"Vince ostatnio jest nie w formie. Zauważyłeś?"
"Tak, szczególnie ten ostatni dunk mu nie wyszedł…"
… to fragment rozmowy moich kolegów z czasów liceum. Był taki okres na przełomie wieków, że o Vincencie Carterze rozmawiało się codziennie. Nie chodziło tylko o to, że robił wsady których nikt wcześniej nie robił. Robił to z taką łatwością, takim zapasem, w powietrzu spędzając wieki, że kiedy pojawialiśmy się na treningu czuliśmy się jakbyśmy mieli buty/nogi z ołowiu.
Vince Carter był najlepszym dunkerem NBA. Kropka.
Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Może nie tyle upływający czas co przebyte kontuzje i związane z nimi operacje sprawiły, że V.C. coraz rzadziej gościł na naszych ustach, coraz rzadziej widywaliśmy jego akcje w TOP 10 przy czym raz po raz pokazywał, że motorycznie nadaj przewyższa większość graczy ligi.
Ktoś kiedyś zupełnie niepotrzebnie starał się wkładać go w buty Jordana i przez ten pryzmat oceniać go i jego karierę. Błąd.
Fakty są takie, że V.C. jest jednym z najlepszych koszykarzy NBA ostatnich dwunastu lat. Co mógł zrobić więcej? Czy mógł zrobić coś więcej? Pewnie tak ale skoro nie zrobił znaczy, że nie mógł a ale to co zrobił to i tak nie jest nic…
– Ma na koncie 19540 punktów więc pewnie w okolicach Weekendu Gwiazd dołączy do klubu 20 tys.
– 8 razy All-Star.
– 2 raz All-NBA Team.
– Debiutant Roku 1999.
– Król dunków roku 2000. Najlepszy konkurs wsadów ever!
– Złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Sydney. Tam właśnie wykonał słynny "le dunk de la mort" (frederick Weis – 218cm wzrostu!)
– Jest na 21. miejscu najlepszych strzelców za trzy punkty. Ma na koncie 1311 celnych 'trójek’. Do 20. Mitcha Richmoda brakuje mu piętnastu trafień.
* To dla Ciebie, Gregu Odenie z Działdowa, żebyś już nie mówił że jestem wujem…
Buty do koszykówki – największy wybór na www.1but.pl – Zobacz