Powrót Roya! Wygrana Blazers

Jedno z głównych haseł promujących NBA głosi, że w lidze tej niesamowite rzeczy dzieją się na porządku dziennym. Żywym potwierdzeniem tego był dzisiejszy mecz w Portland. Zaledwie 8 dni po operacji kolana do gry wrócił Brandon Roy! W ciągu 26 minut z ławki dał swojej ekipie 10 punktów ale co ważniejsze był inspiracją dla kolegów do jeszcze większego poświęcenia w grze. Udało się. Blazers wygrali i po czterech meczach remisują z Suns 2:2.

Co ma ze sobą wspólnego operowane kolano Brandona Roya z firmą Microsoft? Z pozoru niewiele ale to właśnie od Paula Allena, właściciela klubu oraz jednego z założycieli Microsoftu zależało czy lider Blazers otrzyma zielone światło na grę.
Dzień przed meczem Roy rozpoczął swoją kampanię smsową na rzecz przekonania coacha McMillana do zdawać by się mogło szalonego pomysłu. 8 dni po operacji to brzmi niesamowicie bez względu na rodzaj zabiegu. Mówi to też wiele o charakterze tego świetnego a za razem nadal niedocenianego zawodnika. McMillan po nieprzespanej nocy spędzonej na analizowaniu wszystkich "za" i "przeciw" ostatecznie powiedział "tak".
Występ Roya poza rzeczywistym wsparciem miał dla Blazers miał kolosalne znaczenie w sferze mentalnej. Skoro człowiek, który ma pełne prawo do tego, żeby nie grać decyduje się podjąć ryzyko i aż rwie się do gry to cała reszta zespołu musi zapomnieć o skręconych kostkach, wybitych palcach czy ponaciąganych mięśniach, zacisnąć zęby i brać przykład ze swojego lidera.
Bez względu na to jak zakończy się ta seria Roy zapisał złotymi literami stronę w rozdziale swojej zawodowej kariery. Pewnie dla wielu jego decyzja jest lekkomyślna i krótkowzroczna bo nawet jeśli Blazers przejdą Suns to na mistrzostwo mają znikome szanse a ryzyko pogorszenia nie do końca zaleczonego urazu istnieje dla innych (łącznie ze mną) jest to kolejny dowód na to, że NBA postrzegana jedynie przez pryzmat wielkich pieniędzy jest błędną perspektywą. Okazuje się, że to co napędza i motywuje gwiazdy ligi (jeśli nie wszystkie to ich zdecydowaną większość) to nie grubość ich portfeli lecz nieustająca chęć wygrywania i grania zawsze na najwyższym możliwym poziomie. Za to właśnie kochamy tę grę…
Wracając do starcia nr 4…
Blazers wykonali świetną pracę w obronie. Po zdobyciu 100, 119 i 108 punktów w trzech pierwszych meczach serii Suns zostali zatrzymani dziś na zaledwie 87 (w tym tylko 37 w II połowie) a bohater poprzedniego meczu Jason Richardson na 15 (6/16 z gry).
Patrząc na Roya z czysto fizycznego punktu widzenia jego obecność dużo dała LaMarcusowi Algridgowi, którego Suns często podwajają w obronie. Dziś jak sam przyznał miał dużo więcej miejsca co zaowocowało statystykami na poziomie 31 punktów i 11 zbiórek. Oprócz niego czterech graczy Portland rzuciło 10 i więcej punktów. Wśród pokonanych najwięcej punktów rzucił Amar’e Stoudemire 26.
Kiedy następnym razem ktoś Wam powie o kontuzjach w Portland… nie wierzcie. Jest pojęcie zdrowia ogólnego i zdrowia w szeregach Blazers przy czym to drugie jest pojęciem płynnym i szeroko rozumianym.
Nicolas Batum, który w poprzednich starciach mocno poturbował swój operowany przed sezonem bark dziś był mocnym punktem w obronie swojej ekipy a w ataku dorzucił 10 punktów.
"Cyrk" przenosi się teraz z powrotem do Arizony na mecz nr 5.



Po meczu powiedzieli:
Brandon Roy:"Nie czułem się dobrze patrząc na gre moich kolegów wiedząc, że mogę im pomóc. Dlatego zacząłem prosić coacha o pozwolenie na grę."

LaMarcus Aldridge:"Jak tylko Brandon pojawił się na boisku oddałem swój pierwszy rzut z czystej pozycji bez obrońcy. Pomyślałem wtedy 'dzięki Bogu, że wróciłeś’."

Steve Nash:"Jego powrót tchnął w nich nowego ducha w ich zespół i kibiców."

Amar’e Stoudemire:Wiedzieliśmy jak ważny jest to mecz ale nie udało się przełożyć tego na dobrą grę. Nie było energii, nie było ataku, nie było zbiórek. Mogło być 3-1. Teraz wracamy do domu z myślą, ze musimy wygrać mecz nr 5."

Phoenix Suns – Portland Trail Blazers
Stan rywalizacji 2:2

Mecz nr 5 w poniedziałek w Phoenix.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.