Nagrody indywidualne za sezon 2023-24

Przyznaję nagrody indywidualne za właśnie zakończony sezon regularny 2023-24. Jak każdego roku, nie jest to moja próba przewidywania tego, kto faktycznie zgarnie poszczególne nagrody. Są to moje własne wybory, które w większym, lub mniejszym zakresie uzasadniam. Zapraszam gorąco do podawania własnych typów/nominacji/składów. Zawodnicy, przy których nazwiskach jest gwiazdka, to zawodnicy, którzy nie zagrali wymaganych 65 meczów i przy rzeczywistych głosowaniach nie będą brani pod uwagę. U mnie będą.

Najlepszy Rezerwowy
Nominowani: Naz Reid, Malik Monk, Bobby Portis, Norman Powell, Bogdan Bogdanovic.
Mój typ: Naz Reid.

Stawiam na podkoszowego Timberwolves. 81 zagranych meczów, z których 67 jako zmiennik. Średnie na poziomie 13,5 punktu, 5,2 zbiórki oraz 1,3 asysty. Pamiętam, jak w Abu Dhabi miałem okazję na żywo oglądać przygotowujących się do sezonu Wolves. Coach Finch w bardzo ciekawy sposób rotował swoimi wysokimi w sposób taki, że zawsze starał się mieć na parkiecie dwóch z trójki Gobert, KAT, Reid. I w zależności od potrzeb, w zależności od tego, która konkretnie dwójka wysokich grała w danym momencie i jakich miała przy sobie kolegów, ich zadania i rola delikatnie się zmieniały. Zgodzę się z tym, że Reid może być za dobry do tej roli, że w wielu innych klubach miałby startową pozycję i więcej obowiązków. Ale tu, w Minnesocie, idealnie wywiązuje się ze swoich zadań zmiennika. Pod nieobecność kontuzjowanego KATa jego postawa pomogła drużynie nie spaść poniżej trzeciego miejsca na zachodzie. Wysoko miałem w swoich rankingach Monka, ale ten w kwietniu w ogóle nie grał i trochę zjechał mi w hierarchii.

Trener Roku
Nominowani: Mark Daigneault, Chris Finch, Jamahl Mosley, Ime Udoka. Joe Mazzulla.
Mój typ: Mark Daigneault.

Są dwie filozofie przyznawania tej nagrody. Może nawet trzy, przy czym ta trzecia jest połączeniem dwóch pierwszych. W pierwszym wariancie wygrywa trener, którego drużyna była wśród dwóch-trzech najlepszych ekip ligi. Proste i czytelne. Silnym argumentem jest tu zawsze przebicie progu 60 wygranych. Każdy większy dystans między kolejnymi w tabeli drużynami, daje danemu trenerowi dodatkowych argumentów i punktów w głosowaniu.
W drugim wariancie wygrywa trener, który stał za sukcesem składu, który mocno przebił nasze przedsezonowe przewidywania, który niejako rósł na naszych oczach w trakcie rozgrywek, który wygrał dużo więcej meczów, niż zakładano przed rozpoczęciem rozgrywek. W trzecim mamy do czynienia ze swego rodzaju kombinacją obu tych rzeczy.
Stawiam na Marka Daigneaulta z Thunder, który łączy w sobie kilka różnych perspektyw patrzenia na to wyróżnienie. Po pierwsze, z 57 zwycięstwami na koncie, wygrał napakowany talentem zachód. To zawsze jest coś. Po drugie zaliczył progres aż o 17 wygranych. Zeszłoroczni Thunder mieli dziesiąty bilans zachodu. Spodziewaliśmy się, że zaliczą jakościowy skok, ale chyba nie aż taki. Kilka dobrych słów trzeba powiedzieć o Joe Mazzulli. 64 wygrane Celtics, czyli aż siedem ponad drugimi Thunder i Nuggets, to też jest coś znaczącego. Wyróżnić chcę też Ime Udokę, który wyczyścił szatnię młodych Rockets z patologii zeszłych lat. Zrobił z nimi wynik 41:41 i niemal do samego końca sezonu nie chciał zrezygnować z walki o play-in.

