Nagrody indywidualne za sezon 2020-21

Sezon regularny 2020-21 właśnie dobiegł końca. Przyznaję więc nagrody indywidualne za tę część rozgrywek. Jak każdego roku, nie jest to moja próba przewidywania tego, kto faktycznie zgarnie poszczególne nagrody. Są to moje własne wybory, które w większym, lub mniejszym zakresie uzasadniam. Na koniec moje trzy piątki All-NBA. Zapraszam gorąco do podawania własnych typów/nominacji/składów.

 

MVP. Nominowani: Nikola Jokic, Joel Embiid, Giannis Antetokounmpo, Steph Curry, Chris Paul.

Mój typ: Nikola Jokic.
Już w lutym pisałem, że wyścig po MVP w tym sezonie, to wyścig trzech – LeBrona, Embiida i Jokica. Miesiąc później kontuzji lewego kolana doznał środkowy Sixers, a tydzień po nim urazu prawej stopy nabawił się lider Lakers. Embiid stracił trzy tygodnie, LBJ ponad miesiąc. Do czasu kontuzji, moimi faworytami byli właśnie oni – Embiid i James. Jokicowi na tamten moment brakowało trochę wygranych Nuggets. Ale później wiele się zmieniło. Przede wszystkim, James i Embiid stracili dużo meczów. Sporo nad tym myślałem, czy przypadkiem, w tym pandemicznym sezonie, nie przymknąć trochę oka na rozegrane spotkania. Ale z drugiej strony pomyślałem też, że nie powinienem przecież karać Jokica za to, że potrafił być zdrowy i dostępny przez całe rozgrywki. Poza tym, mówimy tutaj o jednak dość znaczących różnicach – Jokic 71 rozegranych meczów, Embiid 51, LeBron 44. Nuggets ostatecznie zajęli trzecie miejsce na silnym Zachodzie. Po tym, jak Jamal Murray doznał kontuzji lewego kolana, ekipa z Denver wygrała 14 z 18 meczów. To ogromna rzecz, która ma kolosalne znaczenie w kontekście rozmawiania o MVP sezonu regularnego. 26-letni Serb zagrał wybitnie dobre rozgrywki, najlepsze w swojej sześcioletniej karierze. Jego średnie sięgnęły 26.4 punktu, 10.9 zbiórki, 8.4 asysty, 1.3 przechwytu. Trafiał 56.7% z gry, 39.3% zza łuku oraz 86.7% z linii. Przy tej okazji nie można nie wspomnieć o kolejnym znakomitym sezonie Giannisa, przemodelowanej kulturze gry w Suns, za którą stał Chris Paul. Trzeba wielkimi literami napisać też o niesamowitych rozgrywkach w wykonaniu Stepha. Ale na koniec dnia, to Nika Jokic miał wszystko to, czego zwykle wymagamy od MVP – wybitny indywidualnie sezon, który w niezaprzeczalny sposób przełożył się na sukces drużyny. Przy nazwiskach jego rywali do tego wyróżnienia, możemy mieć w dyskusji jakieś większe lub mniejsze „ale” (za mało wygranych Warriors Stepha, za mało rozegranych meczów LeBrona i Embiida, dobre, ale nie wybitne statystyki CP3 i tak dalej). Przy nazwisku Jokica nie ma żadnych znaków zapytania. Są same wykrzykniki.


Obrońca Roku.
Nominowani: Rudy Gobert, Ben Simmons, Myles Turner, Joel Embiid.

