Ruszył turniej play-in 2021!

W ubiegłym roku, w bańce na Florydzie, po raz drugi w historii NBA rozegrany został mini-turniej play-in (pierwszy i jedyny do zeszłego roku play-in odbył się w 1956 roku. Zagrały w nim drużyny Syracuse Nationals i the New York Knicks). Będący na ósmym miejscu na Zachodzie Portland Trail Blazers zagrali wtedy z Memphis Grizzlies. Stawką tej rywalizacji było ósme miejsce, czyli prawo gry w play-offs. W tym roku NBA poszła z play-inem o krok dalej. Bierze w nim udział aż osiem drużyn, które zagrają w sumie sześć meczów. Dwa z nich odbyły się już minionej nocy. Indiana Pacers pokonali Charlotte Hornets (144:117). W nagrodę zagrają z Washington Wizards, którzy przegrali z Boston Celtics (100:118). Stawką meczu będzie ósme miejsce. Celtowie zapewnili sobie siódme. Dziś w nocy do gry włącza się Zachód.

Rok temu „ósemka” grała z „dziewiątką” o ostatnie miejsce dające prawo gry w postseason. Blazers, jako „ósemka” musieli wygrać tylko raz. Grizzlies, jako „dziewiątka”, by udowodnić swoja wyższość, mieli pokonać Blazers dwa razy. Na Wschodzie play-in w ogóle się nie odbył, ponieważ ósmych Magic i dziewiątych Wizards dzieliło aż 12 meczów w tabeli. Jedną z zasad ubiegłorocznego play-in było bowiem to, że żeby turniej w ogóle się odbył, „dziewiątka” nie mogła tracić do „ósemki” więcej, niż cztery mecze po rundzie zasadniczej.

W tych rozgrywkach liga dokonała kilku usprawnień. Przede wszystkim włączono więcej drużyn. W turnieju bierze udział osiem ekip (po cztery z obu Konferencji), rozegranych zostanie w sumie sześć spotkań (dwa z nich już się odbyły).

Tegoroczny format wygląda tak: drużyny z siódmych miejsc (Boston Celtics na Wschodzie oraz Los Angeles Lakers na Zachodzie) spotykają się z drużynami z ósmych miejsc swoich Konferencji (Celtics zagrali już Washington Wizards, a dziś w nocy Lakers podejmą Golden State Warriors).
Z kolei drużyny z miejsc dziewiątych (Pacers i Grizzlies) grają z dziesiątymi (Hornets i Spurs).

Wygrani starć par 7-8 zapewniają sobie udział w play-offs i lądują na siódmym miejscu. Zatem Celtics zagrają z Brooklyn Nets, którzy zakończyli sezon na drugim miejscu na Wschodzie. Z kolei triumfatorzy meczu Lakers-Warriors spotkają się później z Phoenix Suns.
Przegrani tej części tabeli nie kończą jeszcze sezonu. Będą mieli po jeszcze jednej szansie na play-offy, ale tym razem powalczą o ósme miejsce. Zatem Wizards zagrają z Pacers. Na Zachodzie, przegrani starcia Lakers-Warriors zetrą się z wygranymi pary Grizzlies-Spurs. W parach 9-10 o awansie decyduje również tylko jeden mecz.
Gospodarzami spotkań są drużyny rozstawione wyżej w tabeli. Drużyny, które nie zdołają awansować do play-offów, wezmą udział w loterii draftu.

Mój komentarz: Od zeszłego roku jestem fanem play-in. Docierają do mnie argumenty, że skoro mamy ciężki, 82-meczowy sezon (w tych wyjątkowo 72), to czy jest jeszcze sens udowadniać komukolwiek, cokolwiek? Czy zajęcie miejsc 7-8 po rundzie zasadniczej nie powinno być wystarczającą przepustką do zagrania w play-offs bez konieczności brania udziału w play-in? Owszem, są to argumenty jak najbardziej zasadne. Ale te za istnieniem tego nowego formatu moje argumenty są takie:

– Przynajmniej częściowo ograniczane zostaje tankowanie. W latach wcześniejszych, drużyny które miały nikłe szanse na dogonienie ósmego miejsca, w bardziej lub mniej otwarty sposób zaczynały wyhamowywać. Bardziej, niż na kolekcjonowaniu zwycięstw, zaczynało zależeć im na pozycjonowaniu się przed loterią draftu. Turniej play-in w połączeniu ze zreformowanym parę lat temu system odnośnie procentowych szans na zdobycie „jedynki” sprawiły, że w grze, niemal do samego końca sezonu regularnego było bardzo wiele drużyn. Niezainteresowani wygrywaniem byli w tym sezonie praktycznie tylko Rockets po odejściu Hardena, przebudowujący się Thunder, Pistons i Cavs. Dopiero w trakcie rozgrywek dołączyli do nich Magic. Pelicans i Kings walczyli do końca. Tak samo jak Bulls i częściowo także Raptors.

– Opłaca się wygrywać. Zajęcie dwóch najlepszych miejsc w obu Konferencjach oznacza, że w pierwszej rundzie draftu dostanie się rywala, który ma w nogach nie tylko sezon regularny, ale też dodatkowe mecze po play-in. Nadal „jedynki” i „dwójki” nie dostają gwarancji awansu do drugiej rundy, ale ich szanse rosną. NBA od lat zastanawiała się co zrobić, żeby premiować wygrywanie. To jest jedna z metod.

– Opłaca się też walczyć o top 6 w obu Konferencjach. Jakiś czas temu Luka Doncic i Mark Cuban skrytykowali ideę turnieju play-in. Wtedy jednak Mavs balansowali na granicy miejsc 6-8 i wizja gdy dodatkowych meczów, po których mogli nie dostać się do play-offs, była dość realna. Ekipa z Dallas ostatecznie zajęła piąte miejsce na Zachodzie i w play-offach zagra bez konieczności grania dodatkowych spotkań. Warto więc kolekcjonować wygrane mecze już od początku sezonu, nie kalkulować i nie zwalniać tempa przez cały sezon. Bądź wystarczająco dobry, żeby uniknąć play-in. Dajesz odpoczywać swoim gwiazdom? OK, ale miej świadomość tego, że w ogólnym rozrachunku, każda wygrana może być na wagę konieczności gry w play-in.

– NBA miała swego czasu pomysł zorganizowania, w trakcie sezonu, swego rodzaju turnieju, którego stawką miało być…no właśnie, co? Jakiś puchar, nagroda pieniężna, dodatkowy wybór w drafcie, nagrody książkowe (żart)? Związek zawodników nie był przychylny temu pomysłowi. Dodatkowe mecze, na które nie sposób się zmotywować, mglista wizja nagrody, która może i byłaby czymś atrakcyjnym dla klubów, ale raczej nie dla graczy. W play-in stawką są miejsca w play-offach dla drużyn z miejsc 7-10. Wszystko jest jasne, czytelne i odbywa się bezpośrednio przed fazą pucharową sezonu, natychmiast po rundzie zasadniczej.

– Drużyny, które ostatecznie po play-in nie wejdą do play-offs, wezmą udział w loterii draftu. Zatem ekipy, którym nadal brakuje by regularnie wygrywać, nie zostaną na lodzie w procesie budowania się przez draft.

– Być może z czasem ten format się przeje i spowszednieje. Ale zanim to nastąpi jest on czymś nowym, czymś odświeżającym, czymś, co ekscytuje. Zanim Steph i LeBron zetrą się z Jazz i Suns (tak wynikałoby z tradycyjnej tabeli 1-8) najpierw zetrą się ze sobą. Przegrany tej rywalizacji nadal może wejść do play-offs. Ten mecz ma potencjał być czymś wyjątkowym. Obie drużyny mogą wejść do „ósemki”. Ale gdyby którejś się nie udało, to też będzie gorący temat pod dyskusję.

– Gdyby któryś z „underdogów” z miejsc 7-8, po przebiciu się przez play-in, zdołał wyeliminować swoich wyżej notowanych rywali, dyskusje, analizy i narracje ruszyłyby jak lawina. A przecież NBA jest ligą ciekawych do opowiadania historii.

 


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.