Most Improved Player
Nominowani: Tyrese Maxey, Coby White, Jalen Williams, Jalen Johnson *, Alperen Sengun *.
Mój typ: Tyrese Maxey.

Lubię tę nagrodę, bo zostawia ogromne pole do interpretacji przez swoją płynność, jeśli chodzi o jej definicję. Co jest definicją postępu w kontekście tego wyróżnienia? Czy sam fakt, że dany gracz dostał szansę (minuty, rola, rzuty) i ją wykorzystał, powinien być argumentem nadrzędnym nad postępem wynikającym z sukcesywnie wkładanej pracy w swój rozwój, czy ze zdobywanego doświadczenia? Pierwszy wariant jest rzecz jasna łatwiejszy do zauważenia i odnotowania. Drugi musi znaleźć silne argumenty za tym, żeby dało się go promować. No i muszą znaleźć się też tacy, którzy tenże skok rozwojowy odnotują i docenią. Dla mnie, w idealnym scenariuszu, powinna być to kombinacja jednego i drugiego. Nie zawsze zawodnicy, którzy dostają zwiększoną rolę z sezonu na sezon, lub po zmianie drużyn, są w stanie wznieść swoją grę na wyższy poziom, Zatem nie jest sprawą oczywistą, ani automatyczną, że w takich środowiskach będą produkować. W NBA jest bardzo dużo talentu. Mam wrażenie, że czasami o tym zapominamy. Ludzie, którzy grają w NBA przeszli przez potężne sito eliminacji. Byli wybitni na praktycznie wszystkich etapach swojego koszykarskiego rozwoju. A potem, po wejściu do ligi, musieli niejednokrotnie zredefiniować samych siebie jako koszykarzy. W NBA było w tym sezonie 38 zawodników, którzy zdobywali po 20+ punktów na mecz. Nie mam wątpliwości, że kolejnych 20-30 graczy mogłoby to z powodzeniem robić, gdyby tylko ktoś pozwolił im więcej rzucać, dłużej grać w meczach lub dał im większą rolę w ich zespołach.
Dlatego zawsze uważałem, że wejście na poziom All-Star z szeroko rozumianej przeciętności, jest trudniejszy, niż wyjście z przeciętności do poziomu, od którego dany gracz zaczyna być rozpoznawalny. Nawet jeśli tenże skok bywa spektakularny od strony liczb. W tej lidze jest tyle talentu, że dziesiątki graczy (nie przesadzam) tylko czekają na swoją szansę, żeby wyjść z szarej masy przeciętności i zagościć w świadomości swoich fanów. Nie mówiąc już o wejściu z poziomu All-Star do poziomu All-NBA. Tu poprzeczka zawieszona jest najwyżej.
Dlatego w tym roku stawiam na Tyrese Maxeya. Obrońca 76ers wszedł na poziom All-Star, czyli do najlepszej 12 swojej konferencji, do najlepszej 24 ligi. Jak dla mnie, ma to większe znaczenie, niż wyjście z przeciętności do być zauważonym w lidze. 25,9 punktu (20,3 rok temu), 3,7 zbiórki (2,9), 6,2 asysty (3,5) oraz 1 przechwyt (0,8). Dzięki jego płynnemu wejściu na wyższy poziom, handlowanie Jamesem Hardenem odbyło się w miarę szybko i sprawnie.

Debiutant Roku
Nominowani: Victor Wembanyama, Chet Holmgen.
Mój typ: Victor Wembanyama.