Mój typ: Ben Simmons.
Spodziewam się, że tę nagrodę zgarnie Rudy Gobert. I bardzo słusznie zresztą. Nie będę miał z tym żadnego problemu. Wartość Francuza dla defensywy Jazz pokazują wszystkie statystyki jak i zwykły test oka. Myślę jednak, że jest to dobry moment, żeby wyróżnić kogoś, kto nie jest centrem czy silnym skrzydłowym. I to nie dlatego, że Rudy Gobert już trochę spowszedniał, nie dlatego, żeby na siłę szukać jakiegoś odświeżenia przy tym wyróżnieniu. Stawiam na Bena Simmonsa, bo w mojej ocenie, po prostu na to wyróżnienie zasługuje. Gdyby spojrzeć na historię tej nagrody, to widać wyraźnie, że od 1983 roku, gdy zaczęto ją przyznawać, jej laureatami było zaledwie pięciu obrońców. Ostatni z nich, Gary Payton, wyróżniony został w 1996 roku. Dzieje się tak, między innymi dlatego, że w ocenie defensywnych wartości poszczególnych graczy, jest wiele uznaniowości, górę biorą różne narracje. I nie chcę powiedzieć, że ktoś kogoś oszukuje. Nie zrozummy się źle. Chodzi jedynie o to, że graczom podkoszowym jest łatwiej o dobre liczby, o przykuwanie uwagi obserwujących i tak dalej. Tym bardziej, że w ostatniej dekadzie, tego typu konwersacje, mocno okraszane są (coraz bardziej) zaawansowanymi statystykami. A te siłą rzeczy, bardziej lubią graczy podkoszowych w tej materii. Krycie graczy obwodowych jest cholernie trudne i niewdzięczne, bo przecież NBA od dekad stoi wybitnymi postaciami na tych pozycjach. No i przecież, gracze obwodowi są bardziej „chronieni” przepisami w ostatnich latach. Stawiam na Simmonsa, bo imponuje mi sposób, w jaki on broni. Moim zdaniem jest wszechstronniejszy w defensywie od Goberta. 24-letni Australijczyk kryje graczy z pozycji 1-4. Tak normalnie, nominalnie, wyjściowo. I to jest dla mnie historycznie wielka umiejętność, która nie zdarza się często. Nie chciałbym, żeby moja nominacja Simmonsa została odebrana jako jakiś rodzaj kontry do Goberta. Francuz ma po swojej stronie wszelkie argumenty, żeby wygrać. Ja jedynie chcę zwrócić uwagę na fakt (nie tezę), że graczom spoza strefy podkoszowej nigdy nie było łatwo wygrać tej nagrody. A Simmons, kolejny już sezon, robi w defensywie rzeczy, które przed nim robili m.in. Rodman, Pippen, Garnett, Leonard, Green, Artest.


Debiutant Roku.
Nominowani: LaMelo Ball, Anthony Edwards, Tyrese Haliburton.

Mój typ: LaMelo Ball.

LaMelo Ball jest najlepszym debiutantem tego sezonu i kropka, i koniec debaty. Gdy w marcu złamał prawy nadgarstek, wydawało się, że Anthony Edwards i Tyrese Haliburton mają szanse poważnie włączyć się do tego wyścigu, tym bardziej, że istniało ryzyko, że gracz Hornets nie wróci już w tym sezonie. Ale wrócił, pomógł swojej drużynie wejść do play-in i w zasadzie przypieczętował swoją wygraną. Jego dwaj rywale mieli wprawdzie swoje momenty. Edwards w kwietniu produkował po ponad 21 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty i 1.6 przechwytu. Haliburton też grał kawał niezłej koszykówki. Ale były to jedynie krótsze lub dłuższe epizody. Ball, w skali ogólnej, zaliczył sezon o poziom wyżej. Chyba już teraz śmiało można stwierdzić, że jego wybór w drafcie był najlepszą kadrową decyzja Michaela Jordana w historii jego decyzji zza biurka w Bobcats/Hornets i oczywiście także i w Wizards dwie dekady temu. Okazało się, że wszystkie obawy odnośnie jego gry i jego postaci były mocno przesadzone. Świetne do obserwowania w jego grze było to, że on z grudnia i on z maja, to jakby dwóch różnych koszykarzy. Widać, że szybko się uczy, że chce to robić, że pokornie słucha trenerów, że uczy się na błędach i nie ma żadnego problemu z tym, gdy są mu one wytykane, a przecież to był jeden z większych znaków zapytania przy jego nazwisku przed zeszłorocznym naborem. Wielu obserwatorów było zdania, że po latach grania półamatorskiej koszykówki bez żadnych poważnych struktur, gdzie to on zazwyczaj (sztucznie kreowany) bywał wiodącą postacią, ciężko mu będzie wejść w żelazne ramy zawodowej koszykówki z poziomu NBA. Okazało się, że jest dokładnie odwrotnie. Jego rozumienie gry jest na bardzo wysokim poziomie. Wszystko to w połączeniu z jego warunkami fizycznymi oraz wiekiem (dopiero w sierpniu skończy 20 lat) sprawiają, że można śmiało przypuszczać, że mamy do czynienia z potencjalnym graczem formatu All-Star lub nawet czymś więcej. A jeśli tak, to jest to znakomita wiadomość dla organizacji ze średniego rynku na skalę NBA. Jego średnie sięgnęły 15.7 punktu, 5.9 zbiórki, 6.2 asysty oraz 1.6 przechwytu.


Most Improved Player.
Nominowani: Julius Randle, Michael Porter Jr, Jaylen Brown, Jerami Grant.

