórki – Dirk Nowitzki (8,4), asysty – Jason Kidd (8,7)

(4) Portland Trail Blazers (54-28) – (5) Houston Rockets (53-29) (w sezonie 1:2)

Po latach wstydu, frustracji i rozczarowań play-offy wracają do Oregonu. Blazers to bardzo ciekawy, młody zespół prowadzony przez Brandona Roy’a, który przebojem wdarł się do elity obrońców NBA. W zasadzie mają wszystko co trzeba żeby wygrywać. Mają tego świadomość i do postseason przystępują nie z zamiarem „namieszania” lecz regularnego wygrywania. Za rywala mają ekipę, która przez ostanie lata, mimo głębokiego składu nie może przebić się przez pierwszą rundę play-offs. Paradoksalnie po stracie swojego asa Tracy McGrady’ego ich gra wygląda lepiej. Rakiety grają koszykówkę mądrą, skrajnie zespołową. Ich atutem jest dusząca rywali drużynowa obrona, która w na tym etapie rozgrywek jest na wagę złota. Obie ekipy nie mają w zwyczaju przegrywać na własnym parkiecie. Oznacza to, że seria może być długa i pasjonująca.

Liderzy:
Houston: punkty – Yao Ming (19,7), zbiórki – Yao Ming (9,9), asysty – Kyle Lowry (3,6)
Portland: punkty – Brandon Roy (22,6), zbiórki – Joel Przybilla (8,7), asysty – Brandon Roy (5,1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.