OK, nawet nie próbujmy stwarzać pozorów, że w tym wyścigu jest więcej, niż dwóch kandydatów. Ciepło możemy, a nawet powinniśmy, wypowiedzieć się o drugiej części sezonu Brandona Millera, o delikatnym przebudzeniu Scoota Hendersona, nadmienić trzeba nam też o Jaime Jaquezie, Brandinie Podziemskim i paru innych postaciach, ale w wyścigu, takim prawdziwym, po nagrodę dla najlepszego debiutanta, kandydatów jest tylko dwóch, a może nawet już tylko jeden. W pierwszych dwóch miesiącach sezonu Holmgren był w fotelu lidera. Ale gdy Wembanyama zaczął czuć się coraz pewniej w NBA, jasnym stało się, że wygranej pozbawić go może tylko kontuzja. 21,4 punktu, 10,6 zbiórki, 3,9 asysty, 3,6 bloku, 1,2 przechwytu. Nie ma o czym rozmawiać. Rozejdźmy się.

Obrońca Roku
Nominowani: Rudy Gobert, Bam Adebayo, Anthony Davis, Victor Wembanyama, O.G. Anunoby *.
Mój typ: Rudy Gobert.

Bezpiecznie jest postawić w tej kategorii na wysokiego. W ostatnich 29 latach tylko dwóch zawodników obwodowych było wybieranych obrońcami roku (Gary Payton w 1995 oraz Marcus Smart w rozgrywkach 2021-22).
Ja stawiam w tym roku na Rudy’ego Goberta. Po zeszłorocznym kryzysie związanym, podobno, z tajemniczą kontuzją, która długo go męczyła i spowalniała, Francuz wrócił w tych rozgrywkach do poziomu, do jakiego przyzwyczaił nas w czasach gry dla Utah Jazz. 31-latek był w rundzie zasadniczej najlepszym defensorem najlepiej broniącej drużyny w NBA. Timberwolves tracili po 105,9 punktu na 100 posiadań. Było to o prawie trzy punkty lepiej od drugich Magic. Podopieczni coacha Fincha tracili ogólnie po 106,5 punktu na mecz, a to z kolei było o prawie dwa punkty lepszy wynik od drugich w tym zestawieniu Knicks. Gobert do zeszłego sezonu miał, trwającą osiem lat, serię z przynajmniej dwoma blokami na mecz. W tym sezonie do tego wrócił (2,1). Wszystko, co dobre w obronie Wolves w tym sezonie zaczynało się od Goberta, którego obecność pod koszem była znów bardzo zauważalna.

MVP
Nominowani: Nikola Jokic, Luka Doncic, Shai Gilgeous-Alexander, Giannis Antetokounmpo, Jayson Tatum.
Mój typ: Nikola Jokic.

Wybrałem Nikolę Jokica, ale przeprowadziłem sam ze sobą poważną dyskusję na temat kandydatur SGA, Jokica, a nawet Giannisa. Zacznę od końca, od Greka. Mam wrażenie, że ten jego sezon był trochę niedoceniony. 30,4 punktu, najlepsze w karierze 61% z gry. Do tego 11,5 zbiórki, 6,5 asysty, 1,1 bloku oraz 1,2 przechwytu. Na MVP nie ma szans, bo Bucks ostatecznie wygrali tylko 49 meczów, a konkurencja w tym sezonie była silna. Ale chcę wydobyć na powierzchnię i wyróżnić te jego rozgrywki. Mimo najlepszego bilansu w lidze nie postawiłem na Tatuma, mojego kandydata na MVP przed sezonem. Był dobry, ale nie wybitny, plus miał też wokół siebie tonę talentu. Nie chciałem czynić precedensu dla Doncica. Liczby były na poziomie MVP (33,9 punktu, 9,2 zbiórki, 9,8 asysty, 1,4 przechwytu), ale piąte miejsce Mavs, szóste w skali ligi, to dla mnie za nisko, żeby to wygrać. Wszystko sprowadziło się do SGA i Jokica. 30 punktów, 5,5 zbiórki, 6,2 asysty i 2 przechwyty Kanadyjczyka oraz 57 wygranych Thunder do 26,4 punktu, 12,4 zbiórki, 9 asyst oraz 1,4 przechwytu Serba przy również 57 wygranych Nuggets. Jak dla mnie Jokic był lepszy i ogólnie jest w tej chwili najlepszym zawodnikiem w NBA.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

2 comments on “Nagrody indywidualne za sezon 2023-24

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.