Mój typ: Julius Randle.
Przy tej nagrodzie bardzo lubię na trochę się zatrzymać i podyskutować, co jest definicją postępu w kontekście tego konkretnego wyróżnienia. Czy sam fakt, że dany gracz dostał szansę (minuty, rola, rzuty) i ją wykorzystał, powinien być argumentem nadrzędnym nad postępem wynikającym z sukcesywnie wkładanej pracy w swój rozwój, czy ze zdobywanego doświadczenia? Pierwszy wariant jest rzecz jasna łatwiejszy do zauważenia i odnotowania. Drugi musi znaleźć silne argumenty za tym, żeby dało się go promować. No i muszą znaleźć się też tacy, którzy tenże skok rozwojowy odnotują i docenią. Dla mnie, w idealnym scenariuszu, powinna być to kombinacja jednego i drugiego. Nie zawsze zawodnicy, którzy dostają zwiększoną rolę z sezonu na sezon, lub po zmianie drużyn, są w stanie wznieść swoją grę na wyższy poziom, Zatem nie jest sprawą oczywistą, ani automatyczną, że w takich środowiskach będą produkować.
Przez długą część sezonu kandydatów miałem tutaj dwóch. Co ciekawe, byli przedstawicielami tych dwóch różnych nurtów, które wymieniam wyżej. Pierwszym był Jerami Grant z Pistons, który po wyjściu ze sztywnych schematów Nuggets dostał bardzo wiele swobody w Pistons, co z kolei przełożyło się na jego indywidualne liczby – Punkty 22.3 (+10.3), zbiórki 4.6 (+1.1), asysty 2.8 (+1.6), bloki 1.1 (0.3), minuty 33.9 (+7.3).
Drugim był Jaylen Brown z Celtics. U niego liczby kształtują się tak: Punkty 24.8 (+4.5), zbiórki 5.5 (-0.9), asysty 3.9 (+1.8), przechwyty 1.1 (0.0), minuty 33.8 (-0.1). Choć u niego bardziej, niż o liczby, chodziło o „test oka” który wspierają zaawansowane liczby. Z gracza, który miał być jedynie atletycznym skrzydłowym, który broni i od czasu do czasu coś tam rzuca, stał się zawodnikiem formatu All-Star, który w znaczącym i zauważalnym stopniu poprawił swój kozioł, który potrafił kreować sam dla siebie pozycje do rzutów, ale też umiał piłką znaleźć niepilnowanych kolegów. Pomyśleć, że jeszcze cztery lata temu, w debiutanckich rozgrywkach, notował tylko po 6.6 punktu oraz 2.8 zbiórki.
Ale wraz z mijającymi tygodniami tego sezonu, na czoło wysunęli się w moim notesie dwaj inni kandydaci. Są nimi Julius Randle z Knicks Michael Porter Jr z Nuggets. I to ten pierwszy, przynajmniej w moich rankingach, zgarnia tę nagrodę.
Randle dokonał trudnej sztuki wyjścia z poziomu ponadprzeciętnego na poziom All-Star, a nawet (prawdopodobnie) All-NBA. To jest zawsze o niebo trudniejsze od wyjścia z szarej strefy na radary kibiców i analityków NBA. Dlaczego? Bo w NBA nikt nie znalazł się przypadkiem. Tam każdy umie grać w koszykówkę i tylko czeka na swoją szansę. Dlaczego niektórzy nigdy jej nie dostają, jest tematem na zupełnie osobne rozważanie. Randle też ma liczby – 24.2 punktu (+4.7), 10.2 zbiórki (+0.5), 6 asyst (+2.9). Fakt, że pomógł Knicks wejść do play-offs pierwszy raz od 2013 roku, bez nawet połowy innego All-Stara w szatni, też musi mieć znaczenie (tak, tak widzę i doceniam wkład R.J’a Barretta). Porter Jr też ma po swojej stronie liczby – 19.2 punktu (+9.9), 7.4 zbiórki (+2.7), 54.4% z gry, 44.4% zza łuku. Też znakomicie wypada w „teście oka” i pewnie też zgarnie sporo głosów wśród dziennikarzy zza oceanu uprawnionych do oficjalnego głosowania.

 

Najlepszy Rezerwowy. Nominowani: Jordan Clarkson, Joe Ingles, Tim Hardaway Jr., Carmelo Anthony, Terrence Ross, Chris Boucher,

Mój typ: Jordan Clarkson.
Zakładając, ze pytanie o najlepszego rezerwowego tego sezonu nie jest pytaniem podchwytliwym, z drugim dnem, to odpowiedź na nie brzmieć może tylko w jeden sposób – najlepszym szóstym graczem rozgrywek 2020-21 jest Jordan Clarkson z Utah Jazz. Przynajmniej w moim zdaniem. Clarkson był dokładnie tym, czego najlepsza ekipa NBA po rundzie zasadniczej potrzebowała. Miał zdobywać punkty, nękać defensywę rywali, być zastrzykiem energii z ławki Jazz i dokładnie to robił. 28-latek jest najlepszym strzelcem wśród rezerwowych ligi (18.2), ale jak na „psa na punkty” też coś tam podaje (2.5 asysty na mecz). Można się próbować przyczepić do jego procentów, ale jak dla mnie, to raczej szukanie dziury w całym, bo nie skuteczności, a coś zupełnie innego jest esencją jego gry i miarą wartości dla rotacji Jazz. Można pokusić się o ciekawą dyskusję odnośnie kandydatury jego kolegi z drużyny Joe Inglesa. I jak najbardziej przyjmuję argumenty za kandydaturą Australijczyka. U mnie czynnikiem decydującym było to, że Ingles aż 29 razy wychodził w pierwszej piątce Jazz (Clarkson tylko raz) i grywał dłużej w każdym meczu.


Trener Roku.
Nominowani: Tom Thibodeau, Monty Williams, Quin Snyder, Taylor Jenkins, Mike Malone.

Mój typ: Tom Thibodeau.
Knicks nie powinno tu być. To, czego ta grupa dokonała w tym sezonie, wymyka się poza wszelkie metryki statystyk i logiki. W przedsezonowych przewidywaniach Knicks, Cavs i Pistons mieli bić się o trzy najgorsze miejsca na Wschodzie. Sprawdziło się to tylko w przypadku tych dwóch pozostałych organizacji. Ta historia nie miała prawa się wydarzyć, a jednak się wydarzyła. Dlatego właśnie stawiam na Thibodeau. Monty Williams dostał Chrisa Paula, czyli żywe przedłużenie każdej myśli szkoleniowej, boiskowego geniusza koszykówki, który ma już dobrze udokumentowaną historię przychodzenia i odmieniania drużyn na lepsze. Miał też Devina Bookera, czyli drugiego gracza formatu All-Star. Quin Snyder prowadzi od lat świetnie ułożoną drużynę z dwoma All-Starami, która w tych rozgrywkach jeszcze bardziej zwarła szeregi. 76ers pod Riversem mieli tonę talentu, w osobach dwóch All-Starów Joela Ebiida i Bena Simmonsa, a także Tobiasa Harrisa, który ociera się o poziom All-Star. Filadelfijczycy mieli też bardzo solidną grupę wsparcia. Silni Bucks dorzucili sobie Jrue Holidaya. Nets, mimo problemów zdrowotnych, też na brak talentu narzekać nie mogli. W większym, lub mniejszym stopniu, można było oczekiwać, że te i inne scenariusze sprawdzą się w rzeczywistości, w odniesieniu do tych wymienionych oraz paru innych ekip. Sezonu Knicks nie spodziewał się nikt. A za tym wszystkim stoi Thibs, który odmówił brania udziału w przeciętności. Jestem przekonany, że bez niego, jedynie na plecach Randle’a, ta ekipa nie byłaby w stanie zbudować swojej defensywnej tożsamości, przeświadczenia, że każdy mecze jest do wygrania, że każdy mecz to wojna na noże. No i najważniejsze – Knicks wygrali 41 meczów (zaledwie o pięć mniej, niż Bucks, sześć mniej, niż Clippers). Do play-offs przystąpią z czwartego miejsca, z przewagą własnego parkietu w pierwszej rundzie. Thibs wprowadził swoją drużyna do postseason frontowymi drzwiami, a nie gdzieś od kuchni, po przypadkowej sekwencji wydarzeń. Co za historia! Co za sezon Knicks! Co za powrót Thibodeau do NBA!

 

Moje trzy najlepsze piątki sezonu:

All-NBA 1st Team:

C: Nikola Jokic.

PF: Giannis Antetokounmpo.

SF: Kawhi Leonard.

SG: Luka Doncic.

PG: Steph Curry.

All-NBA 2nd Team:

C: Joel Embiid.

PF: Julius Randle.

SF: Jimmy Butler.

SG: Damian Lillard .

PG: Chris Paul.

All-NBA 3rd Team:

C: Rudy Gobert.

PF: Zion Williamson.

SF: LeBron James.

SG: Bradley Beal.

PG: Russell Westbrook.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

7 comments on “Nagrody indywidualne za sezon 2020-21

  1. Pingback: Julius Randle z nagrodą MIP – Karol Mówi

  2. Pingback: Tom Thibodeau Trenerem Roku – Karol Mówi

  3. Pingback: Nikola Jokic MVP sezonu – Karol Mówi

  4. Pingback: Jordan Clarkson najlepszym rezerwowym – Karol Mówi

  5. Pingback: Rudy Gobert Obrońcą Roku – Karol Mówi

  6. Pingback: Wybrano All-NBA 1st, 2nd & 3rd Team 2020-21 – Karol Mówi

  7. Pingback: LaMelo Ball Debiutantem Roku – Karol Mówi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.